W obecnych czasach partner po rozwodzie nikogo już nie szokuje. Fakt, że ktoś ma za sobą nieudane
małżeństwo, nie stanowi także problemu, by zawrzeć z taką osobą nowy związek.
Są jednak wyjątki. Przykładem jest sytuacja, gdy partner jest po kilku ślubach czyli jest partnerem z przeszłością rozwodową. Czy taka przeszłość powinna być dla nas
ostrzeżeniem, czy stanowi o zwykłym pechu? Zobacz co na te temat sądzi portal dla Singli MyDwoje.pl.
Załóżmy, że poznaliście się całkiem niedawno – przez znajomych, na wycieczce albo przez portal randkowy. Wszystko zapowiada się idealnie i wskazuje na to, że właśnie spotkałaś/łeś tę jedną, jedyną osobę. Ale kiedy poznajecie się bliżej i poruszacie tematy poprzednich związków, okazuje się, że... ona lub ona ma za sobą już dwa, albo nawet trzy związki małżeńskie, a wszystkie skończyły się rozwodem. Taka informacja niemalże w każdym wzbudzi cień podejrzeń – bo właściwie czy to tylko pech, czy może chodzi o coś więcej? Niestety, nie ma prostej odpowiedzi na to pytanie, co potwierdzają trzy różne przypadki. „Bogata” w śluby przeszłość partnera nie musi świadczyć o tym, że jest z nim coś „nie tak”, ale nie powinniśmy też jej całkowicie ignorować. Aby nie stracić miłości, ale też nie ryzykować utraty majątku albo nadmiernego stresu, warto czasem po prostu... dać sobie sporo czasu na dokładne poznanie się.
Karola poznałam przez znajomych. Już na pierwszej randce powiedział mi, że był dwukrotnie żonaty – podkreśla 36-letnia Katarzyna z Warszawy. – Jakoś nie wzbudziło to moich podejrzeń. Uznałam, że po prostu miał pecha. A tak naprawdę co za różnica, czy ktoś był w dwukrotnym związku bez ślubu, czy ze ślubem, przecież pech to pech. Po czterech miesiącach naszej znajomości postanowiliśmy się pobrać, byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie. Irytowała mnie tylko moja przyjaciółka, która – jak wtedy sądziłam, miała bezpodstawne podejrzenia wobec Karola. W końcu zaproponowała mi, żebym zażądała intercyzy przed ślubem. Pomyślałam intercyza - trudny temat przed ślubem. Nie chciałam tego robić, ale skusiło mnie dla samego sprawdzenia – w końcu ja dużo zarabiałam, a Karol nie. Powiedziałam o intercyzie i... przeżyłam szok. Mój przyszły mąż stwierdził zimnym tonem, że albo pobieramy się „normalnie” albo... wcale. A potem po prostu przestał się odzywać! Po roku dowiedziałam się, że on ma za sobą już kolejny rozwód... Nie potrafiłabym już zaufać wielokrotnemu rozwodnikowi.
Podejrzenia, że przyszłemu
małżonkowi lub małżonce może chodzić tylko o pieniądze, to raczej rzadkość.
Zwykle obawiamy się raczej, że mamy do czynienia z notorycznie niewiernym
mężczyzną, co może okazać się dopiero po zawarciu związku małżeńskiego. Jeśli jednak nasza sytuacja
finansowa jest bardzo różna (a dokładniej, jeśli to my mamy większy majątek),
zawsze warto upewnić się, czy przypadkiem nie chodzi tu właśnie o pieniądze –
oszustów przecież nie brakuje.
Kobieta z przeszłością, mężczyzna po przejściach, zawsze wzbudza pewne podejrzenia. Zatem jak sprawdzić czy partner nie jest z nami dla pieniędzy? Jaka jest przeszłość rozwodowa partnera? Przede wszystkim – dyskretnie. Pytania w stylu „hej, ale chyba nie jesteś ze mną dla kasy, co?” będą po pierwsze bardzo przykre, a po drugie, nie dadzą nam przecież prawdziwej odpowiedzi, jeśli brzmi ona „tak”.
Jeśli poznałeś/ aś daną osobę przez internetowe biuro matrymonialne lub znajomych warto delikatnie wypytać o historię i decyzje rozwodowe danej osoby. Czy były to związki wieloletnie, które rozpadły się zupełnie niespodziewanie (np. przez zdradę), czy raczej małżeństwa bardzo „szybkie”, zawierane z nikomu nie znanymi osobami. Jeśli mamy jakieś podejrzenia co do intencji narzeczonego/ ej, możemy również postąpić tak, jak Katarzyna i zaproponować intercyzę – nawet, jeśli tak naprawdę nie chcemy z niej korzystać.
Basia – nieciekawe słabości
Ja, niestety, miałam pecha i nie potraktowałam faktu, że mój mąż miał już dwie żony, jako czegoś niepokojącego – wspomina 42 - letnia Barbara z Bydgoszczy. – Kiedy wychodziłam za Bartosza wiedziałam, że w małżeństwie był pierwszy raz przez dziesięć lat, a drugi – przez trzy, ale przecież każdemu może się zdarzyć, że związek nie wypali, tu nie ma rachunku prawdopodobieństwa – tak uważałam. Pobraliśmy się szybko, bo już po trzech miesiącach znajomości. Po sześciu... nakryłam mojego męża z łóżku, ze znacznie młodszą ode mnie kobietą. Wybaczyłam mu, ale po roku dowiedziałam się, że znowu ma romans. Wzięliśmy rozwód. Stałam się więc jego trzecią, byłą żoną. Później dowiedziałam się, że zdrady przytrafiały mu się w każdym związku i to właśnie z tego powodu małżeństwa nie przetrwały próby czasu. Ale byłam naiwna...
Niestety, kłopoty z dochowaniem wierności również mogą być przyczyną wielokrotnych rozwodów. Oczywiście naiwnością jest oczekiwanie, że partner przyzna się do prawdziwego powodu rozpadania się jego związków. Dlatego jedynym, rozsądnym wyjściem jest zdecydowanie się na ślub dopiero wtedy, gdy już bardzo dobrze poznamy naszego wybranka czy wybrankę, czyli na przykład po kilku latach i wielu wspólnych doświadczeniach. W ten sposób zwiększamy prawdopodobieństwo, że ewentualna zdrada wyjdzie na jaw szybciej, a my nie będziemy musieli przechodzić piekła rozwodu.
Wojtek – zwykły pech
- Cóż, nie ukrywam, że kiedy dowiedziałem się, że moja partnerka miała za
sobą już trzy małżeństwa, byłem w szoku – wspomina 45-letni Wojtek z
Torunia. – Szczerze mówiąc, to myślałem
nawet o tym, żeby skończyć tę znajomość. Znajomi też mi ją odradzali, śmieli
się ze mnie, że będę czwarty, ale nie ostatni. Bałem się, że chodzi o coś
ukrytego – skłonność do zdrad, okropny charakter, alkoholizm albo jakieś
nałogi. W końcu przyznałem się Patrycji do swoich obaw, nie chciałem ot tak
kończyć znajomości. Wytłumaczyła mi, że to był zwykły, głupi pech. Po roku się
pobraliśmy i jesteśmy małżeństwem już pięć lat. Jesteśmy szczęśliwi i przeszłość mojej partnerki nie i nie ma dla mnie znaczenia. W żaden sposób nie wpływa na nasze małżeństwo i mam nadzieje tak pozostanie.
Jak widać, wielokrotne małżeństwa, które skończyły się niepowodzeniem, nie muszą wcale łączyć się z jakąś „ukrytą wadą” przyszłego małżonka czy małżonki, ale wynikają z różnych nieszczęśliwych okoliczności. Gdyby Wojtek nie zrozumiał tego i nie zdecydował się zaryzykować, wierząc stereotypom, nie byłby dzisiaj z miłością swojego życia.