Gdy dopadnie nas zakochanie - różowy początek, początkowo idealizujemy naszego partnera. Z czasem jednak, kiedy chwile
zauroczenia miną, indywidualne różnice dają o sobie znać… i zaczynają
irytować. Niektóre panie, zwłaszcza te, które są już długo w związku,
podkreślają, że wtedy właśnie nadchodzi etap, w którym należy wychować sobie partnera –
czyli zmienić jego zachowania według swoich oczekiwań. Czy jednak rzeczywiście
jest to możliwe, czy wady partnera: zmieniać czy akceptować? Jeśli zastanawiasz się nad tym,
czy „wychować” partnera, zadaj sobie bardzo ważne pytanie – czy dzisiaj jesteś
z nim szczęśliwa? Jeśli tak, możecie po prostu popracować nad pewnymi
szczegółami waszego związku, dojść do kompromisów, pokazać bliskiej osobie swój
punkt widzenia (bez traktowania jej jak dziecko). Jeśli jednak do szczęścia
daleko, a ma ono pojawić się po twoich działaniach za lat kilka – zastanów się
jeszcze raz, czy rzeczywiście wchodzić w związek, w którym już w teoretycznie
najpiękniejszym etapie jego trwania… jest coś nie tak.
Kiedy poznałam mojego męża Aleksandra, był zupełnie inny, niż jest teraz – wspomina 35-letnia Zuzanna z Bydgoszczy. – Olek był jeszcze „dzieciakiem”, lubił sobie trochę imprezować, nie przepadał za życiem rodzinnym czy wieczorami w domu. Byliśmy też inni pod względem podejścia do czystości – ja jestem pedantką, on był wtedy strasznym bałaganiarzem. Na szczęście, zmienił się pod moim wpływem. Moje skuteczne upominania, przekonywania, czasem mała awantura – wszystko to go zmieniło. Dziś już wiem, że należy sobie po prostu partnera wychować, trochę jak… dziecko.
Kobiet, które uważają podobnie,
jak Zuzanna, jest wiele. Jednak patrząc z psychologicznego punktu widzenia,
niezwykle trudno jest im przyznać rację. Tak naprawdę znacznie bardziej
prawdopodobny jest fakt, że Zuzanna dostrzegła oznaki dojrzałości partnera. Aleksander zwyczajnie dojrzał – co było wynikiem
nie tyle pewnych „zabiegów” małżonki, co zwyczajnego upływu czasu, zmiany relacji partnerskich i
przewartościowania priorytetów. Niemalże każdy młody człowiek jest zupełnie
inny niż później, kiedy osiąga wiek na przykład 35 lat.
Trudno mówić też o wychowywaniu mężczyzny w kontekście związku, z innego powodu. Relacja partnerska wymaga pewnego dopasowania się. Jeśli chcemy ją utrzymać – musimy zgadzać się na kompromisy, komunikować i wyrażać uczucia, czasem zmieniać swoje zachowanie, podejmować decyzje i wyzwania, na które nie zgodzilibyśmy albo nie zdecydowalibyśmy się jeszcze jakiś czas wcześniej. Jednak to najlepsze dopasowanie, „docieranie” się, a nie – wychowywanie. Idealnym dowodem tego jest wypowiedź „drugiej strony”, czyli Aleksandra.
Tak, wiem, że moja żona czasem podkreśla, że mnie „wychowała”. Kiedyś mnie to drażniło, bo czułem się jak gówniarz, dzisiaj podchodzę do tego z dystansem. Gdyby się zastanowić, to i jak mógłbym powiedzieć, że ją „wychowałem”. Kiedy się poznaliśmy, była tak okropną pedantką, że spokojnie można było jeść z podłogi w jej mieszkaniu. Dzisiaj jest znacznie lepiej – nadal lubi porządek, ale nie awanturuje się o parę spodni leżącą na krześle. Zmieniła się też pod kątem wychodzenia z domu – na początku naszej znajomości wyciągnięcie jej na imprezę było praktycznie niemożliwe. Ale małymi kroczkami pokazałem jej, że ciekawy wieczór to nie tylko ten pod kocykiem i z kubkiem herbaty. Dzisiaj już dość regularnie wychodzimy – a to do znajomych na drinka, a to na koncert. To po prostu jest najlepsze dopasowanie. Można zatem zbudować szczęśliwy związek mimo różnic.
Kiedy słyszy się słowa o „wychowywaniu mężczyzny” można nabrać przekonania, że pewne męskie cechy drażnią kobiety, dlatego panie chcą je z czasem zmienić lub "usunąć". Należy jednak zachować tutaj dużą ostrożność – pewne rzeczy rzeczywiście można „dopracować”, inne powinny być poważnym ostrzeżeniem. Jak zrozumieć partnera? Co dokładnie warto wiedzieć?