Każdy, kto buduje nowy związek, bierze pod uwagę fakt, że więź z partnerem może się kiedyś skończyć. Oczywiście siła uczucia sprawia, że nie myśli się o tym przez cały czas. Ludzie rozstają się z różnych powodów - to, co ich łączyło, może nie być już tak silne lub życiowe drogi partnerów i ich cele, po prostu się rozchodzą. Ze wszystkich „zakończeń miłości” najtragiczniejsza jest jednak sytuacja, gdy zostałeś porzucony; nastąpiło rozstanie - znowu jesteś sam. Czujesz się opuszczony. Portal dla Singli MyDwoje.pl podaje wskazówki, jak radzić sobie, gdy zostałeś porzucony. Jak znieść tę bolesną samotność.
Czasami przeczuwamy wcześniej, że w naszym związku nie wszystko jest na dobrej drodze lub partner wydaje się nie być z nami do końca szczęśliwy. Myślimy jednak, że to tylko chwilowe, bo przecież nasze uczucie jest tak wielkie, że nic nie może go zniszczyć, jednocześnie towarzyszy nam samotność w związku. Często jednak porzucenie przychodzi nagle i niespodziewanie, jak burza w słoneczny, letni dzień. Zaskakuje Cię a Ty nie wiesz jak się pozbierać po rozstaniu. Znowu jesteś sam wśród par, co robić? W każdym przypadku, gdy zostałeś porzucony w Twoich odczuciach można wyróżnić pewne etapy:
1) Szok i niedowierzanie. To zazwyczaj pierwsze uczucia pojawiające się wraz z informacją, że ukochana osoba postanowiła od nas odejść. Jak to możliwe, że znowu jesteś sam? Niektórzy ludzie, opisując to przeżycie mówią, że czują się tak, jakby cały ich świat był zbudowany ze szkła, które nagle zostało rozbite w drobne kawałki. Związek uczuciowy jest zazwyczaj opoką, wydaje się, że to jedna z najpewniejszych podstaw w naszym życiu. Trudno uwierzyć, że nagle runęło to, na czym opieraliśmy marzenia.
2) Wyparcie. Osoba porzucona odsuwa od siebie myśli o tym, co się wydarzyło. Stara się nie przeżywać emocji, chowa je głęboko w sobie, aż wydaje się jej, że przestały istnieć. Wyparcie należy do mechanizmów obronnych psychiki, chroniących nas przed ciągłym przeżywaniem silnych, nieprzyjemnych uczuć, związanych z konkretnym wydarzeniem. Należy jednak pamiętać, że proces ten nie trwa wiecznie: nadejdzie chwila, gdy wyparte problemy zaczną domagać się rozwiązania.
3) Zmienne nastroje. Częste zmiany stanów emocjonalnych to kolejny etap, przez który przechodzą porzuceni. Oczywiście ciągle jeszcze dużo jest złości i gniewu. Jeśli jednak minął już jakiś czas od porzucenia, są chwile, gdy odczuwa się radość. Dobre samopoczucie zostaje jednak zazwyczaj przerwane przez myśli o tym, co się wydarzyło. Niektóre osoby starają się ukrywać swój gniew, gdyż wiedzą, że częste zmiany nastrojów mogą być nieprzyjemne dla otoczenia. Jednak ukrywanie gniewu nie powoduje jego zniknięcia.
4) Zrozumienie i akceptacja. To późny etap i wymaga pracy nad swoimi emocjami - często z pomocą bliskiej osoby lub terapeuty. Zrozumienie polega na przyjęciu, że ukochana niegdyś osoba miała prawo nas opuścić, niekoniecznie dlatego, że nie byliśmy dla niej zbyt dobrzy lub jesteśmy niegodni czyjejś miłości. Parter mógł dokonać takiego wyboru z różnych powodów, co nie powinno wiązać się z naszą samooceną. Tuż po porzuceniu może wydawać się, że zrozumienie i akceptacja nigdy nie będą możliwe, ale tak naprawdę tylko dzięki nim można odzyskać wewnętrzną równowagę i radość życia.
5) Wybaczenie. Gdy zostałeś porzucony, spróbuj wybaczyć. To, kiedy się pojawi się wybaczenie i czy w ogóle do niego dojdzie zależy od sytuacji i dynamiki uczuć danej osoby. Czasami pojawia się dopiero po wielu latach. Jest to wewnętrzny proces, nie można go przywołać lub wymusić. Jednocześnie przynosi to wielką ulgę, jest pewnym odzyskaniem samego siebie i szczęścia, nie tylko dla osoby, której się przebacza, ale i dla przebaczającego.
Niewątpliwie każdy ból jest inny. Dużo zależy od wrażliwości danej osoby i siły relacji, która została zerwana. Są osoby, które będąc porzucone przez bliską osobę, cierpią kilka tygodni, inne natomiast latami rozpamiętują stratę i nie potrafią znaleźć sposobu na to, jak się pozbierać po rozstaniu. Niezależnie od sytuacji, istnieje kilka wskazówek, które mogą w swoim życiu zastosować wszyscy porzuceni. Oto one:
Ważne, by podjąć pracę nad sobą i znaleźć swoje wewnętrzne poczucie radości. Nie można uniknąć złych sytuacji w życiu, ale to dzięki nim stajemy się silniejsi i odkrywamy prawdę o sobie. Dotychczasowe doświadczenia przygotowują nas do nowej drogi. Być może także do nowej miłości.
*W artykule wykorzystano informacje z książki pt. „Jak pogodzić się z rozstaniem” autorstwa Webb Dwight (Wydawnictwo Zielona Sowa 2007 r).
W międzyczasie poprawiło się finansowo i kupiliśmy dom i powoli się zaczęło.
Pracuje miesiąc na miesiąc, chociaż nie cały miesiąc mnie nie ma.
Jakieś 2 lata temu moja żona zaczęła się oddalać i stało się chce odejść, bo nie czuje wsparcia.
Mamy wszystko (oprócz dzieci) żadnych kłopotów wczasy za granicą, co rok, swoje samochody konto, na którym jest dość, ale to wszystko nie ma sensu, bo to dla niej a ona potrzebuje mnie a charakter pracy jest, jaki jest i nie ma alternatywy zresztą teraz to nie ma znaczenia, bo chciałem rzucić prace żeby ratować związek, ale ona mnie już nie kocha.
Czuje się tak jak by umarła rozpacz jest wielka.
Tak, więc czy masz pieniądze czy nie to jest źle, jeżeli druga strona ma ciebie gdzieś.
Spieprzyłam je.
Najpierw zaszłam w niechcianą ciążę,ale to maleństwo,które się urodziło,było pierwszą naprawdę dobrą "rzeczą" w moim życiu.Miałam 28 lat.Córeczkę.I nic więcej.
Jakoś przeklepałam biedę...ona miała niewiele ponad rok gdy poznałam jego.Po moim pierwszym mężu nie myślałam nawet,że kiedykolwiek z kimś się zwiążę.Małam być tylko z Nią,moją małą córeczką,ale stało się.
Było cudownie,przyjemnie,miło jak nigdy do tej pory.
Był czuły,szarmancki...cud jak dla mnie.
Wyjechaliśmy do Szkocji-7 lat prawie sielanki.Zadzwoniła moja matka,że chcą wykupić nasz teren z domem,żeby wracać...duża kasa,koniec życia na obczyźnie...wróciliśmy.
To już prawie 3 lata jak jesteśmy w Polsce.Nic ,nikt nie kupił,my nie sprzedaliśmy.Klepiemy biedę,no teraz to tylko ja i dzieci(bo w Szkocji urodziła nam się córa)-on poszedł,właśnie dziś.Właściwie,to ja go pogoniłam.
Miałam dość wyzwisk,pomiatania i jego wiecznego chlania.Sama też za kołnież nie wylewam,ale jak wychodzę do sklepu,to wracam po góra 2 godzinach a nie trzech dniach.
Mam 37 lat,maturę,dwie kochane córeczki,psa,kota i nawet 4 kury+koguta.
Nie mam domu/mieszkania,pieniędzy na końcie(w portfelu też głucho).
Marzenia jedynie o lepszym życiu ,już nie dla mnie ,ale dla nich.
Taki mały skrót,bo całości nie mam siły sobie przypomnieć.Zapomniałam o tym co było dobre,tylko złe powraca,bo to było na końcu.
1-10 | 11-20 | 21-30 | 31-40 | 41-50 | 51-60 | 61-70 | 71-80 | 81-90 | 91-100 | 101-110 | 111-120 | 121-130 | 131-140 | 141-150 | 151-155 |