Przeżyliście wiele radosnych i smutnych chwil, które dały Wam możliwość wzajemnego poznania niemal w każdej sytuacji. Jesteś już niemal pewna, że to właśnie „ten” mężczyzna. Czas mija i... jesteście zapraszani na kolejny ślub znajomych. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie fakt, że wizja Waszego małżeństwa nie przybliża się nawet na krok, na Twoim palcu wciąż nie pojawia się pierścionek zaręczynowy. Koleżanki wychodzą za mąż, koledzy się żenią, a Wy chodzicie na kolejne randki we dwoje i za każdym razem masz nadzieję, że to ta randka, na której on Ci się oświadczy.
Celem prawie każdej kobiety jest zbudowanie szczęśliwej relacji, która doprowadzi do założenia rodziny i związanego z tym poczucia bezpieczeństwa, stabilizacji. Nie oznacza to, że mężczyźni nie pragną tego samego, jednak u Pań, gdy zegar biologiczny tyka i związane z tym ograniczenia, potrzeby te mogą pojawić się wcześniej. Panie, tak jak ich partnerzy lubią randki we dwoje, ale w pewnym momencie liczą na to, że na jednej z nich padnie wyczekiwane przez nie pytanie: czy wyjdziesz za mnie? Płeć piękna zazwyczaj nie musi ukrywać swoich uczuć. Jeżeli kobieta wierzy, że ona i jej partner są sobie przeznaczeni, mówi otwarcie o tym, iż marzy o miłości na całe życie.
Anna, 29-latka z Warszawy, pięć lat czekała na upragniony pierścionek zaręczynowy. Z pozoru wydaje się, że nie jest to aż tak długi odcinek czasu, jednak Anna po trzech latach zaczęła już przeżywać poważne rozterki. „Nigdy nie ukrywałam, że założenie rodziny to jeden z moich priorytetów. Sama pochodzę z dużej rodziny. Marzyłam, aby zaraz po ukończeniu studiów związać się z kimś na całe życie. Mój obecny mąż, Piotr, wiedział o moich planach. Czas mijał, lecz z jego strony nie padły żadne poważne deklaracje. Zastanawiałam się kiedy się oświadczy i czekałam na ten moment. Czasem czułam żal, ponieważ przeżyliśmy razem naprawdę wiele zarówno dobrych, jak i złych chwil: wspólne, niezapomniane wakacje, chorobę jego mamy, mój półroczny pobyt za granicą, myślałam, że jesteśmy stworzeni dla siebie. Nadszedł moment, kiedy poważnie zastanawiałam się nad naszą wspólną przyszłością: z jednej strony kochałam Piotra, z drugiej nie chciałam być w wiecznej „relacji partnerskiej”.
Przyszedł jednak dzień, kiedy Anna została pozytywnie zaskoczona oświadczynami ze strony Piotra. Od roku są już szczęśliwym małżeństwem. Piotr, pytany o tamten czas przyznaje, że odczuwał strach przed miłością i małżeństwem: głównie z tego powodu, iż sam pochodził z niezbyt szczęśliwej rodziny. Powoli jednak udało mu się dojrzeć do myśli, iż założenie własnej rodziny to jedna z ważniejszych rzeczy, a Anna to ta, z którą chciałby spędzić resztę życia.
Wbrew pozorom, posiadanie szczęśliwej rodziny to również cel wielu mężczyzn, nawet jeżeli nie mówią o tym otwarcie. Często nawet nie analizują do końca swoich potrzeb. Nie czują presji wywołanej przez pędzący zegar biologiczny. Myśląc o małżeństwie, mogą kierować się stereotypami i kojarzyć ten stan ze znacznym ograniczeniem wolności, rezygnacją z hobby a nawet marzeń.
Wydaje się ponadto, iż na mężczyzn, częściej niż na kobiety, mają tutaj wpływ negatywne doświadczenia z dzieciństwa, w tym głównie problematyczny związek rodziców. Będąc dzieckiem, byli niejako zmuszeni do uczestnictwa w przykrych lub traumatycznych sytuacjach rodzinnych. Kiedy dorośli, odkryli własną niezależność i możliwość odcięcia się od rodziny. Założenie własnej może budzić obawę przed powrotem do sytuacji sprzed lat. Mężczyzna może się np. obawiać, że powtórzy błędy swojego ojca. Woli więc chodzić na randki we dwoje, wspólne spotkania, wyjazdy, wakacje, ale nie wygłaszają żadnych deklaracji.
Tak było w sytuacji 33-letniego Roberta, który w wielu 27 lat przeżył już rozwód. „Byłem bardzo związany z moją ówczesną partnerką. Nasz związek trwał przez całe studia. Oboje wywodzimy się z rodzin, które na zewnątrz są oceniane jako „porządne”, dlatego nasi rodzice zaczęli nalegać na małżeństwo. Zgodziłem się, myślałem że przynajmniej przez jakiś czas po ślubie nasze życie będzie wyglądać tak, jak do tej pory. Niestety, zarówno moja żona, jak i rodzice, wprost oczekiwali szybkiego „powiększenia” rodziny. Nie czułem gotowości do takiej roli. Pomimo pozorów, w mojej rodzinie ojciec od zawsze miał duże problemy z alkoholem. Obraz rodziny z dziećmi nie był dla mnie pozytywny. Bałem się, że powtórzę błędy ojca i znów powróci to, co kiedyś było najgorszym koszmarem. Ponadto przed ślubem prowadziłem urozmaicone życie: zawsze miałem wielu znajomych, spędzałem czas na rozwijaniu swoich pasji. Nie chciałem z tego rezygnować. Presja była dla mnie zbyt silna. Pomyślałem, że wolę dać wolność mojej żonie, aby mogła zrealizować swoje marzenia o rodzinie z kimś, kto w przeciwieństwie do mnie będzie przygotowany do tej roli. Dlatego zdecydowałem się na rozwód.”
Dziś Robert, pomimo przekroczenia wieku magicznych „30” lat, nadal nie czuje się gotowy do roli męża. Przyznaje, że szuka związku partnerskiego, kobiety dla której wartością będzie wspólne spędzanie czasu i wsparcie, a niekoniecznie posiadanie własnej rodziny.
Czekanie na oświadczyny ukochanego połączone z uczestnictwem w zabawach weselnych kolejnych znajomych dla wielu Pań może być coraz bardziej przygnębiające, zwłaszcza, kiedy czujesz, że Twój zegar biologiczny tyka. Czy można zatem zrobić coś, aby ten upragniony moment w końcu nadszedł? Nic nie daje zadręczanie się pytaniem: dlaczego on nie prosi mnie o rękę.
Z pewnością niewiele można uzyskać stosując nacisk, ciągłe przypominanie, że czas, by ukochany podarował Ci pierścionek zaręczynowy czy szantaż emocjonalny. Tego typu zachowania prowadzą zazwyczaj do braku zaufania w związku, a nierzadko nawet do jego zakończenia. Podstawa, nawet jeżeli wydaje się ona banalna, to po prostu - komunikować i wyrażać uczucia. Czasami duże uczucie i zauroczenie drugą osobą sprawia, iż wydaje nam się, że jej cele są tożsame z naszymi, nawet, jeżeli nie jest to wypowiadane wprost.
W jaki sposób podejść do rozmowy z partnerem? Przede wszystkim z dużym spokojem, gdyż wielu mężczyzn unika tzw. „trudnych rozmów”. Powiedz wprost, jakie masz priorytety. Potem zapytaj o to samo partnera. Jeżeli partner stwierdzi, że obecnie założenie rodziny nie jest głównym celem, ale z pewnością będzie nim w przyszłości, ustalcie, jak wiele czasu możecie jeszcze sobie dać. Warto również porozmawiać o własnych wizjach małżeństwa, w celu rozwiania obaw oraz podkreślenia, że sformalizowanie związku nie zabierze żadnej ze stron wolności związanej np. z realizacją własnych pasji.
W naszej kulturze oświadczyny to inicjatywa męska. Ważne jednak, aby były one składane w pełnej radości i dojrzałości atmosferze. Jeżeli czujesz, że spotkałaś partnera, który Cię nie zawiedzie, czasem warto jeszcze trochę poczekać i zaufać.
Warunkiem dobrego przebiegu tego wydarzenia jest wzajemne pozytywne nastawienie
do siebie obu stron, zwłaszcza oświadczającego się mężczyzny i rodziców
narzeczonej. Wyznanie miłości do ukochanej i chwila, gdy on prosi o
rękę, to wystarczająco stresujący moment, warto zatem zadbać o swobodną atmosferę.
Jeżeli wcześniej zaistniały nieporozumienia lub obie strony nie darzą
się zbytnią sympatią, warto przed uroczystością przeprowadzić rozmowę i
ustalić kompromis. Obecnie małżeństwo w świetle prawa nie zależy już od zgody rodziców, dlatego uroczysta kolacja ma mieć jedynie charakter symboliczny.
Istnieją sytuacje, w których zaręczyny bez obecności rodziców są lepszym rozwiązaniem. Należy do nich chociażby trwały konflikt
pomiędzy rodzicami narzeczonej a jej wybrankiem. Oczywiście najlepszym
rozwiązaniem jest tutaj rozmowa i dążenie do zażegnania konfliktu lub
kompromisu. Rezygnacja z rodzinnych zaręczyn dotyczy sytuacji, kiedy
pomimo prób nie jest możliwe rozwiązanie nieporozumienia. Warto wówczas oszczędzić obu stronom i sobie niezbyt przyjemnej sytuacji. Zaręczyny należą do tych wydarzeń życiowych, które przede wszystkim powinny odbywać się w przyjaznej i życzliwej atmosferze.
Istnieją również sytuacje, kiedy warto przemyśleć organizację zaręczyn w gronie rodzinnym lub przynajmniej odłożyć je w czasie. Należą do nich np. żałoba w rodzinie lub nieobecność (np. z powodu dłuższego pobytu poza miejscem zamieszkania) jednego z członków rodziny. Z tego typu problemem zetknęła się 25-letnia Angelika: „Od rozwodu rodziców nie utrzymywałam kontaktu z ojcem. Moja mama od kilku lat mieszka za granicą. Myślę, że byłoby jej przykro, gdyby uroczyste i huczne zaręczyny odbyły się bez jej obecności. Z drugiej strony koszty podróży były dla nas zbyt wysokie. Dlatego zdecydowaliśmy się w prosty sposób jedynie powiadomić rodziców o naszych zamiarach.”
Ze względu na istniejącą obecnie możliwość modyfikacji tradycyjnego podejścia, jakim są tradycyjne zaręczyny z pierścionkiem zaręczynowym, można również rozważyć bardziej nowoczesną i kreatywną formę zaręczyn. Warto tutaj wspomnieć o coraz bardziej popularnym ostatnio sposobie organizacji zaręczyn w klubie wśród znajomych i przyjaciół. W grę wchodzi tutaj zarówno kameralna impreza w gronie kilku najlepszych przyjaciół, jak i wynajęcie całego klubu i zorganizowanie prawdziwej zaręczynowej „dyskoteki”. Co ważniejsze tego typu forma nie musi wykluczać obecności rodziców w trakcie zaręczyn. Jeżeli rodzice to osoby podchodzące do życia z przymrużeniem oka i lubiące dobrą zabawę, nic nie stoi na przeszkodzie, aby zaprosić ich na imprezę.
Tak sposób na zaręczyny wspominają Paulina i Piotr (oboje 29 lat): „Nikt inny nie ma takiego poczucia humoru, jak nasi rodzice. Wszyscy nasi znajomi po prostu ich uwielbiają. Na nasze zaręczyny postanowiliśmy wynająć salę klubową i urządzić imprezę z tańcami i animacjami. Oczywiście rodzice byli jednymi z głównych gości. Na huczne zaręczyny dostali od nas koszulki z napisem „Super Mama” i „Super Tata” i świetnie się bawili ze wszystkimi. Tak odbyły się zaręczyny z rodzicami, a impreza ta do dzisiaj wspominana jest z uśmiechem w gronie znajomych”.
Przeczytaj także:
Komentarze (4) |
|
Elea; 2018-09-06 13:59:19 |
komentarz usunięty przez moderatora |
gość; 2017-07-19 22:14:06 |
komentarz usunięty przez moderatora |
Fiona; 2015-10-21 00:36:07 |
Mężczyźni boją się na ogół odpowiedzialności, doskonale wiedzą, że gdy się ożenią, kobieta będzie nalegała na powiększenie rodziny. A gdy pojawia się dziecko to wiadomo – kobieta całą uwagę skupia na nim, mąż schodzi na drugi plan, dlatego część panów penie tego się obawia. Poza tym, gdy jest dziecko, jest też mniej czasu na przyjemności, pojawia się więcej obowiązków, żona chodzi przemęczona, rzadziej zdarza się seks. To chyba mężczyzn odstrasza, dlatego zwlekają z decyzją o ślubie. |
Anna, 35 lat, żona z piętnastoletnim stażem i matka dziesięc; 2012-11-15 15:53:30 |
W tym krzepiacym artykule jest, niestety, fałszywa nutka. Zgoda, małżeństwo samo w sobie nie ogranicza wolności, ale rodzicielstwo, które się z nim zwykle wiąże, z pewnością ją ograniczy, toteż dla osób skoncentrowanych na samych sobie i na, rozmaicie rozumianej, samorealizacji zostanie rodzicem może być przerażającym doświadczeniem, bo oto pojawia się istota, której najzwyczajniej w świecie trzeba oddać swój czas, bardzo dużo czasu... przynajmniej "na początek", czyli do momentu wysłania malucha do przedszkola. Bardzo trafnie, a jednocześnie zabawnie, opisuje to doświadczenie Leszek Talko w "Pomocy, jestem tatą!". Nie warto zatem łudzić siebie i partnera, że założenie rodziny niczego nie zmieni i niczego nie utrudni. Przeciwnie, trzeba od początku zdawać sobie sprawę, że wielu rzeczy zostaniemy najzwyczajniej w świecie pozbawieni, przynajmniej na jakiś (wcale nie krótki) czas, ale jednocześnie wiele innych rzeczy otrzymamy w zamian. Słowem, zawsze jest "cos za coś", albo - jaki pisze Talko - "Nie ma czegoś takiego jak darmowy lunch". |