Czym jest przemoc w związku? Jest to niewątpliwie jeden z największych problemów dzisiejszych czasów. Agresja uderza w wielu miejscach, gdzie nie powinno jej być, a jednymi z najczęściej powtarzanych słów, które słyszą psychologowie, są: "Mój partner mnie nie szanuje". Agresja wśród mężczyzn występuje na wielką skalę, o czym możemy dowiedzieć się z mediów niemal każdego dnia. Portal dla Singli MyDwoje.pl wyjaśnia, jakie są przyczyny agresji, jak żyć z agresywnym partnerem i w jaki sposób mu pomóc?
Na początek warto zadać sobie pytanie – czy wiesz, czym jest związek toksyczny i agresja? Czy agresję kojarzysz tylko i wyłącznie z dłonią zaciśniętą w pięść, czy może wiesz o niej nieco więcej? Wbrew pozorom, wiele kobiet nie zdaje sobie sprawy z faktu, że ich partner jest agresywny, tłumacząc jego zachowania „podenerwowaniem” albo stresującą pracą. Warto zatem wyjaśnić, jak może wyglądać to negatywne uczucie w przełożeniu na zachowanie.
Nie każdy zdaje sobie sprawę z
faktu, że długotrwałe stosowanie agresji werbalnej ma swoją nazwę, a jest nią
przemoc psychiczna czy znęcanie się psychiczne. Do tego typu przemocy może dochodzić, gdy tworzysz np. związek z Narcyzem.
Agresji werbalnej doświadczyła 25-letnia Lena.
- O tym, że mój mąż stosuje wobec mnie przemoc psychiczną, dowiedziałam się właściwie od mojej koleżanki. Wcześniej oczywiście zauważałam, że jest nerwowy, że potrafi zdenerwować się nieco bardziej, niż inni, ale myślałam, że to normalne, że on po prostu taki jest. Jednak pewnego dnia była u nas Kamila, kiedy mój mąż wrócił zdenerwowany z pracy. Zaczął krzyczeć, rzucił talerzem, więc żeby go uspokoić, szybko zaczęłam sprzątać i przygotowywać stół do obiadu. W późniejszej rozmowie Kamila zapytała, dlaczego nie spytam, co się dzieje, toleruję jego agresywne zachowanie – prawda była taka, że nie miałam odwagi tego zrobić. I to była przemoc, która właściwie znana mi była od zawsze, spotykam takie związki – podkreśla Lena.
Agresja niewerbalna wydaje się być bardzo łatwa do zidentyfikowania – uderzył, jest agresywny. Jednak przypadek 31-letniej Grażyny pokazuje, że nie zawsze jest tak w istocie.
- Mój mąż zawsze był „nerwowy”, nigdy jednak nie mogłabym stwierdzić, że mnie bił. Gdy na terapii małżeńskiej, na którą w końcu go zaciągnęłam, terapeutka spytała o przemoc fizyczną, z pewnością siebie odpowiedziałam: „Nic takiego nie ma”. Dopiero na kolejnych godzinach terapii powiedziałam coś w stylu: „wtedy, kiedy miałam siniaki od twojego uścisku”. Bo mój mąż „lubił” w przypływie złości odwrócić mnie gwałtownie, trzymając za przedramię – czasem miałam od tego ślady. Dopiero terapeutka uświadomiła mi, że tak być nie powinno i świadczy to o agresji fizycznej – wyjaśnia Grażyna.
Jak do tej pory, badaczom z zakresu psychologii nie udało się ustalić wspólnego, jednoznacznego powodu występowania agresywnego zachowania. Niektórzy specjaliści kierują się ku przekonaniom, że za przyczyną agresji stoi wrodzony popęd, a dopiero oznaki dojrzałości partnera mogą ten popęd hamować (lub nie). To twierdzenia bardzo bliskie psychoanalizie oraz psychologii ewolucyjnej.
Inni psychologowie występowanie zachowań agresywnych przypisują frustracji, czyli uczuciom powstającym na skutek różnorodnych, negatywnych bodźców z zewnątrz. Przedstawiając to na konkretnym przykładzie – mężczyzna, który w pracy usłyszał kilka negatywnych słów na temat swojego projektu czy postępowania, odczuwa lęk przed zwolnieniem i pogorszeniem sytuacji materialnej. W efekcie „wyrzuci z siebie” ten lęk w postaci agresywnego zachowania w stosunku do żony.
Czy zastanawiałaś/eś się kiedyś czym jest toksyczna miłość. Czy kochasz toksycznie? Co jakiś czas, gdy słyszymy o kobietach, które przez kilka czy kilkanaście lat tkwiły w związkach z agresywnymi albo nawet bardzo agresywnymi mężczyznami, wiele osób zadaje sobie pytanie: „Dlaczego? Dlaczego po prostu nie odeszła?” Czasem próbujemy odpowiedzieć na to pytanie sami, twierdząc, że może chodzi o zbyt wielką miłość i nadzieje na poprawę. Niekoniecznie.
W psychologii istnieje teoria wyuczonej bezradności, która polega na pewnym uzależnieniu od sprawcy przemocy. Ofiara, którą zwykle jest kobieta, na początku zazwyczaj się buntuje – wyprowadza się, grozi, kłóci, jednak z czasem daje za wygraną i stara w jak najmniejszym stopniu nie doprowadzać do wybuchów agresji u partnera. Podstawą tej teorii jest autentyczna wiara kobiety w to, że nie jest w stanie zrobić nic, aby faktycznie uwolnić się od agresora i zmienić swoją sytuację.
W wielu przypadkach niezwykle ważna jest także bezradność pojmowana w bardziej „praktycznym” znaczeniu. Wystarczy wziąć pod uwagę przypadek Julii, 37-letniej mieszkanki Gdańska.
- Łatwo powiedzieć: „odejdź”, słyszałam to wiele razy – podkreśla Julia. – Kiedy mój mąż zaczynał robić się coraz bardziej agresywny, mieliśmy dwójkę małych dzieci. Ja nigdy nie pracowałam, edukację skończyłam na liceum. Moi rodzice już nie żyli, nie miałam odłożonych pieniędzy. Miałam zabrać rocznego chłopca i trzyletnią dziewczynkę pod most? Czara goryczy przelała się, kiedy mąż bardzo mocno uderzył Kacperka. Wtedy po prostu spakowałam dzieci i pojechałam do Domu Samotnej Matki. Do domu wróciłam znacznie później, gdy już sytuacja z mężem była jasna i wyprowadził się.
Przede wszystkim musisz uwierzyć w to, że agresja nie powinna mieć miejsca w waszym domu. Wulgarne wyzwiska, bicie czy wszelkie inne jej objawy nie mogą być usprawiedliwiane żadnymi przykrymi okolicznościami. Musisz uświadomić sobie, że w innych domach również zdarza się utrata pracy, źle przygotowane posiłki, problemy z dziećmi, ale nikt z tego powodu nie bije i nie upokarza drugiej osoby. Powiedzenie sobie stanowczego „Nie chcę tak żyć” (bo sytuacja nie zmieni się sama) to pierwszy krok ku zmianie.
Idealnym rozwiązaniem byłoby zachęcenie, by agresywny partner wziął udział w terapii – sprawdza się to zwłaszcza w przypadku panów, którzy nagle tracą nad sobą kontrolę i sami mają świadomość swojego problemu. Na takiej terapii można poznać przyczyny swojej agresji, nauczyć się przede wszystkim wzorów innego postępowania oraz – co bardzo ważne – zapoznać się z formami zastępowania agresywnych zachowań.
Zdecydowana większość mężczyzn jest nastawiona negatywnie wobec wszelkich form pomocy, takich jak terapia. Nie oznacza to jednak, że sprawa jest „zamknięta”. Jeśli zdecydujesz się zostać – miej świadomość, że nic się nie zmieni (ewentualnie zmieni się na gorzej). Jeśli zechcesz odejść, twórz plan – zbieraj dowody, chodź na obdukcje – jeśli dochodzi do przemocy fizycznej, dowiedz się, co możesz zrobić i jakie masz prawa. Zastanów się, czy jest ktoś, kto może ci pomóc, oferując chwilowe zamieszkanie, zapoznaj się z możliwością otrzymania pomocy w Domu Samotnej Matki. Z czasem wszystkie te informacje będą ci niezwykle przydatne, a ty zyskasz w końcu upragniony spokój. Ten proces trwa bardzo długo i jest niezwykle trudny dla wszystkich – jeśli jednak nie zrobisz nic, za parę lat będziesz cały czas w tej samej sytuacji.
Dlaczego w artykułach zazwyczaj piszą o mężczyznach?
Bo są statystyczną większością i przeważnie silniejsi przynajmniej przed przemocą fizyczną potrafią się lepiej obronić.
Nie bierzcie tego do siebie panowie, oczywiście wiemy że i wam przytrafiają się takie okropne związki. Każdy zasługuje na lepsze życie...
Ciężko w to uwierzyć, ale latami tolerowałam znęcanie psychiczne, oddzielanie od rodziny i przyjaciół, bicie... Wszystko tłumaczyłam miłością, zazdrością, moją złą reakcją na cokolwiek.... Ogółem jeśli mój ex robił coś złego to albo tak na prawdę "robił to miłości do mnie", albo "sama go do tego sprowokowałam". Oczywiście nie od początku myślałam w ten sposób... To on wmawiał mi te słowa, z czasem sama w nie uwierzyłam.
Gdyby uderzył mnie w pierwszym roku naszego związku odeszłabym od niego natychmiast.
Ale przez lata "tylko" kłamał mnie, oszukiwał, mówił i robił rzeczy które mnie raniły psycznie... Z czasem pojawiały sie gwałty (chociaż wtedy mówiłam sobie że po prostu ja nie mam ochoty a on ma), z czasem przemoc stawała się coraz drastyczna.... Z czasem bicie nei robiło już na mnei takiego wrażenia, za to przerażało mnie gdy mnie dusił... Wielokrotnie myślałam o samobójstwie. Nie miałam nikogo... Znajomych nie mogłam odwiedzić, bo w weekendy, gdy mogłam, miałam na sobie ślady bicia, a nie chciałam by ktokolwiek je widział...
Nie wiem dlaczego...
Gdy drapałam go w samoobronie (gdy on mnie dusił, a ja byłam na skraju omdlenia) on opowiadał naszym znajomym że miałam humorki i zrobiłam to w przypływie złości "o byle co"...
O czym dowiedziałam się dopiero po naszym rozstaniu, które w końcu nastąpiło. Nie z powodu bicia i znęcania się... Z powodu... Zdrady!
Bo kochałam go nad życie, ale nie potrafiłam być z kimś kto mnie zdradza! Ha...
Brzmi to śmiesznie, ale wtedy tak myślałam... dopiero po naszym rozstaniu zauważyłam, że od lat cierpiałam na depresję, że nie zasłużyłam na nic co mnie spotkało.
Odejście od niego bardzo mi pomogło, ale z powodu psychicznego znęcania się cierpię do dzisiaj...
Moje problemy nie są takie jak niegdyś, ale na przykład boję się zaufać partnerowi... Wolę nie rozmawiać o problemach, bo niegdyś prowadziło to do przemocy.... Czasem mam koszmary. Najgorzej gdy spotkam kogoś ze starych znajomych... Zazwyczaj nie rozmawiam o moim ex i naszym związku. Staram się unikać rozmów na ten temat. Pod koniec związku szukałam wsparcia u znajomych, ale nikt mi nie uwierzył.... Rani mnie to do teraz. Niedawno spotkałam starą znajomą... Nieświadoma mojej historii powiedziała mi "dobrze że się rozstaliście, przynajmniej już go nie ranisz" i to był jedyny moment gdy puściły mi nerwy i w ciągu kilkunastu minut opowiedziałam o biciu, duszeniu, znęcaniu się. Nie wiem czy uwierzyła mi w cokolwiek, nie zalezy mi. Obecnie unikam starych znajomych bo po prostu nie mam siły o nich walczyć.
Cieszę się moim aktualnym życiem. Na szczęście mój obecny chłopak jest cudowną, cierpliwą osobą która pomaga mi wrócić do poprzedniego stanu i z każdym rokiem widzę że jest coraz lepiej.
Z każdym rokiem coraz bardziej żałuję że nigdy nie poszłam na policję... Boję się że mogłoby to samo spotkać jakąś inną dziewczynę, ale obecnie nie mam żadnych dowodów na potwierdzenie moich słów....
Gdybym mogła coś doradzić innym dziewczyną, które tkwią w takich związkach - uciekajcie z nich!! Nawet jesli wydaje się wam że nie macie dokąd! Moja rodzina odwróciła się ode mnie, z powodu mojego byłego, gdy przyszło co do czego to wsparli mnie i pomogli w przeprowadzce. Gdybym dobrze poszukała to pewnie znalazłabym koleżankę, która pomogła by mi znaleźć schronisko dla samotnych kobiet. Gdybym poszła na policję być może mój Ex otrzymałby należącą mu się karę! Nie należy trwać w takich związkach bo one prowadzą do nikąd. Nie będzie lepiej... A jeśli będzie to jakim kosztem? Zamkniętej buzi? Służeniem? Tolerowaniem bicia?? Uciekajcie zanim będziecie mieć dzieci, a jeśli macie to tym bardziej. Ta przemoc może w którymś momencie przejść na nie....
-Kocham Cię..
-Niewidzę!
(pijana szykuje się do wyjścia)
-gdzie idziesz?
-wychodzę!
-widzę ale dokąd!?
-ch.... cię obchodzi! Nie powinno!
-zachowujesz się jak s...! Nie wychodzisz!(uspokój się nie wychodź! Ale wtedy wyjdzie) jest północ, jesteś pijana, masz na rano do pracy, oboje mamy zapomniałaś!
- oddaj mi klucze...
- rano Ci oddam idź spać ja też chcę spać.
- spier....! Oddaj mi klucze i telefon!
- rano ci oddam..nie będziesz po nocach się swoim kolegom żalić i mi dupy obrabiać k... m.. ć kim ty jesteś i za kogo mnie masz? Dlaczego zachowujesz się jak ........!?
-LIŚĆ!
-Brawo! Jeszcze raz!
- LIŚĆ! (Z całej siły)
- ulżyło Ci?
- Nie jeszcze nie! Jesień! Dużo liści albo buła!
- TRZYMANIE czy Ty jesteś pier...? Co Ty robisz ślepa krowo? Proszę Cię uspokój się, idź spać!
- ok. Skonczyliśmy!
- mogę Cię już puścić?
- tak
- super puszczam Cię...
- SERIA LIŚCI, BUŁA I KILKA NIEUDANYCH PROSTYCH!
- odpowiedź : LIŚĆ!
- PŁACZ! UŁAŁAŁA OHOHO NIENAWIDZĘ CIĘ! i do łóżka spać...
Rano.. Wiesz co Ty wczoraj odwalałaś Kotek?
- milczenie. Potem wszelkie oznaki miłości do następnego razu np:
-Gdzie idziesz?
- ch... cię obchodzi! I wychodzi... Znajomym(kolegom) od piwa i pisze że ją stary za włosy z domu wyjebał tak dla sportu i nie ma gdzie iść..
A po dwuletnim kryzysie kiedy nie tylko piła ale i ćpała i odeszła z innym dla kasy pisze ;
WYSOKI SĄDZIE PRZEZ DZIESIĘĆ LAT BYŁAM PONIŻANA I BITA PRZEZ MĘŻA!
Więcej na ten temat na Destrudo