Mimo rosnącej liczby rozwodów trend łączenia się w pary stale się utrzymuje. Jak potwierdzają statystyki stanu singlowego i preferencji co do stanu cywilnego (Kto marzy o ślubie?) single najchętniej znaleźliby dla siebie żonę lub męża. Tak też myślą często nasze rodziny, które spotykamy w Święta. Boże Narodzenie i Wielkanoc to ulubione rodzinne święta, które są okazją do dopytania samotnej młodzieży o postępy w poszukiwaniu partnera. Usilne próby swatania, uszczypliwe komentarze, pozornie nieznaczące żarciki czy w końcu poważne rozmowy na temat samotności – życia singla nie jest pozostawione swojemu biegowi. Jeśli i ciebie wszyscy usilnie próbują uszczęśliwić, tworząc silną presję, dowiedz się, skąd bierze się to zjawisko oraz – co istotne, jak sobie z nim radzić.
Pytania rodziny są meczące, ale wiele osób niebędących w związkach zadaje sobie też pytanie „Dlaczego tyle osób nie może zaakceptować prostego faktu, że jestem sam/sama?” Można odnieść wrażenie, że bycie samemu to jedna ze sfer, w którą wtrącać mogą się wszyscy. Bo przecież o
trudnej sytuacji materialnej się nie mówi, nie poucza. O tym, że ktoś nie może mieć dzieci – absolutnie nie wypada. O rozwodzie – raczej nie porusza się tego drażliwego tematu. Natomiast jeśli chodzi o problemy Singli, „zwykły” brak partnera – wszyscy wydają się
specjalistami i każdy daje sobie prawo do nacisku na osobę samotną. Babcia przy każdym spotkaniu pyta przy stole, „czy już w końcu przedstawisz nam kawalera?”, brat chichocze o odmiennej orientacji seksualnej osoby zainteresowanej, znajomi ciągle
wspominają o kolejnych wspaniałych, przypadkowo również samotnych przyjaciołach. Aż chce się głośno powiedzieć: „dajcie mi święty spokój!”.
Na pytania rodziny, skąd bierze się presja na Singli - społeczna i rodzinna - z łatwością odpowiadają psychologowie. Według specjalistów, ma to swoje podłoże w naszej ogólnej wizji szczęścia. Niemal dla każdego z nas „szczęśliwy” oznacza „w związku”, z dziećmi, z
domem i codziennymi kłopotami. Nieistotne, że w wielu przypadkach taka „sielanka” ma się daleko do doskonałości. Ważne, że nie jest się samemu –samotność to uczucie, którego boimy się najbardziej. Według niektórych uczonych (warto tu przytoczyć chociażby
piramidę potrzeb Maslowa), pragnienie bycia w związku i miłości to jedne z najsilniejszych potrzeb człowieka. Kiedy ich nie ma, czujemy nieustanny brak, dążymy do zaspokojenia niepokojącej potrzeby. A widząc taki stan u drugiej osoby, chcemy jej pomóc.
Warto też wyjaśnić, dlaczego właściwie akurat ta sfera jest jedną z nielicznych, co do których wszyscy dookoła dają sobie prawo doradzać. Jak podkreślają psychologowie, to jeden z aspektów, o których „wszyscy wiedzą wszystko” – podobnie jak o wychowaniu
dzieci. „Każdy” jest lub był w jakimś związku, więc zasada zawierania znajomości wydaje się dziecinnie prosta. W przypadku, gdy ktoś zmaga się z niepłodnością, staje się to tematem tabu. Poruszać go nie wypada, poza tym nasza wiedza na ten temat (a
raczej jej brak) nie pozwala nam na to. Problemy Singli cieszą się większym zainteresowaniem. A związki? Banalne, proste związki? Przecież wystarczy tylko kogoś poznać, uśmiechnąć się i… już.
Oddzielnie należy ująć inny rodzaj niepokoju, który odczuwają znajomi singla. Mówiąc dokładniej, chodzi tutaj o fakt, że osoba samotna jest zwykle uznawana za „szukającą”. A to oznacza, że stanowi pewne zagrożenie. Oczywiście nie mówi się o tym wprost – jednak nieoficjalnie wiele kobiet przyznaje, że czuje pewien niepokój, gdy odwiedza je zadbana, samotna koleżanka i radośnie uśmiecha się do ich męża. Dla swojego spokoju warto zatem ją wyswatać. Ponadto, co ma również znaczenie, przyjaciele czasem próbują uszczęśliwić znajomą singielkę czy singla z powodu swojej… niewygody. Weźmy pod uwagę najprostszą sytuację: sylwestra w zaciszu domowym. Wszyscy tańczą – oprócz tej jednej osoby, która robi wszystkim zdjęcia lub co chwilę wychodzi na papierosa. To rodzi pewien dyskomfort – nie wypada bawić się tak, jak byśmy chcieli, bo jest wśród nas ktoś sam wśród par, komu sprawia to przykrość.
Czytaj również: