Nie bez powodu w Polsce świetnie ma się powiedzenie, że "Prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna" powtarzane po Leszku Millerze. W tym wypadku możemy go nieco sparafrazować i rozszerzyć również na płeć piękną. Oczywiście, na zdobycie partnera lub zauroczenie go i rozkochanie w początkowej fazie relacji mamy zapewne mnóstwo pomysłów, ale rozstania nikt z nas nie „przerabia” w marzeniach, dlatego tak trudno nam właściwie ocenić własne reakcje. Prawdziwym sprawdzianem dla każdego z nas jest nie tylko sam związek, tworzenie go i pielęgnowanie, ale także uznanie faktów przemawiających o jego zakończeniu, gdy dochodzimy do wniosku, że rozstanie jest nieuniknione. Serwis matrymonialny MyDwoje.pl postanowił sprawdzić jak zachowujemy się po rozstaniu z partnerem i czy nasze stosunki z EX można uznać za poprawne. Czy odcinamy wszystko „grubą kreską”, czy też potrafimy pozostać w poprawnych a nawet przyjacielskich stosunkach, choćby dla dobra dzieci, gdy miłość nimi zaowocowała?
Ponad połowa zapytanych uważa, że aby budować coś nowego, trzeba pozbyć się starego bagażu definitywnie. Okazuje się, że 55% kobiet i 50% mężczyzn nie potrafi nawet pomyśleć o tym, że partner z przeszłości mógłby przewijać się od czasu do czasu w ich teraźniejszym życiu. Nie chcą nawet zastanawiać się w jakiej roli mógłby im towarzyszyć. Wydaje się, że w takich przypadkach rozstanie musiało być bardzo emocjonalne i wiązać się z bardzo dużym przeżyciem dla obu stron. Oczywiście, zrozumiałym jest, że nie chce się widywać swojego oprawcy, osoby, która wyrządziła nam krzywdę, która odebrała nam wiarę we własne powodzenia. Jednak nie wszystkie rozstania są tak bardzo drastyczne, a mimo to uważamy, że bezinteresowne spojrzenie w oczy osoby, z którą kiedyś łączyła nas intymna relacja, z którą mieliśmy wspólne plany i marzenia, nie jest dobrym pomysłem. Jedni z nas obawiają się powrotu uczuć, inni po prostu zażenowania, a być może nawet tego, że obecny partner będzie zazdrosny lub dowie się o nas czegoś, co skrzętnie ukrywamy lub o czym chcielibyśmy nie pamiętać.
Jednak niektóre singielki i single świetnie rozumieją, że osoba, z którą spędziliśmy gro naszego czasu i łączyło nas z nią tak bardzo wiele, wcale nie musi znikać z naszej codzienności. Czasem po prostu w życiu zdarza się tak, że coś się „wypala”, że przestajemy czuć „chemię”, wkrada się rutyna i nuda, zauroczenie przemija albo nasze drogi zwyczajnie się rozchodzą... Czy wówczas musimy wpadać ze skrajności w skrajność? Oczywiście, że nie! Jeśli szanowaliśmy się, lubiliśmy i mieliśmy do siebie zaufanie, nic nie stoi na przeszkodzie, by kontynuować relację na zasadzie dobrej znajomości a nawet przyjaźni. Wie to świetnie aż 18% kobiet i 20% mężczyzn. I bardzo docenia ten rodzaj przyjaźni, bo przecież dotyczy on osoby wypróbowanej w różnych sytuacjach i znanej nam „na wylot”. Niektórzy nie mogą bezpowrotnie zapomnieć o byłym partnerze, nawet gdyby chcieli. Jeśli łączy nas z nim wspólne potomstwo, będziemy raczej utrzymywać lepszy lub gorszy kontakt. I właśnie ze względu na dzieci, chcemy uporządkować nasze stosunki z EX i zależy nam na tym, by były przynajmniej poprawne i oparte na jasnych, uznanych przez obie strony, regułach.
„A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój” - jak śpiewa Krzysztof Cugowski. I świetnie odnosi się to do naszych Singli, z których jedynie 3% pozostaje we wrogich stosunkach z byłym partnerem i nadal pała do niego nienawiścią czy chęcią zemsty i płacenia „pięknym za nadobne”. Na szczęście, jest to zdecydowana mniejszość, a pozostała większość wychodzi z założenia, że szkoda życia na wieczny konflikt i zatruwanie atmosfery wokół. Jeśli związek należał do nieudanych, raniących najlepiej o nim zapomnieć i skupić się na budowaniu przyszłości, poszukując dopasowanego do nas partnera na przykład przez MyDwoje, a jeśli możemy pozwolić sobie na kontynuację znajomości, lepiej nie wracać do tego co było i skoncentrować się na przebaczeniu i dobrych relacjach. Oczywiście, najlepiej byłoby, gdybyśmy się nadal potrafili przyjaźnić i polegać na sobie, zostać w dobrych, kulturalnych stosunkach, bo czy nie jesteśmy oceniani po tym jak kończymy?
Czytaj również: