Jak szukać, aby znaleźć? Poszukiwać partnera można gdziekolwiek - w klubie, na zakupach, w parku, przez strony randkowe etc. Niektóre statystyki mówią, że jedna czwarta par poznaje się w pracy. Inne dane wskazują na znacznie wyższy odsetek. Jednak bezsprzecznym faktem jest to, iż taki sposób na poznanie się i zakochanie nie należy do rzadkości – miłość w pracy może zatem przytrafić się i nam. Jak zwiększyć swoje szanse a z jakimi zagrożeniami należy się wówczas liczyć?
Pary pytane o to, jakie są największe zagrożenia dla związku, który razem pracuje, najczęściej wymieniają brak „oddechu” od siebie, niekiedy jest to związek z pracoholikiem bądź zdarzają się monotematyczne rozmowy. Zapominają, że czasem przeszkody rozpoczynają się już dużo wcześniej – wtedy, kiedy jeszcze nie sposób zauważyć wymienionych tu minusów. Uściślając, chodzi o negatywne podejście przełożonych do rodzącego się w pracy związku.
W małych firmach zawiązanie się romansu między pracownikami nie musi być odczuwalne w przykry sposób, a czasem – jak w przypadku Agnieszki (32l.), jest nawet odbierane dość przyjaźnie.
- Z Maćkiem pracowaliśmy razem w małej piekarni, dorabialiśmy podczas studiów – wspomina Agnieszka - Ja sprzedawałam pieczywo, on pracował przy produkcji. Kiedy między nami zaiskrzyło, szefowa szybko to zauważyła, ale nie była negatywnie nastawiona – wręcz przeciwnie, pogratulowała nam i stwierdziła, że jeśli nasze uczucie nie będzie miało wpływu na pracę, to ona będzie cieszyć się razem z nami. Związek w ogóle nam nie przeszkadzał, a szefowa nawet była na naszym ślubie. Dziś już tam nie pracujemy, ale miło wspominamy ten czas.
Agnieszka i Maciej mieli szczęście, żadne z nich nie zastanawiało się też jak żyć z pracoholikiem, co raczej nie zdarza się w przypadku osób pracujących w dużych korporacjach. W nich bowiem obowiązują inne zasady. Bliska relacja może być postrzegana nawet jako zagrożenie dla interesów dużej firmy. Związane z takim podejściem doświadczenia ma Grzegorz:
- Poznałem Olę w firmie po dwóch latach pracy – mówi Grzegorz, teraz już mąż Aleksandry - Pracowaliśmy na dwóch innych piętrach budynku, więc nie mieliśmy szansy na częsty kontakt. Zauroczyliśmy się sobą prawie natychmiast i szybko zaczęliśmy się spotykać. Nie oznacza to jednak, że poinformowaliśmy szefostwo o naszej miłości – mieliśmy przeczucie, że zostanie to źle odebrane. Ola zaczęła szukać innej pracy, a kiedy po czterech miesiącach ją znalazła, na odchodnym porozmawiała z szefową. Nasze przypuszczenia były słuszne, nasze zakochanie byłoby „konfliktem interesów” dla firmy, więc któreś z nas otrzymałoby wypowiedzenie.
Zanim podejmiecie decyzję o poinformowaniu przełożonego o swojej relacji lub w równie informacyjny sposób zaczniecie po prostu okazywać sobie miłość i umawiać się na randki, przemyślcie dokładnie, czy będzie wam się to opłacało. Czasem zwyczajnie lepszym rozwiązaniem jest zabezpieczenie się (jak Ola i Grzegorz) albo utrzymywanie związku w absolutnej tajemnicy.
Zupełnie innym rodzajem zagrożenia jest wejście w bliższą relację z własnym przełożonym. Oczywiście, o ile szef jest właścicielem firmy, jego połówce zwykle nie grozi zwolnienie z pracy. Jednak nie oznacza to, że taki typ związku pozbawiony jest ryzyka. 34-letnia Maja, po negatywnych doświadczeniach związanych z romansem z szefem, nigdy zapewne nie podejmie już tego typu ryzyka.
- Od razu zaznaczam, że zakochałam się w Darku po prostu, bez żadnych chęci zysku. Muszę to podkreślać, ponieważ jak tylko wydało się, że jesteśmy razem, zostałam poddana prawdziwemu linczowi wśród pozostałych pracowników. Obgadywali mnie na korytarzu, rozmowy milkły, kiedy wchodziłam do pokoju. W końcu kolega powiedział mi, że „sorry, ale nie wiem, czy można z tobą normalnie rozmawiać bez ryzyka, że doniesiesz”. Jednak to nie było najgorsze. Kiedy okazało się, że jednak do siebie nie pasujemy, musiałam zmienić pracę. Współpraca z Darkiem, z którym zerwałam, była nie do zniesienia. Nie weszłabym drugi raz w taki związek – podkreśla Maja.
Czy ryzyko tak negatywnego obrotu sprawy, jakiego doświadczyła Maja, skreśla z góry romans z szefem? Niekoniecznie – przecież może on być rzeczywiście miłością naszego życia. Jednak trzeba dokładnie zastanowić się nad tym, czy rzeczywiście warto ryzykować. Jeśli ma to być kilka spotkań „z braku kogoś innego” to na romans z szefem zdecydowanie szkoda kariery i nerwów.
Wobec powyższych zagrożeń zagrożenie w postaci braku „wytchnienia” od siebie samych może wydawać się błahostką – jednak z pewnością nią nie jest. W szczególnym zagrożeniu są pary, które pracują „ramię w ramię”, czyli na przykład w tym samym pomieszczeniu. Trudno wówczas nie przenosić spraw służbowych do domu, nie ma też chwili na odrobinę przerwy, zatęsknienia, brakuje nawet możliwości opowiedzenia partnerowi o tym, co działo się w pracy – bo przecież on czy ona wiedzą wszystko doskonale. Czy oznacza to, że związek nie ma szans na przetrwanie? Niekoniecznie. Można na przykład zmienić pracę – nie jest to łatwe, ale to już kwestia priorytetów.
W sytuacji, gdy para pracuje w jednej firmie, ale nie widzi się zbyt często w miejscu pracy (na przykład on ma pracę w terenie, ona – w biurze), zmiana pracy nie jest konieczna – obie wartości można łatwo pogodzić poprzez ustalenie pewnych zasad, jak nie rozmawianie o domu w pracy i o pracy w domu.
Z miłością w pracy należy być ostrożnym – co do tego nie ma wątpliwości. Jednak zbyt dużo ostrożności również nie jest wskazane. Szkoda byłoby przecież stracić miłość swojego życia tylko z powodu obaw przed... stratą pracy.
Nie pragnę miłości.
Której nie ma za dnia.
Tylko nocą się budzi.
Nie pragnę miłości.
Na jeden moment, chwilkę.
Przemijającej bez echa.
Nie pragnę miłości.
Płytkiej, bez głębszych
uczuć.
Takiej z próżności.
Pragnę miłości stałej.
Która mi zawsze pozwoli.
Mieć w sercu radość.
I na zawsze słodko
zniewoli
Kasia
Lecz jeszcze lepsza jest taka,
którą nam ofiarowano, mimo,
że wcale o nią nie zabiegaliśmy
[William Szekspir ]
U mnie zaczeło sie 2 lata temu, najpierw niewinnie sie zaczeło byly ciepłe słowa potem pieszczoty, na poczatku tego roku doszło do seksu. Dostalam to czego chciałam i chciałam to zakonczyc lecz to nie takie proste najwidoczniej mojemu przełozenemu sie spodobało powiem tylko tyle ze dzieli nas 30 lat róznicy :)
mocno zawiedziona; 2016-09-12 08:16:39
Moje przezycia osobiste na temat romansu w pracy sa traumatyczne bo nie warto wdawac sie w zazyłosc z pracodawca. Poczatek byl bajkowy awanse,podwyzki,pochwaly no i te ukradkowe spojrzenia pelne uwielbienia. Sex z nim byl bajkowy, taki doswiadczony dlugodystansowiec starszy zuzyty facet to musial dlugo dochodzic. Rajcowalo mnie to niesamowicie bo wspolpracownicy z taka zazdroscia patrzyli jak szef mnie faworyzuje. Oczywiscie zyczliwi doniesli zonie i rozpoczela sie moja zaplata za chwile uniesienia. Juz nie chcial ze mna rozmawiac, nie zapraszal do swojego gabinetu zmienil mi zakres czynnosci i musialam zabrac sie do pracy, nie dostawalam podwyzek no to na szczescie udalo mi sie zmienic miejsce pracy. Tak bardzo pragnelam jednego zeby zapomniec o tych przygodach z szefem bo dopiero teraz zrozumialam ze jako mloda kobieta to dowartosciowalam tego dojrzalego mocno czlowieka. Bardzo zepsulam sobie opinie, chcialam bardzo nawijac z kawalerami / szef mi to zalecil/, ale oni odwracali sie ode mnie - dostawalam kosza. Teraz tez nie jest mi lekko, zonaci upominaja sie o spotkania bo mam bardzo bogata przeszlosc. Mimo mlodego wieku musialam robic wypalanke bo te brudasy nie bardzo dbaja o higiene. Dlatego udzielam rady - kobiety szanujcie siebie bo romans to cos przejsciowego takie chwilowe zaspokojenie pozadania po ktorym zostaja tylko lzy. Dobrze sie stalo ze nie zaszlam w ciaze bo bym byla samotna z dzieckiem - na szczescie umiem zabezpieczyc sie przed niechniana ciaza. Pozdrawiam wszystkie kobietki wdajace sie w zazylosc z szefem - nie warto."
Ponizsze rosyjskie przyslowie jest bardzo madre :
„gdie rabotajesz i żywiosz tam nie jebiosz”