Jesteście razem już kilka lat i nagle pojawiają się pierwsze konflikty. Problemy ze zrozumieniem się, oziębłość w związku, kłótnie o pieniądze, czasem zainteresowanie inną osobą. Próbujemy zrozumieć, „co się z nami stało”, gdzie jest ten żar i ogień, który przecież istniał na początku. Bierzemy pod uwagę wiele przyczyn i powodów, ale zapominamy o tym, że czasem chodzi o zwyczajne bycie dla siebie miłym. Portal dla Singli radzi co zrobić, aby przezwyciężyć kryzys małżeński spowodowany oziębłością partnera.
Skąd się biorą problemy małżeńskie? Powodów kryzysu małżeńskiego jest kilka, warto wszystkie je poznać. Jedną z przyczyn pojawienia się problemów z docenieniem czy podkreśleniem atrakcyjności partnera jest zbytnia… szczerość. Kwestie te porusza i wyjaśnia Marta z Wielkopolski:
- Kiedy poznaliśmy się z mężem, bardzo często mówiłam mu miłe słowa. Że cudownie pachnie, że świetnie wygląda, że jest przystojniejszy od wszystkich mężczyzn na świecie, że jesteśmy stworzeni dla siebie. Ale po jakimś czasie zaczęliśmy podchodzić do tych kwestii w nieco odmienny sposób. Mianowicie, mąż bardzo często pytał mnie: „No i jak wyglądam? Tylko szczerze!”. Więc ja mu szczerze odpowiadałam - „to musisz poprawić, buty nie pasują i zmień ten brzydki krawat”. W końcu doszłam do tego, że przestałam w ogóle mówić cokolwiek miłego – tylko słowa krytyki. Mąż odwdzięczał mi się tym samym. Później, gdy zaczął się kryzys w związku, psycholog wyjaśniła nam, że nie mówimy sobie nic miłego, żadnych chwalących komunikatów. Ze szczerości przeszliśmy w tylko i wyłącznie krytykę – podkreśla Marta.
Ktoś, kto jest nieustannie krytykowany, po pewnym czasie zaczyna czuć się niepewnie i nie odbiera zachowań oraz słów partnera jako czegoś dobrego. To taka związkowa pułapka. Z jednej strony pielęgnujemy najważniejsze wartości w związku, chcemy, aby partner był z nami szczery (bo kto, jeśli nie on), z drugiej oczekujemy zachwytów. A ta druga osoba może nie znać naszych uczuć.
Drugi powód często występujących nieporozumień na temat mówienia sobie miłych słów i komplementów to przeświadczenie, że druga osoba doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jest dla nas piękna czy mądra. O takim mylącym wrażeniu mówią Aleksandra i Grzegorz, u których z tego powodu zaczął się kryzys w związku:
- Nigdy nie pomyślałem, że Ani może być „za mało” miłych słów ode mnie. Kiedy mi to powiedziała, byłem bardzo zaskoczony. Mówiąc szczerze, to dla mnie oczywiste było, że uważam ją za ładną, mądrą i zwyczajnie fajną kobietkę. Przecież się z nią ożeniłem, to jak mógłbym myśleć inaczej? Poza tym pytam ją o zdanie w wielu sprawach, jest dla mnie autorytetem, jestem o nią zazdrosny. Myślałem, że to znaczy więcej, niż milion komplementów i Ania dobrze o tym wie – zauważa Grzegorz.
O tym, jak odmiennie patrzą na pewne sprawy kobiety i mężczyźni, świadczy relacja Anny:
- Kiedy byliśmy „młodzi”, czyli zaczynaliśmy ze sobą chodzić, Grzesiu bardzo mnie komplementował. Pamiętam, jak często mówił mi, że pięknie pachną mi włosy, że mam wspaniałą skórę, że jestem najdowcipniejszą dziewczyną, jaką zna. Później wszystko się zmieniło – nawet, gdy wkładałam najpiękniejszą suknię świata, to nie widziałam w jego oczach zachwytu. Nie słyszałam miłych słów. Zero oszołomienia moim wyglądem. Oczywiście ja wiem, że on mnie kocha, że daje mi tego sygnały. Ale czasem potrzebuję zwykłego: „Kochanie, jaka ty jesteś piękna!” – zauważa Ania.
Błędem wielu osób jest uważanie, że przecież „mój partner wie”. Nawet, jeżeli wie (albo się domyśla), jaka jest jej „wartość”, to chciałaby słyszeć to od drugiego partnera w konkretnych słowach. Przekonanie o świadomości partnera co do swojej atrakcyjności i o związanym z tym „zwolnieniu” z konieczności mówienia komplementów bardzo łatwo można zmienić. Wystarczy – tak, jak Aleksandra i Grzegorz, komunikować i wyrażać uczucia, porozmawiać o tym, co nas boli i sprawia nam przykrość. Innymi słowy – aby małżeństwo miało szansę przetrwania, powstrzymać chęć wyżalenia się osobie trzeciej i zamiast tego po prostu porozmawiać z partnerem.
Trzecią, ważą przyczyną braku słów docenienia w związku jest fakt, że wydaje nam się, że nadmiar obowiązków nie pozwala nam na spełnienie oczekiwań partnera co do słów uznania czy komplementów. To może rodzić kryzys małżeński. Szczegółowo wyjaśnia to Marita z Gdańska:
- Faktycznie, był taki czas, kiedy wydawało mi się, że mam na głowie „cały świat”. I zarzuty mojego męża odnośnie braku miłych słów kierowanych w jego stronę traktowałam jak fanaberię. Rozumiem – kiedyś, kiedy mieliśmy po naście lat i wszystko pod nosem, mogliśmy rozmawiać o komplementach, ale teraz, gdy trzeba myśleć o rachunkach, szkole dzieci i pracy, to naprawdę „zbędny” temat. Kiedy jednak nasze małżeństwo się rozsypywało, uświadomiłam sobie, że już zawsze będę miała „wszystko na głowie” i to się nigdy nie zmieni. I że muszę znaleźć czas dla męża, docenić go. Po tym, jak sobie to uświadomiłam, zmieniłam swoje zachowanie i jest między nami znacznie lepiej – zauważa Marita.
Podobny temu problem ma wiele par. Uważamy, że nie ma o czym rozmawiać, że dyskusja o docenianiu się jest zbędna, gdy dookoła mnóstwo kłopotów i wyzwań dnia codziennego. To jednak błędne myślenie. Jeżeli nie będziemy się nawzajem doceniać i rozmawiać o związku, to z czasem nie tylko codzienność, ale i związek będą trudne. Dlatego warto odsunąć na chwilę wszystko inne i uświadomić sobie, że powiedzenie: „Jesteś wspaniały, wiesz?” trwa tylko dwie sekundy, a potrafi zdziałać cuda. Warto też pamiętać, aby nie wszystkie słowa krytyki pod swoim adresem traktować jako atak. Czasem bowiem wyznanie: „Mówisz mi za mało ciepłych słów” jest wartościowym komunikatem, który może być impulsem do naprawienia wielu spraw w związku.
Temat braku pochwał,
komplementów i słowa docenienia to nic nowego. Jednak dla osób,
które orientują się, jak bardzo przestały mówić miłe słowa
komuś bliskiemu, może być to zaskakujące. No bo skąd właściwie
bierze się ta oziębłość w związku? Dlaczego po kilku latach
przestajemy komplementować kogoś, na kim przecież najbardziej na
świecie nam zależy?
Takie podejście do swojego partnera można zmienić. Po pierwsze, warto zastanowić się, ile dobrych słów na temat tej drugiej połowy codziennie mówimy. Jednak samo pozostawienie sprawy „w myślach” zdecydowanie nie wystarczy, ponieważ nasze ogólne wrażenia mogą nas mylić. Trzeba zapisywać sobie każdy komplement, każde miłe słowo czy zdanie chwalące wygląd albo zachowanie partnera. Może się okazać, że chwalimy bardzo mało albo… wcale – chociaż uważaliśmy zupełnie inaczej.
W kwestii nadmiernej szczerości również trzeba uważać. Z jednej strony oczywiście warto powiedzieć partnerowi, że krawat nie pasuje. Z drugiej, zamiast krytycznego spojrzenia i słów: „Coś tu nie gra… nie no krawat jest beznadziejny” można powiedzieć: „Kochanie, aleś ty przystojny i seksowny! Zmień jeszcze ten krawat i jestem cała twoja!”. Przesłanie jest takie samo, ale treść i wrażenie – zupełnie inne.
Czytaj również: