Poszukiwanie partnera przez osoby niepełnosprawne często jest traktowane, jako temat tabu. A przecież każdy z nas chce kochać i być kochanym. Czy podczas poszukiwań, osoby niepełnosprawne powinny budować swój wizerunek właśnie na niepełnosprawności czy raczej niepełnosprawność powinna być jednym z elementów formujących całość danej osoby i stać w rzędzie z osobowością, cechami charakteru i zainteresowaniami? Wystarczy zastanowić się, jakie są dla nas najważniejsze wartości w związku. Związek z osobą niepełnosprawną niewiele różni się od każdej innej miłości. Świadczy o tym chociażby historia Justyny i Andrzeja, których za sprawą MyDwoje połączyło gorące uczucie, pokonujące wszelkie bariery.
"Nareszcie zebrałam się w sobie, by przedstawić Państwu moją sytuację. To w nawiązaniu do majowej rozmowy telefonicznej. Na wstępie napiszę, iż o Waszym portalu dowiedziałam się około 7 lat temu z radiowej Jedynki. Była to audycja nocna. Przeczuwałam, że jest to portal „dla mnie", bo jestem osobą wymagającą, szukającą odpowiedzialnego, wrażliwego, atrakcyjnego intelektualisty. Zarejestrowałam się. Jednak do tej pory nie było mnie stać na wykupienie abonamentu, a nawet gdybym wykupiła oczekiwałam jakiegoś odzewu od mężczyzn.
Mam na imię Agata. Już od 10 lat jestem zarejestrowana na różnego rodzaju portalach randkowych – między innymi na „Sympatii", na Portalu „IPON" adresowanym dla osób niepełnosprawnych. Uczciwość nakazywała mi zawsze wspomnieć o swojej sprzężonej niepełnosprawności. Czy jest to dobre posunięcie? W jakiej chwili i jak o tym mówić - nie wiem. Tak dla pełnego obrazu Wam też napiszę, że jestem po porażeniu mózgowym. Poruszam się o kulach i mam uszkodzony wzrok. To znaczny stopień niepełnosprawności. Kiedy mężczyźni dowiadywali się o moim schorzeniu często tracili zainteresowanie moją osobą, a przecież każdej osobie tam zarejestrowanej coś dolega, nie ma tam osób sprawnych. Na „Iponie" trafiam też często na erotomanów, którzy nie interesują się kobietą, a tylko jej fizycznością. Staram się zrozumieć to zjawisko wynikające z frustracji i odrzucenia przez sprawne kobiety. Staram się zrozumieć tych mężczyzn, co nie zmienia faktu, iż nie chcę wiązać się z kimś zniewolonym przez seks. Piszą też mężczyźni z drugiej części Polski. Biorąc pod uwagę moją niemożność zupełnie samodzielnego podróżowania oraz inne czynniki takie relacje są nietrafione.
Zaś na „Sympatii" otrzymywałam sporo ofert od osób rozwiedzionych, a jako katoliczka bardzo pragnęłam związać się z mężczyzną tego samego wyznania dlatego postanowiłam zainteresować się portalami około katolickimi. Zawód był spory. Odezwał się do mnie jeden ... buddysta oraz mężczyzna szukający przyjaciela, z którym zresztą do dziś mam kontakt jednak nie jest on zainteresowany związkiem. Poza tym nie pasujemy do siebie tempera mentalnie. Sama więc zaczęłam inicjować korespondencję. Odzewu albo nie było, albo też spotkałam się ze stwierdzeniem – „nie mógłbym związać się z osobą niepełnosprawną, gdyż jestem estetą".
Trafiałam też na mężczyzn pokroju „smutnego księcia", który od początku nawiązania relacji przekonywali mnie jaki są beznadziejni, więc po kilku miesiącach odpuszczałam. Z czasem zaczęłam dystansować się od mężczyzn, lękać się ich oraz zachowywać względem nich ambiwalentnie. Bałam się zbyt szybkich spotkań twarzą w twarz i to na jakiś czas sparaliżowało mnie mentalnie i zastopowało dalsze poważne poznawanie mężczyzn.
Moim dodatkowym problemem w szukaniu partnera było to, iż nie zdecydowałabym się na potomstwo. Teraz to już nie tylko ze względu na niepełnosprawność, ale też ze względu na wiek. Wkrótce skończę 41 lat. Bardzo trudno spotkać kogoś, kto nie chce lub nie może być ojcem. Kiedyś myślałam o adopcji, ale na studiach dowiedziałam się, iż nie spełniam warunku dochodowego. Co prawda od niedawna mam stałą pracę i dzięki temu jestem w stanie wykupić abonament w MyDwoje jednak to nie wystarczy, by przysposobić dziecko.
Od niedawna podjęłam terapię i zaczęłam dostrzegać swoje błędy w zachowaniach względem mężczyzn i to, że zbyt dużo czasu traciłam na nieodpowiednich. Potrzebuję jednak bardziej specjalistycznej pomocy kogoś kto pomógłby mi przestać się zadowalać relacją byle jaką i doradził jak zachęcić a nie spłoszyć odpowiedniego mężczyzny. Będę wdzięczna za wszelką udzieloną poradę.
No i na koniec pytanie zasadnicze – jak na Waszym portalu dotrzeć do mężczyzn niepełnosprawnych? Bo takie mam założenie - być może błędne - iż chcę właśnie partnera, w dalszej perspektywie męża niepełnosprawnego, abyśmy się lepiej rozumieli.
Pozdrawiam, Agata"
Dzień dobry Pani Agato,
Szukanie partnera niekoniecznie jest łatwym zadaniem, bez względu na to, czy jesteśmy osobami z niepełnosprawnością, czy bez. Ale jak najbardziej wydaje się tu ważne pytanie, jak rozmawiać z mężczyznami, wiedząc, iż istnieje w Pani sytuacji dodatkowy czynnik, który może okazać się ważnym kryterium doboru.
Nie mu tu jednej odpowiedzi. Z jednej strony wydaje się, iż informowanie od razu o swojej niepełnosprawności jest rozwiązaniem uczciwym i stawia sprawę jawnie, co pozwala na otwartą komunikację i daje potencjalnemu partnerowi szansę na decyzję, czy jest gotowy na relację z Panią. A z drugiej strony istnieje większe prawdopodobieństwo, iż informacja tego typu na wstępie uruchamia myślenie stereotypowe, czasami błędne, ponieważ wiele osób może nie mieć odpowiedniej wiedzy, co oznacza tak naprawdę w życiu codziennym bycie z osobą z niepełnosprawnością, i ewentualnie stworzenie stałego związku z taką osobą. Można tez zastanowić się, na ile w ogóle ta informacja jest potrzebna, ponieważ ma Pani wiele cech, i tylko pewien aspekt Pani życia jest połączony w faktem bycia osobą z trudnościami fizycznymi.
Dużo też może zależeć nie od Pani, a od tego, na ile mężczyzna jest emocjonalnie dojrzały na budowanie relacji z Panią. Można przecież łatwo wyobrazić sobie, iż dla pewnej grupy osób aspekt fizyczny będzie priorytetem selekcyjnym, a dla innych tylko dodatkiem.
Wydaje się, iż można by przyjąć założenie, że mówienie o swojej niepełnosprawności jest po prostu otwieraniem się i formą otwartej komunikacji, i co za tym idzie, nie ma Pani czego się wstydzić, i taka informacja będzie okazją do szybkiego przekonania się, czy mężczyzna jest gotowy na dalszy kontakt. Można to potraktować, jako swego rodzaju sito selekcyjne. Ale też forma i dobór słów mogą tu być czynnikiem kluczowym. Nawet zdanie: "Jestem osobą niepełnosprawną" brzmi inaczej, niż "Jestem osobą, która potrzebuje pewnej asysty przy poruszaniu się". To drugie zdanie w mniejszym stopniu aktywuje stereotypowe myślenie, i pozwala pokazać siebie, jako osobę funkcjonującą w życiu, mimo, iż istnieją określone trudności.
Można też pomyśleć o tym, aby pokazywać swoje mocne strony, które mogą potencjalnych partnerów przyciągać, a informację o niepełnosprawności bardziej wpleść między inne komunikaty, np. coś w rodzaju: Chętnie lubię słuchać muzyki przy zgaszonym świetle, co pozwala mi wsłuchiwać się w subtelne emocje w głosie, ponieważ ze względu na trudności ze wzrokiem mniej mnie interesuje, jak artysta wygląda podczas śpiewania.
Czyli pytanie raczej brzmiałoby tu - nie, czy i kiedy mówić o niepełnosprawności, by nie zrażać mężczyzn, a raczej, jak mówić o sobie, by aspekty niepełnosprawności były tylko kawałkiem Pani charakterystyki, a nie elementem dominującym wszystko inne. Jestem przekonany patrząc na Pani list, Pani elokwencję i mądrość wyrazu, iż jest Pani osobą mającą dużo do zaoferowania potencjalnemu partnerowi, dlatego proszę budować swój wizerunek na różnych kwestiach, a nie tej jednej. Pani życie, to przecież znacznie więcej, niż porażenie mózgowe.
Co do kwestii dzieci, to można spokojnie przyjąć, iż istnieje całkiem spora grupa mężczyzn, dla których nie jest to kryterium decyzyjne, więc proszę się tym aż tak nie przejmować. Nie jest prawdą, iż osoby łączące się w pary od razu zawsze zakładają, iż chcą spłodzić potomstwo. Wiele współczesnych związków traktuje to, jako kwestię opcjonalną, a nie konieczną.
Podsumowując, proszę komunikować swoje mocne strony, to one są Pani atutem, a potencjalnie trudniejsze treści podawać uczciwie, ale dbając o dobór słów. Nawet jeżeli pewny procent mężczyzn wykruszy się w przedbiegach, to plus używania MyDwoje jest taki, iż pozwala od razu docierać do wielu potencjalnych partnerów szybko i sprawnie. Jak mówi angielskie przysłowie: "There are plenty of fish in the sea" - W morzu jest mnóstwo ryb :-)
Dr n.hum. Dariusz P. Skowroński
Zobacz inne porady porady psychologa i seksuologa: Filmy