Komunikacja a udane małżeństwo | Ty i On to nie samotne serca, ale dwoje ludzi, którym na sobie zależy
Na początku znajomości jest cudownie, śmiejemy się, rozmawiamy,
dbamy o siebie nawzajem, z czasem w nasze życie wkracza rzeczywistość,
codzienne problemy. Co zrobić,
aby umieć kochać trwale? Żeby w przyszłości nasz związek to nie
były tylko dwa samotne serca, które nie mają sobie nic do powiedzenia? Podstawą
każdego związku, w tym związku takim jak małżeństwo, jest
wzajemna komunikacja.
Portal dla Singli MyDwoje.pl wyjaśnia jakimi należy kierować się regułami, aby komunikacja była skuteczna.
Komunikacja i jej reguły
Wiele osób myśli, że, by małżeństwo było udane, wystarczy miłość. To prawda, że miłość jest ważna, ale trzeba pamiętać o tym, by ją pielęgnować, umieć się komunikować i wyrażać uczucia. Osoby pochodzące z rodzin
wielodzietnych czy rodzin szeroko rozgałęzionych i utrzymujących stałe
kontakty mają szansę w praktyce nauczyć się jakimi regułami rządzi się komunikacja, w tym
dyskusja. Patrząc na nasze społeczeństwo z perspektywy czasu widzimy, że
rodziny stają się coraz mniejsze, ograniczamy kontakty, a przez to nie
poznajemy w sposób praktyczny reguł rozmowy. Szkoły nie zawsze tego
uczą, kursy przedmałżeńskie też nie, a nieznajomość tych reguł, czy ich
nieprzestrzeganie może prowadzić do bardzo bolesnych konfliktów, może sprawić, że Ty i Twój będziecie odczuwać samotność w związku. Jakież
to reguły?
To
tylko pozór, że małżonkowie zawsze mają czas na szczerą rozmowę.
Początki bycia ze sobą to niekończące się rozmowy. Ileż nocy się
zarwało, ileż kilometrów się przeszło by być razem, mówić i słuchać.
Mijają miesiące, przygniata nas szara rzeczywistość, ważniejsza od uczuć
staje się baza. Gdy pojawiają się dzieci najważniejsza wydaje się
materia. MIEĆ przysłania BYĆ. Nie daj się zmaterializować, dlatego:
- Mów o potrzebach. Rozmawiajmy
nie tylko o tym jak zdobyć dodatkowe pieniądze na opłacenie prywatnego
przedszkola z językiem angielskim, albo czy może lepiej uczyć języka
indywidualnie. Mówmy sobie, co czujemy jak widzimy radość w oczach
dziecka zdobywającego kolejną sprawność, albo jak pomóc niedołężnej
sąsiadce, do której znów nikt nie przyszedł.
- Mów i słuchaj. Ktoś
powiedział, że ludzie dzielą się na tych, co umieją mówić i na tych, co
umieją słuchać. Prawdziwa rozmowa małżonków to połączenie słuchania z
mówieniem. Mam coś do powiedzenia, ale też bardzo chcę usłyszeć, co ma
do powiedzenia mój partner. Czym innym są dwa monologi, czym innym
dialog. Nie przemawiajmy, tego aż nadto jak w parlamencie, raczej rozmawiajmy.
- Nie wypominaj. Nie
używajmy słów „ty jesteś ..., ty zawsze ...., ty nigdy ...”. Jakie to
smutne, jeśli z czasem trwania związku zmienia się komunikacja między partnerami.
Wyrozumiałość zamienia się w wypominanie. Chwila refleksji, przecież „ty
jesteś” miało ciąg dalszy .... najpiękniejsza. Przecież nie zmieniłaś
się, jak może, co innego przysłaniać mi oczywistą prawdę? Słowa mogą
ranić. Czy chcemy coś przekazać, czy chcemy uderzyć? Bić można się tylko
poduszkami.
- Idź na kompromis. Co
zrobić, gdy w jakiejś sprawie mamy całkowicie odmienne stanowiska?
Starajmy się je zrozumieć, poznać intencje, nazwać rozbieżności.
Wystrzegajmy się projekcji. To taka nieświadoma sztuczka przypisywania
partnerowi moich własnych intencji. Jak łatwo można się w tym
zagalopować... Jeśli nie ma możliwości kompromisu, ustalmy przynajmniej
protokół rozbieżności. Następnym razem od niego właśnie można będzie
zacząć.
- Dąż do porozumienia. Rozmowy
partnerskie to nie wojna na słowa, rozmowy mają na celu porozumienie.
To tak jak rozmowy biznesowe. Jeżeli obie strony wygrywają, każda
realizuje swój cel i osiąga korzyści. Jeżeli obie przegrywają – nie
dochodzi do transakcji, każdy idzie w swoją stronę. A przecież
małżeństwo ma tak wielki wspólny interes, pamiętajmy o tym!
Mów o swoich potrzebach
Miłość
jest bezgraniczna, jest ślepa, jest oddaniem, jest poświęceniem. Skąd
więc tu miejsce na przykazanie „kochaj bliźniego swego jak siebie
samego”? Kochając nie wolno nam zapominać o sobie. Nie możemy uwierzyć,
że słowa szeptane czule „kocham cię nad życie, kocham cię ponad
wszystko”, są do końca prawdziwe. Przy pierwszej poważnej
próbie osoby naiwne i wrażliwe przeżywają szok. „Sam mi mówiłeś zeszłego
roku ....” Nawet w związku małżeńskim należy pamiętać o asertywności. Aby małżeństwo miało szansę przetrwania, należy artykułować swoje potrzeby, nie zgadzać się na coś wbrew sobie, nie
poświęcać się ponad własną wytrzymałość. Nie po to braliśmy ślub, żeby
cierpieć poświęcenia, a dlatego żebyśmy byli szczęśliwi. Ty i on/ona to nie samotne serca, ale para ludzi, którym na sobie zależy. Mów o swoich potrzebach. Nie mówiąc
partnerowi o swoich potrzebach, oczekiwaniach, pragnieniach, skazujemy
go na szukanie po omacku. Wierząc, że on chce nas uszczęśliwić, musimy
jakoś powiedzieć mu jak ma to robić. Przecież mimo chęci, może nie
znaleźć właściwego sposobu. Dajmy sobie nawzajem szanse!
Wspólne przedsięwzięcia cementują miłość
Nic
tak nie wiąże ludzi jak wspólne działanie. Wspólne meblowanie
mieszkania, urządzanie go, wspólne przygotowywanie przynajmniej jednego
posiłku, wspólne sprzątanie, wspólna zabawa, taniec, gra, śpiew,
wycieczka. To wszystko niezwykle cementuje związek.Kiedy masz
jakiś pomysł na wspólne spędzanie czasu, powiedz o tym partnerowi, mów o
swoich potrzebach, on nie zawsze czyta w Twoich myślach... Warto
pielęgnować również dziedziny, w których nasz partner jest autorytetem.
Zawsze
takie istnieją. Dobrze jest uświadomić sobie i nazwać mocne strony
partnera. Właśnie do nich można się odwołać w chwilach, gdy dopadnie Was kryzys małżeński,
zwątpienie, rezygnacja. Tu można przypomnieć rysunek Mleczki – żona
zdegustowana niesprawnością seksualną męża pociesza się „ale za to w
pracy go chwalą”...Wstrzemięźliwość pobudza apetyt na seks
Najlepszą
i najprostszą receptą zachowania wzajemnej atrakcyjności erotycznej to
..... zasada wstrzemięźliwości. Przesyt może prowadzić tylko do
zniechęcenia, a w najlepszym razie do obojętności. Najlepszym kucharzem
jest głód! Trudno to zaakceptować w czasach pogoni za rekordami,
niespotykanymi doznaniami, ekstremalnymi wyczynami. Trudno to
zaakceptować, gdy reklamy kuszą afrodyzjakami w pigułkach, środkami
chemicznymi wzmagającymi potencje, czy podnoszącymi poziom potrzeb
seksualnych. Jeżeli któraś strona nie ma ochoty trzeba się z tym
pogodzić, trzeba jej stan uszanować. Nigdy sztucznie taką ochotę
wzbudzać. Zapewniam, że w dłuższej perspektywie czasu przyznacie mi
Państwo rację! Byle nie doszło do „syndromu pandy”. Kochankowie patrzą
na siebie z czułością, przytulają się, całują i .... uprawiają seks
najwyżej raz do roku, jak misie panda, którym właśnie grozi zagłada.
Podobno „syndrom pandy” zagraża białej części społeczeństwa krajów Unii
Europejskiej.