Mimo wymiany wiadomości, e-maili
czy smsów, randka w realu
może nie przebiegać tak, jak to sobie wyobraziłaś/-łeś. Ryzyko bardzo nieudanej randki wzrasta jeszcze
bardziej, jeśli decyzja o spotkaniu zapadła w początkowych dniach znajomości, wówczas jest to randka w ciemno. Czy dobrym rozwiązaniem w takiej sytuacji będzie ucieczka z pierwszej randki? Uniknij ucieczki - dzielimy się spostrzeżeniami i udzielamy kilku wskazówek.
Randka, która nie spełnia naszych oczekiwań to zazwyczaj nieudana pierwsza randka, ale czy można z niej uciec? Pierwsze błędne wrażenie odniosła na przykład Anna z Katowic:
„Przez dobre dwa tygodnie pisałam z Jarkiem. Wydawał się być naprawdę świetnym facetem, więc szybko umówiliśmy się na spotkanie. Niestety, po pierwszych 20 minutach miałam ochotę wykorzystać dowolny sposób na to, żeby po prostu wyjść. Jarek, który przez telefon wydawał się być naprawdę rozmownym i interesującym mężczyzną, po prostu... nie umiał rozkręcić tematu! Cóż za okropna sytuacja, do dziś pamiętam te krępujące i długie chwile milczenia. Szczerze mówiąc, gdybym miała odrobinę więcej odwagi, uciekłabym stamtąd. Na szczęście tego nie zrobiłam – kiedy tylko wyszliśmy z restauracji i poszliśmy na długi spacer, wrócił Jarek, jakiego poznałam. Okazało się, że przyczyną nieudanego spotkania był stres na pierwszej randce, a milczeniem reaguje na takie właśnie sytuacje. Teraz jesteśmy już razem prawie dwa lata.”
Przypadek Anny udowadnia, że czasem zachowanie drugiej strony (gadatliwość, niezdarność, milczenie), może się „kłócić” z tym, co prezentowała nam dana osoba przez telefon czy smsy. Dlatego zamiast zastanawiać się nad ucieczką z randki, może czasem warto zapytać wprost – „Wiesz, mam wrażenie, że byłeś nieco inny w naszych rozmowach? Czy coś nie tak?” albo spróbować drugiego, już „luźniejszego” spotkania.
Są oczywiście sytuacje, w których
od początku wiadomo, że to, co jest między wami, na pewno nie rozwinie się w
coś głębszego. Co więcej, z minuty na minutę czujesz, jak ta druga osoba coraz
bardziej cię irytuje i wizja spędzenia razem jeszcze kilku godzin wywołuje
ciarki na plecach.
Korzystamy z telefonu - Mamy do wyboru albo prawdziwy telefon z wcześniej umówioną przyjaciółką, albo nawet specjalną aplikację, która będzie „udawała”, że ktoś do nas telefonuje. Oczywiście kolejne kroki zależą od naszych umiejętności aktorskich – nagle okazuje się, że babcia złamała nogę, mama miała stłuczkę, albo przyjaciółce właśnie odeszły wody, a nie ma kierowcy. Ubieramy się szybciutko i z ulgą opuszczamy lokal. Pozornie łatwe i niekrzywdzące dla drugiej osoby – warto jednak dowiedzieć się, co myślą o takim rozwiązaniu Internauci:
„O rany... telefon. Nienawidzę tego rozwiązania! Dla mnie to wcale nie jest super pomysł na ucieczkę z pierwszej randki. Już dwa razy zostałam w taki sposób „porzucona” – oczywiście potem okazywało się, że ci mężczyźni nie mają w planach dalszego spotykania się. I już za drugim razem czułam się okropnie, gdy facet gorączkowo ubierał płaszcz, a ja wiedziałam, że kłamie. Było mi szalenie przykro. Czy naprawdę zasługuję na takie traktowanie, czy aż okropne jest spędzenie ze mną trzech godzin...?” Aaga23
„A ja chciałbym poruszyć inny aspekt „telefonicznych ucieczek”. Dziewczyna postąpiła tak ze mną kilka miesięcy temu. Uwierzyłem jej, bo przecież takie rzeczy się zdarzają. Potem chciałem się z nią umówić (przecież sama powiedziała: „Przepraszam, nadrobimy to!”), ale ciągle nie miała czasu. W końcu przestała odbierać telefony. Kiedy zdałem sobie sprawę, dlaczego, poczułem się jak idiota, jak jakiś nękający ją maniak. Pewnie śmiała się przed przyjaciółkami z mojej naiwności. Okropne, nie chciałbym drugi raz takiego czegoś przechodzić.” DarekBdg
Jak widać, „numer z telefonem” wcale nie jest tak dobry i bezproblemowy, jak mogłoby się wydawać. Pamiętajmy, że osoba, którą zostawiliśmy na pierwszej randce, ma pełne prawo wierzyć w naszą prawdomówność i dzwonić raz kolejny – a kiedy zorientuje się, o co chodzi, będzie czuła się oszukana.
Wyjście prawie po angielsku - czyli, mówiąc wprost – wyjście z pierwszego spotkania bez pożegnania. W praktyce wychodzimy do łazienki i już nie wracamy albo czekamy, aż to nasz towarzysz uda się do toalety i wtedy właśnie wychodzimy. Czy warto?
Cóż, zdecydowanie nie. Takie (dosłowne) wyjście z sytuacji jest niegrzeczne, krzywdzące i bardzo źle świadczy o nas samych. Warto spojrzeć na sprawę także z drugiej strony – osoba tak potraktowana z całą pewnością będzie czuła się pokrzywdzona i zabraknie jej zwykłego zrozumienia, czym zasłużyła sobie na takie potraktowanie. Ponadto, możemy mieć pewność, że gdy spotkamy daną osobę przypadkiem, będziemy czuć się co najmniej niezręcznie.
Ignorowanie partnera - Na niektórych portalach możemy znaleźć rady rodem z książeczki z dowcipami: „Ignoruj go”, „Myl ciągle jej imię”, „Odbierz telefon i rozmawiaj z kimś o nieistotnych rzeczach – przez 30 minut” czy nawet: „Ciągle podkreślaj, jaki wspaniały był twój/twoja eks”. Zabawne? Raczej tylko... w tekście. Wyjątkowo odradzamy takie sposoby działania – są poniżej pasa, z pewnością sprawią komuś przykrość i świadczą o naszej dużej niedojrzałości.
"Wybacz, to nie to” - Jak zatem uciec z naprawdę
nieudanej randki, by „zachować twarz” i nie ranić tej drugiej osoby? Jak to
zwykle bywa, rozwiązaniem jest szczerość. Stwierdzenie – „Wybacz, naprawdę nie czuję „tego” między nami. Nie
gniewaj się, wolałabym jednak już zakończyć nasze spotkanie”. Naprawdę nie
jest takie trudne. Wybierając właśnie taki sposób pożegnania się, nigdy nie
będziemy musieli „przypadkiem” przechodzić na drugą stronę ulicy, gdy zauważymy
znajomą twarz partnera z nieudanej randki.