Zdecydowanie najczęściej taka sytuacja dotyczy… pań. Dla mężczyzn kolega – singiel nie jest problemem. Dlaczego zatem u kobiet jest inaczej?
Wiele kobiet przyznaje, że przyjaciółka czy koleżanka singielka jawi im się jako spore zagrożenie dla związku… dla ich własnego związku. Z początku, gdy uczucie między partnerami jest najbardziej gorące, tego typu obawy nie pojawiają się zbyt często. Wszystko zmienia się, gdy para jest ze sobą bardzo długo, pojawia się monotonia, a zachwyt zamienia się w dostrzeganie swoich wzajemnych wad. Wtedy może pojawić się zazdrość i podejrzliwość w związku, co zauważyła 30-letnia Patrycja.
Moja przyjaciółka jest mężatką od czterech lat. Kiedy wyszła za mąż, to ja czułam zazdrość o przyjaciółkę. Ale z czasem, kiedy przyszły dzieci, Kasi przybyło kilogramów i cieni pod oczami i kiedy pojawiły się kłopoty w związku, zamiast szukać we mnie wsparcia – zaczęła mnie unikać. W końcu nawet niby żartem powiedziała: „A weź, tylko mnie denerwujesz tym swoim perfekcjonizmem. Zawsze jesteś taka zadbana, te twoje paznokietki, makijaż i figura – co ty możesz wiedzieć o moich problemach? Innym razem zauważyłam, że gdy się pojawiam, to najczęściej nie ma jej męża albo gdy jest, to ona na siłę próbuje mi pokazać, ze są super parą. Wyczułam strach. W końcu postanowiłam poczekać, aż tym razem to ona zadzwoni z prośbą o spotkanie. Już nigdy nie doczekałam się tego kontaktu – podkreśla Patrycja.
Niestety, obawy przed utratą partnera czy niska samoocena to problem wielu kobiet, dla których bycie singielka jest już bardzo odległą częścią życia. Między przyjaciółkami czy koleżankami pojawia się bardzo wyraźny dystans. Zamężne kobiety z nutą zazdrości myślą o ogromnej ilości wolnego czasu, jaki ma singielka i często – o jej wyglądzie, z drugiej strony mają też świadomość, że dla niej to ich życie/partner jest obiektem zazdrości. Pojawia się zatem naturalna obawa, że przyjaciółka stanie się zagrożeniem.
Obawa przed utratą partnera to jedno, a gorsze samopoczucie spowodowane kontrastem z życiem singielki – to drugie. Czy chodzi tylko o wygląd zewnętrzny? Niekoniecznie, co wyjaśnia 32-letnia Ania:
Mam przyjaciółkę, Anię. Kiedyś byłyśmy nierozłączne, kochałyśmy podróże, „kolorowe” życie. Kiedy jednak ona wyszła za mąż, wszystko zaczęło się zmieniać. Wiedziałam, ze ona jest rozbita – z jednej strony cieszyła się mężem i dziećmi, z drugiej – chyba tęskniła za dawnym życiem. Zaczęła mi dogryzać w bardzo bolesny sposób. Krytykowała mnie, robiła dziwne uwagi o moich wyjazdach. Nie dało się nie wyczuć zazdrości w kwestii pieniędzy. Darowałam sobie te spotkania, po co mam widywać się z kimś, kto ma mi za złe, że cieszę się swoim życiem, chociaż prowadzę życie w pojedynkę. Ale żal mi tej przyjaźni – mówi Anna.
Powstawanie negatywnego kontrastu w takiej sytuacji to niestety powszechne zjawisko, jeśli związek okazuje się nieudany albo pojawiają się poważne problemy. I choć większość singli o tym nie myśli (skupieni jesteśmy bardziej na cichym zazdroszczeniu innym bycia w związku), to dla innych aktywni Single są ludźmi, którzy mają sporo czasu, dużo możliwości i jeszcze więcej rozrywek. Dla singla jest to wypełnianie czasu w oczekiwaniu na miłość, dla osoby będącej w związku już bardzo długo – to coś, co kojarzy się z wolnością i radością. Niestety, taka znajomość może nie przetrwać próby porównania – nikt nie lubi regularnego przypominania, że inni mają… lepiej.
Kolejnym powodem rozluźniania się więzi między znajomymi w związkach a singlami jest bezsprzecznie brak wspólnych tematów do rozmów. Problem ten pojawia się stopniowo i zwykle nasila się wraz z pojawieniem się dzieci przyjaciół i wydłużaniem stażu związku. Z czasem może okazać się, że problemy dnia codziennego są zupełnie inne u np. mężatki i singielki – co z kolei powoduje stopniowe wykluczenie tej drugiej. Mówi o tym Kamila:
Kiedy moja koleżanka Iwona zaczęła się spotykać z Krzyśkiem, czułam, że coś się może zmienić, ale nie sądziłam, że zostanę tak otwarcie zignorowana. Na początku było ok, ale z czasem… niby chciała mi się wyżalić, ale potem dodawała: „I tak nie zrozumiesz”. Gdy urodziła Blankę, po prostu zabrakło nam tematów do rozmów. Ona mówiła nieustannie o córce, a moje sprawy kwitowała krótkim – ciesz się, że nie masz moich problemów. Gdy ostatnio Blanka ząbkowała… i tak w kółko. Czułam się okropnie, w końcu zauważyłam, że to ja ciągle zwracam się do niej z prośbą o spotkanie, a ona najczęściej jest już umówiona „z inną mamą”. To było przykre, ale tak zakończyła się ta fajna znajomość – kończy Kamila.
Proces powstawania nieporozumień między singielką i jej zamężną koleżanką przebiega zwykle stopniowo i nasila się zwłaszcza wtedy, kiedy pojawiają się dzieci przyjaciół. Najpierw pojawia się poczucie niezrozumienia negatywnych aspektów sytuacji życiowych (czyli na przykład brak współczucia z powodu nieprzespanych nocy, bo przecież macierzyństwo musi być piękne), a po jakimś czasie wygasają wspólne tematy do rozmów. I singielka „zastępowana” jest innymi osobami.
Jednym z podstawowych komunikatów świadczących o pewnym odrzuceniu ze strony przyjaciół w związkach jest oczywiście stopniowe wycofywanie się ze znajomości. Nieodbieranie telefonów, wypełnione dni, nieobecność, nadmiar pracy – wszystko to pojawia się nagle, choć wcześniej przeszkody tego typu zdawały się być do pokonania. Co warto w takiej sytuacji zrobić?
Dużo zależy od stopnia, w jakim dana relacja jest dla nas ważna. Jeśli jest to „po prostu znajomość”, której nie można nazwać przyjaźnią, to właściwie – nic na siłę. Szkoda naszego trudu na utrzymywanie relacji na siłę, bez pewności autentycznego zainteresowania z drugiej strony.
Jeśli jednak jest to przyjaźń wieloletnia, na której zależy nam w dużym stopniu, warto o nią zawalczyć, a chwilowy brak porozumienia potraktować jak kryzys w przyjaźni. Pierwszym krokiem ratowania relacji będzie oczywiście szczera rozmowa, a w następnej kolejności – stosowne zmiany.
Warto też zastanowić się nad swoimi działaniami i zachowaniem. Jeśli zależy nam na przyjaciółce, ale podejrzewamy, że jej niechęć do nas wynika z negatywnego porównania pod względem wyglądu i towarzyszy temu niska samoocena, warto jej po prostu pomóc – i na przykład zająć się dziećmi, a przyjaciółkę wysłać do kosmetyczki. Albo zabrać na zakupy czy namówić na poranne bieganie. Nie opierać się tylko na zapewnieniach „ależ jesteś śliczna i masz cudowne życie”, ale zrobić coś, by zaczęła faktycznie tak uważać. I czasem, kiedy naszym znajomym niezbyt się układa, warto pokazać tylko trzy zdjęcia z cudownych wakacji, a nie ich całe pliki.