Jeszcze 100 lat
temu kobieta, która chciała się podobać mężczyznom musiała ukrywać swoje
intelektualne atuty. Panowało przekonanie, że mężczyźni nie są chętni wiązać
się z kobietą „zbyt mądrą”. Mam czasem wrażenie, że taka opinia pokutuje do dzisiaj – w niektórych kręgach mówi się, że nie
jest dobrze, jak kobieta jest lepiej wykształcona lub lepiej zarabia niż jej
partner, że taka sytuacja byłaby upokarzająca dla mężczyzny.
Czasami, nawet współcześnie, w niektórych rodzinach większą wagę przykłada się do edukacji chłopców niż dziewczynek. Tak jakby z góry było założone, że to na tym chłopcu spoczywać będzie ciężar utrzymania rodziny, a dziewczynka wejdzie raczej w rolę zależną od ojca, a później od męża. Zauważyłam również, że raczej chłopców niż dziewczynki zachęca się do aktywności, które kształcą takie cechy jak wytrwałość, samodzielność, zaradność, myślenie twórcze. 100 lat temu, a czasami i współcześnie od kobiety wychodzącej za mąż wymagano dziewictwa, natomiast mężczyzna przed ślubem powinien się „wyszumieć” i potwierdzić tym samym swoją męskość. Pozostałości tego dziedzictwa obserwujemy do dzisiaj.
Kobieta mająca licznych kochanków jest postrzegana negatywnie w społeczeństwie. Mężczyzna w tej samej sytuacji jest postrzegany jako atrakcyjny i męski. Prawie wszystkie wulgarne określenia mające na celu obrażenie kobiety mają swoje podłoże w wulgaryzmach określających narządy płciowe kobiet. Przeanalizowałam te wulgaryzmy wraz z uczestniczkami moich warsztatów podczas jednego ćwiczenia. Doszłyśmy do wniosku, że tego typu agresja jest kierowana w stronę, gdzie najłatwiej jest kobietę zranić.
Jeszcze 100 lat temu kobieta była całkowicie zależna od męża. Nie posiadały swojej niezależnej pracy, nie posiadały swoich pieniędzy. Nawet gdy miały pieniądze, nie mogły nimi swobodnie rozporządzać. Można by zaryzykować stwierdzenie, że normą kultury było to, że kobiety były własnością męża. Nie mogły od niego odejść w związku z całkowitą zależnością finansową, mieszkaniową oraz społeczno – obyczajową. Jak jest dzisiaj? Niestety w wielu przypadkach podobnie. Wiele kobiet jest przekonanych, że nie poradziłoby sobie bez oparcia mężczyzny. Jak to jest możliwe?
Kobiety częściej niż mężczyźni wybierają zawody nisko opłacane często mówi się o tych zawodach - zawody kobiece min. pielęgniarka, nauczycielka, psycholożka, ekspedientka, sekretarka itp. To są piękne zawody dla wielu osób. Jednak… To, co jest charakterystyczne na polskim Rynku Pracy, to fakt, że istnieje społeczne przyzwolenie na to, że tego typu zawody są na tyle nisko opłacane, że osoby pracujące w tych branżach, z jednej pensji często nie są w stanie zaspokoić swoich podstawowych potrzeb jak: opłata mieszkania, żywność, szkoła dzieci, wakacje itp. Istnieje przekonanie, że przedstawicielki tego typu zawodów wspierają się pensją męża. Mówi się, że to takie „nisko płatne kobiece zawody”. Inaczej jest w Europie Zachodniej. W/w zawody są wykonywane przez obie płcie, są opłacane na tyle, że każdy człowiek może uzyskać niezależność finansową. Jest to dobre dla związku zgodnie z zasadą: Jestem z Tobą mimo, że Cię nie potrzebuje (Twoich pieniędzy, opieki itp). Jestem bo JA tak chcę.
Drugą przyczyną zależności finansowej kobiet od partnera, może być nie podejmowanie pracy po urlopie wychowawczym. Oczywiste jest, że taka wielka zmiana jak narodziny dziecka, powoduje rewolucje również w życiu zawodowym. Różnie się to układa, jednym Paniom łatwiej, innym trudniej się zorganizować. Czasami wiąże się to ze zmianą godzin pracy, zmianą zawodu, wielkimi akrobacjami organizacyjnymi – jest to trudne. Ale wydaje mi się, że trudniejsze jest nie podejmować żadnej pracy po zakończeniu urlopu wychowawczego. W mojej pracy z kobietami, które są w takiej sytuacji pojawia się motyw utraty wiary we własne siły. Im dłużej jest się nieaktywnym zawodowo, tym większy staje się lęk związany z powrotem do pracy. Im dłużej kobieta pozostaje w stanie dewaluacji siebie jako potencjalnego pracownika, tym trudniej jej zacząć myśleć o sobie jako wartościowej osobie na rynku pracy. Długa bierność w tej sferze zaburza postrzeganie siebie jako wartościowej, produktywnej. Taka sytuacja może zaburzyć również kontakty z pracującymi i aktywnymi koleżankami, doprowadzić do alienacji społecznej. Ważne jest dla poczucia własnej wartości pozostać aktywną zawodowo – może to być jakiś niewielki zakres, wolontariat, prowadzenie bloga, działalność społeczna, śledzenie aktualnych trendów, odkryć w swojej dziedzinie. W takim wypadku, mimo, że jest się zaangażowanym w życie rodzinne, można się rozwijać jednocześnie zawodowo i gdy przychodzi czas powrotu do pracy, nie ma przepaści między ja jako mama i ja jako pracownik. Widzi się raczej naturalny most między tymi dwiema rolami.
Praca Kobiety wiąże się również z pieniędzmi, a z kolei pieniądze wiążą się bezpośrednio z tematem władzy w związkach. Bardzo przykre i nieprzyjemne jest jak między niepracującą żoną a pracującym mężem coraz częściej dochodzi do nieporozumień na tym tle, kto ile zarabia, kto ile wydaje, kto ma ważniejszą rolę w rodzinie, kto ma więcej do powiedzenia. W kłótniach pojawiają się słowa typu: Moje pieniądze, Twoje pieniądze, To ja zarabiam, Ty nic nie robisz w domu, Finanse na mojej głowie, Dom na mojej głowie. Może dochodzić do ukrywania wydatków, częste są również postawy rezygnacyjne typu – jeśli nie zarabiam to nie wybiorę się do fryzjera, zrezygnuje z kosmetyczki itp. Atmosfera w domu raczej jest napięta, partnerzy raczej rywalizują ze sobą niż się wspierają, często niepracująca osoba przeżywa się jako „mniej ważną” w związku.
Praca to również temat samorealizacji, bycia z dorosłymi ludźmi, wyzwań, współpracy i rywalizacji. Jeśli kobieta dobrowolnie z tego rezygnuje, odkłada dyplom, talent, swoje pomysły na półkę, zawsze zastanawiam się nad wewnętrznymi motywami. Najczęściej pada odpowiedź „chcę poświęcić się dzieciom”. Tylko czy dzieci oczekują takich poświęceń? Każdy dług trzeba kiedyś spłacić. Dług poświęcenia życia też. Dzisiaj jest inaczej niż 100 lat temu, możemy być traktowane z takim samym szacunkiem jak mężczyźni we wszystkich obszarach życia. Pamiętajmy o tym, traktując mężczyzn z takim samym szacunkiem. Życzę Wam czytelnicy wielu sukcesów, dobrych początków i takich porażek, z których można wyciągnąć lekcje.
Autorka: Agnieszka Pacyga –Łebek
Pisze o sobie: Mam to szczęście, że mój zawód to moja pasja.
Jestem psychoterapeutką psychodynamiczną, pracownikiem socjalnym i pedagogiem. Obecnie mieszkam w Monachium.
Zapraszam na Warsztaty dla kobiet w Monachium
Czytaj również: