Dzieliło ich ponad 300 kilometrów. Taka odległość to istotna przeszkoda. Oboje w swojej Wizytówce podali, że nie chcą zmieniać miasta. Zdjęcie Moniki i jej opis w Wizytówce były jednak na tyle intrygujące, że Daniel postanowił zaryzykować i mimo różnic wysłać Monice zaproszenie do kontaktu. Dziś wspominają ich pierwsze spotkanie w Krakowie. Był to dopiero początek wspólnej drogi. Różnica wieku nie była dla nich żadnym problemem. Obawiali się tylko reakcji dzieci Moniki na nowy związek mamy. Historia Moniki i Daniela to przykład potwierdzający starą prawdę, że prawdziwa miłość pokona wszelkie trudności. Z Moniką i Danielem, parą Narzeczonych, która poznała się w MyDwoje w lutym 2008, przygotowujących się do ślubu 8 listopada w Krakowie rozmawiała Karolina Kozieł.
Karolina Kozieł : Jak Państwo trafili na portal MyDwoje?
Daniel: Kolega mi poradził, żeby poszukać kogoś w Internecie. Nie miałem doświadczenia z innych portali randkowych. MyDwoje.pl wydało mi się jednak najbardziej profesjonalne, poważniejsze niż inne portale tego typu.
Monika: Ja miałam doświadczenia z innych portali randkowych i uznałam, że nie znajdę miłości w Internecie. Chciałam nawet zapisać się do realnego biura matrymonialnego. Trafiłam jednak na biuro ekskluzywne, które zażyczyło sobie kosmicznej opłaty. Zajrzałam na zaprzyjaźniony blog, tam któraś z komentatorek poradziła pewnej dziewczynie, że jeśli chce spotkać sensowną osobę, powinna spróbować w portalu MyDwoje, ponieważ jest najbardziej profesjonalny, można zachować anonimowość, otwierać zdjęcia dla konkretnych użytkowników, partnerzy dobierani są na podstawie Testu osobowości, a jej znajomi byli zachwyceni.
K.K. : Czy w Państwa przypadku Test Doboru Partnerskiego MyDwoje był trafny?
M: Bardzo. W zasadzie nie było ani jednego punktu, który opisywałby nas błędnie.
K. K. : Ile mieli Państwo % Punktów Dopasowania?
M. i D. : 83%, z tym, że nie było to nasze najwyższe dopasowanie. Były jeszcze inne osoby, z którymi mieliśmy wysoki wynik.
K. K. : Kiedy poczuli Państwo, że trafili na właściwą osobę?
M: Po paru wiadomościach umówiliśmy się na spotkanie. Daniel przyjechał do mnie do Krakowa. Oboje wiedzieliśmy, że po spotkaniu musi wracać 300 km do Warszawy i że ta różnica jest istotna - gdyby zaiskrzyło, szykowałby się nam dość trudny związek na odległość. Nie robiłam więc sobie nadziei i nie nastawiałam się na nic. Myślałam, że przyjedzie, porozmawiamy, a potem każde pójdzie w swoją stronę i może już się nie spotkamy. Okazało się jednak, że rozmawiało się nam świetnie. Daniel potrafi rozmawiać na każdy temat i na każdy temat ma swoje zdanie. Ja natomiast oczekiwałam od partnera, że będzie posiadał wiedzę na wiele tematów. Zaimponował mi. Bardzo dobrze się nam rozmawiało. Poza tym był taki... wpatrzony we mnie, skoncentrowany tylko na mnie (śmiech). Do dzisiaj wspominamy, jak siedzieliśmy w kawiarni, w Krakowie. Zapytałam, dlaczego się tak we mnie wpatruje. Spytał wtedy, czy ma przestać patrzeć, na co ja odparłam, że absolutnie nie, więc już wtedy coś musiało „być na rzeczy”.
K.K. : Czy odległość stanowiła dla Państwa duży problem?
D: Od początku wiedzieliśmy, że nie jest to taka przeszkoda, która aż uniemożliwi nam dalszą znajomość i związek. Kontakty na początku były jednak z tego powodu trochę utrudnione. Ja na szczęście bardzo lubię się przemieszczać, więc łatwo przychodziły mi wyjazdy do Krakowa. To ja odwiedzałem Monikę, bo wiadomo, że jej z dziećmi byłoby dużo trudniej.
Bardzo szybko, bo już po miesiącu zdecydowaliśmy, że będę szukał pracy w Krakowie, żebyśmy mogli żyć razem. Natomiast jeśli chodzi o ślub, nie miałem załatwionych jeszcze wszystkich formalności rozwodowych. Dopiero w sierpniu byłem zupełnie wolny, ale już pod koniec kwietnia oświadczyłem się Monice. I zostałem przyjęty.
K.K. : Różnica wieku w związku była w Państwa przypadku problemem?
M: To samo pytanie zadał mi Daniel. Nie widać różnicy wieku między nami, jeśli chodzi o dojrzałość. Daniel jest bardziej dojrzały od niejednego z moich rówieśników. Dopasowanie nie zależy od wieku, ale od charakteru i osobowości.
D: Dla mnie różnica wieku nie była problemem. Zawsze podobały mi się trochę starsze kobiety. Zresztą w naszym przypadku jest to niewielka różnica. Zadałem to pytanie, o którym powiedziała Monika, bo w naszym społeczeństwie utarło się, że to raczej mężczyzna powinien być starszy w związku. Natomiast dla mnie fakt, że Monika jest starsza nie jest żadną przeszkodą, cztery lata to zresztą nie jest dużo.
K.K. Czy obawiała się Pani reakcji dzieci, Oli i Gabriela na nowego partnera?
M: Obawiałam się bardzo. Minęły 3 lata od rozstania z ich tatą. Był strach, czy dzieci zaakceptują Daniela. Z Gabrielem było łatwiej. On jest żywiołowy i wylewny, bałam się natomiast reakcji córki. Tym bardziej, że Ola jest w dość kłopotliwym wieku. Dwanaście lat to już dla dziewczynki czas humorów i zmiennych nastrojów.
D: Miałem obawy, jak rozwiną się moje relacje z dziećmi. Zdawałem sobie sprawę z tego, że wszystko między nami może być pięknie, ale jeśli dzieci mnie nie polubią, może to popsuć moje relacje z Moniką. Reakcja Gabriela w zasadzie od pierwszego spotkania była akceptująca. Ola miała dystans, ale z tygodnia na tydzień było coraz lepiej i teraz moje relacje z dziećmi są bardzo dobre.
M: Syn dość wcześnie robił pewne przymiarki. Pytał o ślub i o to jak będzie do Daniela mówić po ślubie. Daniela wzrusza to, że Gabriel jest do niego taki „przylepny”. Gdy mówi do niego „tato” to zawsze wywołuje Danielowy uśmiech szczęścia i prawie łzy w oczach. Ola podchodziła ostrożnie do „eksperymentu mamy”. Przełamywała się stopniowo. Widać to było po jej zachowaniu ostrożnej, zdystansowanej dziewczynki. Z każdym miesiącem jednak otwierała się coraz bardziej, stawała się coraz bardziej radosna, roześmiana. Teraz mają już z Danielem swoje sekrety. Zwierza się mu. Wreszcie ktoś ma dla niej czas.
K.K. : Zapoznali się Państwo w lutym, a ślub planują Państwo na 8. listopada tego samego roku. Dość szybko podjęli Państwo decyzję o ślubie.
M: Jesteśmy oboje trochę narwani, niecierpliwi. Wiemy też, że na powodzenie związku nie ma reguły. Oboje mamy za sobą długie związki, które skończyły się, jak się skończyły. Poza tym jest między nami niesamowite porozumienie. Czasem tak samo kończymy zdanie, odpowiadamy dzieciom jednym słowem tak samo, czujemy się ze sobą niesamowicie dobrze, więc po co czekać? Poza tym dzieciaki zadały Danielowi pytanie, czy weźmie ślub z mamą. Zapadła wtedy chwila konsternacji, nie wiedzieliśmy, czy odpowiedzieć i jak odpowiedzieć. A może dzieci chcą usłyszeć odpowiedź „nie”? Daniel jednak odpowiedział wtedy „tak”.
K.K. : Czy mogą Państwo uchylić rąbka tajemnicy, jak idą przygotowania do ślubu?
M: Termin od razu zarezerwowaliśmy, jak tylko Danielowi uprawomocnił się wyrok rozwodowy. Salę załatwiliśmy w tym samym dniu, w którym potwierdziliśmy termin ślubu, mamy sukienkę i garnitur, ale oprócz tego jesteśmy w proszku.
K.K.: Jaka była reakcja Państwa rodziny i przyjaciół na „miłość z Internetu”?
M: Moi znajomi byli przyzwyczajeni. Moje dwie przyjaciółki poznałam przez Internet i całkiem sporo znajomych. Jeśli chodzi natomiast o szybką decyzję o ślubie, po stronie mojej i Daniela były dwie reakcje - rodzina bardzo polubiła Daniela, ale termin ślubu trochę ich zaskoczył i czuć było pewien dystans. Od strony znajomych odczuliśmy od razu pełną akceptację i radość z naszego szczęścia. W naszym przypadku wszystko ułożyło się szczęśliwie, odległość, dzieci i wiek nie były przeszkodą.
K.K. : Co radzą Państwo osobom samotnym, które szukają miłości?
M: Odwagi w poszukiwaniu kogoś, kto naprawdę do nas pasuje. Niestety najłatwiej poznać kogoś tylko po to, żeby nie być samotnym. Gdy partner nie jest tym wymarzonym, ale „nie jest zły”, to jesteśmy razem. Mam doświadczenia z poprzednich związków. Wszystko grało oprócz drobiazgów. Niestety właśnie te drobiazgi z czasem urastały do solidnych rozmiarów. Lepiej więc poczekać trochę na swoją drugą połowę, niż być z kimś ze strachu przed samotnością. Znajomości internetowe na odległość nie są też wcale takie straszne, jak się czasem mówi. Trzeba tylko zachować w takich wirtualnych relacjach rozsądną ostrożność. Nie można na przykład w korespondencji otwierać się za szybko, bo po poznaniu tej osoby w rzeczywistości może się okazać, że nigdy nie napisalibyśmy tego wszystkiego, gdybyśmy wiedzieli, kim naprawdę jest.
D: Ja też radzę nie bać się znajomości internetowych. Sieć bardzo poszerza możliwości. Można dokonać dojrzałego wyboru. Być z kimś, kto naprawdę nam odpowiada, a nie tylko dlatego, że nikt lepszy się nie trafił. Tu zanika odległość i poznajemy więcej osób, poszukiwanie miłości jest łatwiejsze. Gdyby nie Internet, z pewnością nigdy z Moniką byśmy się nie poznali. To jest najlepszy dowód na to, że warto szukać swojego szczęścia także w Internecie.
Dziękuję za rozmowę, Karolina Kozieł