Jurek, ojciec córki i syna, pracuje zawodowo jako marynarz. Niewątpliwie wielomiesięczna nieobecność w domu przyczyniła się do rozpadu również i jego małżeństwa. Jednak pomimo tego nadal pragnął, żeby mieć prawdziwą, pełną i kochającą się rodzinę, do której mógłby się zawsze wracać po zakończonym kontrakcie. Bez tego jego ciężka i odpowiedzialna praca traciła sens. Był obecny w wielu serwisach, ostatecznie jednak skoncentrował się na ofertach zamieszczonych przez biuro MyDwoje.pl, uznając, że profesjonalizm i naukowe podejście przez serwis do doboru partnerskiego i bardzo precyzyjnych kryteriów wyszukiwania uda mu się zrealizować swoje marzenia.
Agata raczej biernie poszukiwała partnera, jej aktywność ograniczała się
do odpowiadania na ogłoszenia randkowe z biura, z kilkoma udało jej się spotkać, nie
dając im nadziei na nic więcej poza przyjaźnią. Dopasowanie pod względem
osobowości oferowane przez biuro bardzo pomagało bowiem nawiązać wspólny temat, lepiej się
zrozumieć, a nawet polubić, ale niekoniecznie zidentyfikować prawdziwość
intencji stron.
Dlatego też Jurek, który w przeciwieństwie do Agaty, bardzo aktywnie
poszukiwał szczęścia dla siebie i swojej wymarzonej Rodziny, skupił się
na analizowaniu ofert a dokładnie - wzajemna zgodność kryteriów partnerów. Po wnikliwej
analizie ponad 1000 ofert zainteresował go szczególnie profil Agaty.
Zdecydował się do niej napisać 1 czerwca... jak się później okazało ten
symboliczny dzień był zapowiedzią czegoś, co było największym prezentem
dla dzieci. Ich wspólnych Dzieci.
Początkowo Agata nie rozszyfrowała poprawnie zawodu swojego Adoratora.
Myślała, że jest po prostu inżynierem, jak ona, tylko w innej branży...
Zastanawiało ją jednak to, że nie nalega na szybkie spotkanie, jak
większość mężczyzn, których poznawała. Jak się potem okazało, prawdziwą
przyczyną tego był jednak fakt, że był on mechanikiem okrętowym i wtedy
pływał po Morzu Karaibskim.
W związku z powyższym, Jurek poprosił Agatę o decyzję, a raczej jak to
sam określił „wyrok”, co do kontynuacji znajomości, w której etap
zobaczenia się na żywo byłby możliwy dopiero za …4,5 m-ca.
Wiadomości były na tyle ciekawe i fascynujące, że Agata postanowiła
dać temu związkowi szansę i tak mu to zakomunikowała: „Po zapoznaniu
się z całym zebranym materiałem dowodowym, w imieniu kobiety, do której
piszesz i którą widzisz na zamieszczonych przez nią zdjęciach,
postanawiam, że chcę Ciebie poznać, chcę Ciebie zobaczyć, chcę Ciebie
usłyszeć, chcę Ciebie dotknąć;-) (...)”.
Dalszy rozwój znajomości przebiegał błyskawicznie, pomimo tego, że znali
się tylko ze zdjęć i listów, czasami sms'ów, już 20 czerwca Jurek był
pewny swoich uczuć, które wyznał swojej wybrance i zaproponował bycie
razem!!! Agata była bardzo zaskoczona tym, że jej partner nie poczekał
ze swoją decyzją do listopada, kiedy było planowane dopiero pierwsze
spotkanie... lub chociaż do pierwszego widzenia na Skype...
Potraktowała to bardzo poważnie i sama zastanowiła się nad tym, co
tak naprawdę czuje do Jurka. Wnioski z przeprowadzonej analizy okazały
się jednoznaczne – wszystko wskazywało na to, że również się zakochała - Góralka zakochała się w Marynarzu - W
końcu miłość to stan umysłu i przecież niekoniecznie trzeba kogoś
zobaczyć, na żywo, aby kogoś kochać. Matka kocha swoje nienarodzone
jeszcze dziecko, ludzie wierzący kochają Boga itp. Ale na oficjalną
deklarację jej uczuć Jurek musiał jeszcze poczekać parę dni. Najpierw
zdecydowała się ogłosić swoją decyzję o dokonanym wyborze wszystkim
swoim „kontaktom” poznanym na My Dwoje.pl wysyłając wszystkim wiadomość o
tej samej treści:
„(...) Postanowiłam zamknąć kolejny etap mojego życia. Ten etap był
związany z poszukiwaniem choćby odrobiny szczęścia, a docelowo miłości.
Dzięki My Dwoje dokonał się wielki przełom w moim życiu. Życzyłabym
wszystkim moim "kontaktom" bardzo, aby przeżyli to, co ja przeżyłam w
ostatnich kilku dniach, te uczucia, które mnie spotkały. Nastąpił
niezwykły obrót w moich sprawach miłosnych. Zakochałam się w mężczyźnie,
którego jeszcze nie widziałam. Przepraszam, wiem, że to brzmi
dziwnie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Kocham go!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jestem
jednak szczera i szanuje Cię! Dlatego piszę, bo znalazłam to, czego
szukałam i życzę wszystkim, żeby to znaleźli, naprawdę!!!!! Dlatego
proszę o wyrozumiałość i dobre myśli (...)” .
Taki mail był zapewne zaskoczeniem i niewątpliwie pomimo składania
życzeń szczęścia i powodzenia, nie każdy uwierzył w miłość na podstawie
maili czy sms'ów. Nie dziwi więc, że za najbardziej trafne określenie
tego zjawiska para zakochanych uznała słowo „hard core”!!! O takiej
odmianie miłości jeszcze mało kto słyszał, ale wraz z rozwojem
internetowej formy poszukiwania partnera prawdopodobnie będą się takie
przypadki zdarzać… i za jakiś czas nikt nie podda pod wątpliwość
prawdziwości tak zrodzonego uczucia, podobnie jak obecnie nie jest negowana tzw. miłość od pierwszego wejrzenia. Możliwe również, że ten
nowy proces „zakochiwania się” będzie preferowany na niekorzyść miłości
do wizerunku drugiego człowieka, w której po spadku zafascynowania urodą
partnera okazuje się, że nic więcej tych dwoje ludzi nie łączy, żadne
pasje, życiowe potrzeby, czyli to, co tak naprawdę wpływa na trwałość
związku…
Kiedy już Jurek z Agatą ustalili, że są stworzeni dla siebie kochają się ze wzajemnością i chcą być razem, postanowili niezwłocznie przyzwyczaić dzieci do sytuacji, która miała nastąpić po zakończeniu Jurka kontraktu. Oboje wyobrażali sobie, że stworzą normalny dom od razu, od pierwszego dnia powrotu Jurka z pracy. Chcieli, aby dzieci traktowały ich oboje jak prawdziwych rodziców, aby mogli jak najlepiej wykorzystać czas jego pobytu w domu i nacieszyć się prawdziwym tym, że są stworzeni dla siebie i szczęściem rodzinnym, ponieważ miłość bez dzieci nie dawałaby im pełni szczęścia. Nie widzieli powodu, aby to odwlekać na później, skoro oboje pragną tego samego. Przedstawili dzieciom wizję wspólnego życia, pełnego szacunku i miłości. Entuzjazm i wiara w szczęście, które z wielką radością i zapałem parze zakochanych udało się stworzyć, sprawiły, że dzieci z zaufaniem przyjęły nową drogę życia.
Choć wiedzieli, że są stworzeni dla siebie i wszystko wydawało się takie różowe, to cień wątpliwości czasami
zmuszał do rozmyśleń… Bo mimo wszystko para nie widziała się na żywo, a
to planowo miało nastąpić dopiero za kilka miesięcy. Los jednak okazał
się wyjątkowo łaskawy dla nich i nie pozwolił im trwać w tak długiej
niepewności. Pod koniec lipca wynikła sytuacja, dzięki której przerwano
Jurkowi aktualny kontrakt, a do czasu rozpoczęcia nowego miał wolny
tydzień, który udało się w dużej części spędzić razem w odbudowywanej
Rodzinie. Ku wielkiemu szczęściu, wszystkie wyobrażenia co do miłości,
wzajemnej akceptacji i wspólnego życia potwierdziły się, a nawet
przerosły ich oczekiwania!!! Oboje od pierwszych chwil czuli się ze
sobą, jakby znali się od bardzo dawna, a tylko żyli gdzieś obok. Rodzice
Agaty przyjęli nowego członka Rodziny wyjątkowo życzliwie, tak jak na
góralską gościnność przystało. Dzieci od pierwszych chwil mówiły do
niego „Tatusiu” tak naturalnie i z taką wiarą, że obserwatorom trudno
było sobie nawet wyobrazić, że mogłoby lub powinno być inaczej... a nowy
Dom i przepiękne krajobrazy okolic Beskidu zachwyciły Marynarza Jurka,
który z wielkim żalem opuszczał, aby kontynuować swoją pracę.
Ale teraz już pojechał ze świadomością, że tym i każdym kolejnym razem czeka na niego to miejsce i szanujący go ludzie, a on sam po wielu latach znów jest potrzebny, ważny dla kogoś, kochany, sam może kochać i dawać szczęście. I choć jest daleko, ani Agata, ani jej dzieci, nie czują się samotne, bo wiedzą, że jest ktoś, kto myśli, interesuje się nimi i ich bardzo kocha. Nadal są listy, czasami sms'y lub rozmowa przez Skype. I jeszcze w tym roku się spotkają i będą mieć dla siebie dużo czasu, choć już teraz wiedzą, że grafik jest napięty, planują m.in. poznać najbliższą rodzinę Jurka i spędzić razem święta oraz odwiedzić przyjaciół.
Agata i Jurek: Cieszy nas, że serwis MyDwoje.pl dał nam szansę się
odnaleźć i że mogliśmy opowiedzieć tu o tym, jakie szczęście nas
spotkało, bo...
Jurek: Zakochaliśmy się jeszcze nawet nie słysząc swojego głosu...nie
miałem nigdy czegoś takiego i pewnie już nigdy mieć nie będę. Raz
wystarczy. Dla takich chwil się żyje...
Agata: Jureczek uświadomił mi wiele rzeczy, naprawdę. Żyłam, myśląc, że
do życia nie potrzebuje, żeby mnie ktoś kochał ani ja sama nie
potrzebuje kochać drugiego mężczyzny... A ON? - nie wiem czy miał na to
jakiś swój sposób, czy nie, ale wzbudził we mnie taka potrzebę.
Agata i Jurek: Chcielibyśmy swoim przykładem dać innym nadzieję, że
warto poświęcić swój czas i chęci na poszukiwanie własnego szczęścia oraz tworzyć związki trwałe i szczęśliwe - z pomocą portalu MyDwoje jest to znacznie łatwiejsze.
Agata i Jurek