W tej historii na początku brała udział moja mama zalogowana na tym portalu, świadoma tego, że trzeba szukać, "strzelać, by ustrzelić" i my dwoje, czyli ja – Ewelina i on – Piotrek, niemający pojęcia tego, co nas czeka.
Szukać partnera? Czyli historia jednnej wiadomości z portalu MyDwoje. Takie były początki, a teraz 90% PD: rozumiemy się w pół zdania, w pół słowa, w pół myśli! Uwielbiamy rozmawiać! Pierwszy e-mail wysłany przez moją mamę brzmiał tak...
Witaj. Przepraszam, że zajrzałam na Twój profil. Nie jestem zainteresowana Twoją osobą jako partnerem, zważywszy na mój wiek. Chciałam skorzystać z okazji, że mam opłacony abonament i upiec dwie pieczenie na jednym ogniu...
Może chcę się zabawić w swatkę? Znaleźć przyjazną duszę dla młodej kobiety (córka, 36 lat) z pewnym bagażem doświadczeń... A reszty możesz się sam dowiedzieć. Wychodzę z założenia, że szczęściu trzeba troszeczkę pomóc. Pozdrowienia, Święty Mikołaj
I odpowiedź:
Witam. Nie będę ukrywał: jestem zaskoczony tym listem! Jejku!!! Jeśli Pani córka ma życzenie, to niech się ze mną skontaktuje e-mailowo. Nigdy nic nie wiadomo! Może „z tej mąki będzie chleb”. :-) Pozdrawiam serdecznie, Piotr.
Na pewno jesteś zaskoczony. Ale cóż, czasem człowiek robi coś pod wpływem impulsu... I teraz mam dylemat: jak to przekazać mojej córci, aby nie dostać po głowie! Ale zaryzykuję.
:-)
Kto nie ryzykuje, w kozie nie siedzi! Albo: raz kozie śmierć. :-) Oczywiście żartuję, ale tak na serio, to Pani podejmie decyzję. Ja mogę tylko życzyć powodzenia! Pozdrawiam, Piotr.
Witam, to ja teraz piszę – córka „zwariowanej” matki. Miło Cię poznać! Ja także mam założony profil na MyDwoje. Żaliłam się, że o mnie Święty Mikołaj zapomniał i nic do buta nie dostałam, a tu mama zrobiła mi prezent – i zastanawiam się, co z tym prezentem zrobić... Czy go rozpakować, czy nie? :) Pozdrawiam, Ewelina.
;-) Witam Cię, Ewelinko! Jeśli byłaś grzeczną dziewczynką (a sądzę, że tak), to Św. Mikołaj na pewno o Tobie nie zapomni. :-)
Pozdrawiam serdecznie, Piotr. I mam pytanie do mamy Eweliny: co Panią zainteresowało w moim profilu na tym portalu? Jeszcze raz pozdrawiam obie Panie. :-)
Odpowiedź od mamy: na zdjęciu wyglądasz bardzo sympatycznie. Uśmiech, który mówi sam za siebie... Mam takie powiedzenie, że uśmiech otwiera każde drzwi – no i na pewno chwyta za serce! Jeżeli zdecydowałeś się na certyfikat z portalu, to wzbudzasz zaufanie, a to nie jest łatwe. Co więcej? To, jak się przedstawiłeś, czego oczekujesz – i tyle. Moja rola jako Św. Mikołaja się skończyła. Reszta należy do Was. Pozdrawiam, Krystyna.
:-)
Dziękuję, Pani Krysiu, za tak życzliwe słowa! Fajne prezenty Św. Mikołaj rozdaje! Pozdrawiam serdecznie, Piotr.
Witaj! Już wiesz, ile mam lat. Jestem samotną duszyczką, która się błąka i jakoś nie może znaleźć bratniej duszy. Myślę, że każdy z nas takiej osoby potrzebuje, a życie stanie się o wiele ciekawsze i przyjemniejsze. Jeżeli chcesz wiedzieć coś więcej o mnie, to możesz wejść na mój profil w portalu matrymonialnym MyDwoje: K1D4AB93, jak i również na portal Nasza Klasa, jeżeli z takiego korzystasz. Serdecznie pozdrawiam, Ewelina :)
Witaj, Ewelinko! Przepraszam, że tak długo to trwało. Musiałem jechać do biura (prezes wzywał). Zagubiona duszyczko, chyba jestem gapa, bo ja nie znalazłem Ciebie na NK, a tym bardziej na MD. :-)
Jeśli mógłbym prosić, to powiedz mi o sobie coś więcej! A tak na marginesie, to masz bardzo przebojową mamę! Bardzo mnie zaskoczyła e-mailem!
Jeśli masz jakieś pytania do mnie, to pytaj śmiało. Postaram się jasno i rzetelnie odpowiedzieć.
Pozdrawiam, Piotr.
Hej, ja już w domku: szybciutko zrobiłam ogień w kominku, by w nocy było nam cieplutko. To super, że masz pasję fotografowania – bardzo proszę, prześlij mi parę zdjęć. Tak, to prawda, trochę się napracowałam; jak pewnie zauważyłeś okiem fotografa, to na jednym zdjęciu można było dostrzec moje „muskuły”. :) Kosztowało mnie to utraty paru kilogramów, mój bracki mnie pilnował: jak wchodziłam na wagę, to najpierw wyjmował mi z kieszeni kombinerki, śrubokręty, wkręty i tym podobne przybory Boba Budowniczego... :) Zaczęłam budowę w czerwcu, a już pod koniec września mieszkałam u siebie: trochę w spartańskich warunkach, ale na swoim. Ja pracuję w biurze od poniedziałku do piątku, a po pracy sama – a czasem z pomocą brata – wykańczam domek. Jeśli chciałbyś coś wiedzieć na mój temat, to pytaj. Zerknęłam na mapę, jaka odległość dzieli moje miasto od twojego (360 km). To taki większy rzut beretem. :)
Zagubiona duszyczka
Cześć Ewelinko! Tak, teraz znalazłem, ale to dzięki Twoim podpowiedziom! Zerknąłem również na NK. Na zdjęciach dwie dziewczynki, jak się domyślam, to Twoje córki, tak? Ja na NK nie mam swoich zdjęć. Jeśli będziesz chciała, to wyślę zdjęcia na Twojego e-maila. Zagubiona duszyczka... Fajnie Twoja mama Ciebie nazwała. Powiedz mi, czego byś chciała się dowiedzieć, co mam Ci napisać? Pytaj śmiało, o co chcesz. Ja również będę popołudniu w domku, więc na pewno będziemy mogli popisać. :-)
Pozdrawiam Cię, Piotr.
No to witaj w „klubie”. Mówią, że do trzech razy sztuka. Ja mam za sobą już dwa nieudane związki, tak jak ty, ale w odwrotnej kolejności. Twój list „szczery aż do bólu”, ale to dobrze, że jasno przedstawiłeś swoja sytuację, bardzo to cenię. W twoim liście widzę lustrzane odbicie swojego życia – tylko w niektórych zdaniach trzeba byłoby wstawić rodzaj żeński. Ja też po byłych związkach zostałam praktycznie bez niczego. Samotna kobieta - matka. Tak jak ty jestem społecznikiem rodzinnym i dla znajomych często zapominam o sobie. Jedyne, co mam, to własny kąt, no i dwie kochane córeczki. Przez 10 lat marzyłam o własnym domku i osiągnęłam to dopiero, jak zostałam sama, przyparta do muru, czyli bez środków do życia na wynajętym mieszkaniu. Był to cios od życia, który z perspektywy czasu dobrze mi zrobił. Zdałam maturę, po 13 latach znalazłam pracę i wybudowałam własny domek. Przez 2 lata 4 razy się przeprowadzałam – to był koszmar. Znajomi śmiali się, że tak często się przeprowadzałam, że powinnam zająć się logistyką i organizacją takich zajęć, bo mam wprawę i opanowałam to do perfekcji. :) A przez ten cały trudny okres towarzyszył mi mój filmowy hit „Nigdy w życiu”. Utożsamiłam się z tą bohaterką i prawie jej dorównałam: tylko brakuje mi tego szczęścia, które ona znalazła. Zdaję sobie sprawę, że skoro mam dwójkę dzieci, to niełatwo będzie mi znaleźć taką osobę, która to zaakceptuje, i ułożę sobie życie na nowo. Twoi znajomi określili ciebie, że chyba jesteś z Marsa, a mnie określają, że jestem z innej „bajki”, taka niepoprawna romantyczka. Przepiękne jest twoje zdjęcie: zachód słońca. Oczami wyobraźni przeniosłam się tam na chwilkę. Zakończę jak ty: jeśli uważasz, że warto dalej utrzymać kontakt ze mną, to odpisz.
Ciepłe pozdrowienia, Zagubiona duszyczka
Mała wtopka z tym zdjęciem: no cóż, można się czasem pomylić. :) No tak: jak słońce zachodzi, to niebo jest w innym kolorze. Ja też widziałam reakcje, jak opowiedziałam o mojej sytuacji życiowej: kończyło to się porażką. Mam dla ciebie propozycję – dobrze byłoby spotkać się w „realu” twarzą w twarz: rozważ to... Nie ukrywam, pisanie to fajna sprawa, ale niekiedy nie jesteśmy w stanie przekazać coś słowem pisanym tak, aby druga strona nas dobrze zrozumiała.
Ewelina
Hej Ewelinko. :-)
Zdecydowanie popieram, że co real, to real! Ja nie mam zamiaru spędzić życia na siedzeniu przed monitorem i stukaniu e-maili. Nie o to chodzi. I całkowicie masz rację. Słowo pisane, choćby nie wiadomo jak go dużo, nie zastąpi rozmowy. Najlepsze jest to że faktycznie, sporo podobnych przejść mieliśmy! I nawet ta matura! Jak to przeczytałem, już nie wyrobiłem, uśmiech od ucha do ucha!
Piotr
Zdecydowanie jestem za tym, aby spotkać się i porozmawiać. :-) Czas i miejsce do ustalenia.
Piotr
Ja na K... „Jak na lato”. Co prawda do zimy się zbliża, ale drewna do kominka na razie mam, czyli na długą rozmowę chyba starczy. Jaka data ci pasuje? :)
Ewelina
Dużo drewna... Ojej! A jak zagadamy się do wiosny? Ostrzegam, jestem gadułą! A co do daty... Hmmm... Ten weekend?
Piotrek
Hej, Ewelinko. Wyjadę z domu ok. 6 rano. Do Ciebie jest ok. 370 km. Jazda zajmie ok. 6-7 h. Więc będę ok. 12-13. Jak będę na miejscu, dam znać. ;-)
Pozdrawiam, Duszyczko :-)
Piotrusiu...
A co Ty, jeszcze z komputerem za pan brat? Spać, mój drogi... Bo jak wieść niesie, długa droga Ciebie czeka... Bezpiecznej podróży życzy Św. Mikołaj
Po tym wszystkim wypadki potoczyły się naprawdę w tempie ekspresowym! Szalona i długa jazda do K..., chwile niepewności: czy to będzie to? czy przypadniemy sobie do gustu? czy w ogóle przyjedzie? może zadzwoni i powie, że auto nawaliło i nie może dojechać? Niepewność była do ostatniej chwili... Żadne z nas nie miało pewności, czy spotkanie dojdzie do skutku. Ale stało się nasza randka w realu.
Weekend we dwoje minął jak mgnienie oka! Czas stanął w miejscu! W domu Ewelinki poznałem jej mamę, córki, brata... Miła i serdeczna atmosfera, a potem mieliśmy czas tylko dla siebie. Rozmowy, rozmowy, rozmowy... Ogień w kominku wesoło strzelał iskierkami, a my we dwoje non stop rozmawialiśmy, do białego rana, aż zmęczenie dało o sobie znać. W południe długi spacer po okolicy, rozmowy o wszystkim, co nas dotyczyło, czego szukamy, kogo szukamy, z kim chcemy iść przez życie, o naszych rozczarowaniach, troskach, radościach, oczekiwaniach... Test Doboru Partnerskiego na portalu MyDwoje nasze dopasowanie określoł na poziomie 90%. I to się zgadza! Rozumiemy się w pół zdania, w pół słowa, w pół myśli! Doprowadza to do wielu zabawnych sytuacji. Coś niesamowitego, jak można się tak dobrze porozumiewać! Prawie jak telepatia! Oboje chcieliśmy, żeby ten spacer we dwoje po lesie trwał wieki... Nie wiadomo kiedy, a to już była niedziela wieczór, czas powrotu do domu...
W ogóle nie miałem ochoty wracać do domu. U Eweliny poczułem się jak w prawdziwym domu, takim ciepłym, rodzinnym... Długo ociągałem się z wyjściem i ruszeniem w drogę powrotną. Pożegnanie przed podróżą było jak pękająca tama pod naporem wody! Oboje wiedzieliśmy że to jest to! Rozważałem, czy w ogóle wracać. Ewelina nie puszczała mnie z objęć, a ja jej... W drodze powrotnej tysiące myśli, ale wszystkie skierowane w jedną stronę: chcę być z Ewelinką!
Hej, Piotrek
Różyczki już stoją u mnie w sypialni na stoliczku nocnym tak, abym rano – jak otworzę oczy i spojrzę na nie – wiedziała, że to, co mogłam poczuć przez te chwile spędzone z Tobą, to jawa, a nie sen. Dałeś mi namiastkę tego, co pragnęłam przeżyć. Na spacerze miałam wrażenie, że świat wiruje wokół mnie, że mogłabym niejeden raz przejść tę samą drogę lub inną: z Tobą tak, aby czas stanął w miejscu. A pożegnanie: mogłabym tak stać i stać wtulona w Twoje ramiona w nieskończoność. Twoja Zagubiona Duszyczka
Fragmenty e-maili z portalu My Dwoje:
:-)
Pani Krysiu, chciałem jeszcze bardzo bardzo podziękować za okazaną gościnność. Jestem pod dużym wrażeniem! Ponadto jestem Pani niezmiernie wdzięczny za NAPISANIE TEGO PIERWSZEGO E-MAILA!!!! Nie chciałbym zapeszyć, ale... cholerciu, efekt jest jak przy zwarciu elektrycznym. Myślę, że wie Pani, jakie to uczucie. I nie ukrywam: nie mogę się doczekać, żeby ponownie trafić na ul. ... w K... (mam nadzieję, że dobrze zapamiętałem adres).
Bardzo serdecznie pozdrawiam, Piotr
Odpowiedź mamy
Piotr...
Dzięki za tak miłe słowa. Wracając do pobytu u nas... Najważniejsze jest pierwsze wrażenie. Nie ukrywam, że trochę się tego obawiałam, ale muszę przyznać, że wpasowałeś się w klimat naszego domu – i to tak od razu. Sama jestem pod wrażeniem, co się między Wami zaczyna dziać albo już się dzieje. Stojąc z boku, staram się chłodniejszym okiem ocenić sytuację, ale to nie idzie. Emocje moje również przesłaniają mi ostrość widzenia. Znam to uczucie, czyli tzw. efekt porażenia, i do dzisiejszego dnia jak na zwolnionym filmie mogę każdy wykonany gest odtworzyć. A minęło ponad 40 lat... Piotrek, też nie chciałabym zapeszyć, nie wybiegam za bardzo do przodu. Jedno mogę powiedzieć: że w Twojej osobie, w zachowaniu, kontaktach, gestach, to jakby mi się czas cofnął – przypominasz mi mojego starszego syna... Chyba Ewelina coś Tobie wspominała. I jeszcze jedno taka malutka prośba. Może nie powinnam teraz o tym mówić, ale to matki serduszko tak podpowiada. Jeśli tylko poczujesz, że znajomość jakoś się rwie, nie przeciągaj tego. A jeśli już tęsknota będzie tak dokuczliwa, to wal śmiało na ul. ... – znajdziesz tutaj swoje miejsce. Przy boku zagubionej duszyczki. Oj, ale się rozmarzyłam... Pozdrowienia – i teraz problem jak się podpisać...?
W tym momencie biuro matrymonialne MyDwoje nie był nam już potrzebny do kontaktowania się ze sobą. Ale dzięki niemu (i nie tylko) to wszystko zaczęło się dziać!
13 grudnia, przed moim odjazdem, wstępnie umówiliśmy się na wspólny Sylwester. Uzgodniliśmy, że przyjadę koło 30 grudnia ponownie. W tym czasie wydzwanialiśmy do siebie po kilka godzin dziennie, SMS-om nie było końca... Atmosfera robiła się gorąca z dnia na dzień, a do 30 grudnia było tak daleko... 16 grudnia znów postanowiłem pojechać na najbliższy weekend do Eweliny. Jakoś nie mogłem znaleźć sobie miejsca w domu bez niej... W piątek 18. spakowałem torbę i ruszyłem w drogę. Wieczorem byłem już na miejscu. I znowu rozmowom nie było końca... Sobota zleciała na zakupach przedsylwestrowych, a wieczorem pojechaliśmy na mały „rodzinny” kulig! Po powrocie, trochę zmarznięci, usiedliśmy przy gorącej herbacie ogrzewać sobie wzajemnie dłonie, patrzyliśmy w wesoło skaczący ogień w kominku. I tym sposobem minęła nam kolejna noc na długich rozmowach o wszystkim, co nas dzieli, bo łączy nas 90% dopasowania! Jakie są nasze podobieństwa i różnice.
Kolejny weekend minął za szybko! Rozstania nadszedł czas. Tym razem wyjechałem w poniedziałek, ale już wiedziałem, że szybko tu wrócę. I faktycznie, czas do Wigilii minął w szybkiej i nerwowej atmosferze, a w pierwsze święto byłem już z powrotem! Przed dotarciem na miejsce przebrałem się za Św. Mikołaja i już na miejscu, u Eweliny, z workiem prezentów (jak to na Św. Mikołaja przystało) zapukałem do okna mieszkania. Kolejny dzień świąt, jak i pozostałe dni do Sylwestra, minęły nam obojgu w atmosferze, jaką dawno pragnęliśmy przeżyć, pocy rok z ogromną nadzieją, że ten nowy będzie taki, jak sobie wymarzyliśmy… Sylwester!!! O godz. 24 życzenia noworoczne! Wiedzieliśmy oboje, czego sobie mamy życzyć! A potem zabawa do białego rana na sali z niezłym repertuarem muzycznym.zuć i cieszyć się każdą chwilą i każdym momentem spędzonym razem...31 grudnia. Żegnamy star
1 stycznia 2010. Nowy rok, nowe plany, postanowienia, które zdecydowaliśmy wdrażać w nasze życie, które pragniemy, aby przebiegało według poniższych wskazówek, które mogą być dobrym drogowskazem dla innych, szukających swojego szczęścia w życiu: |
|
Powiedzenie, że dobrali się jak dwa ziarnka w korcu maku jest w naszym przypadku jak najbardziej trafne... Może to dziwne, ale odgadujemy swoje myśli, zanim którekolwiek z nas je wypowie, potrafimy wspólnie cieszyć się z rzeczy i sytuacji, na które inni nie zwracają uwagi. Niejedną osobę może zdziwić, że tak szybko się to potoczyło. Jak się okazuje, to są jeszcze „faceci”, którym zależy na rodzinie i mają poważne podejście do związku a także są również kobiety, które potrafią być dla mężczyzny kolegą, kumplem, przyjacielem, partnerem. No cóż, może na tym właśnie to polega, że właśnie w taki sposób odnajduje się tę swoją drugą połówkę. Oboje zdajemy sobie sprawę, że nie będzie łatwo, ale będziemy walczyć o to nasze wymarzone szczęście.
Ewelina i Piotrek