Zarejestrowaliśmy się w tym samym chłodnym listopadowym tygodniu. Mieszkaliśmy w miastach odległych od siebie 300 km. Miałam wtedy 46 lat, on – 54. Po nawiązaniu kontaktu i zapoznaniu, jeszcze tego samego dnia rozmawialiśmy przez telefon, a kilka dni później – zdecydowaliśmy się na zapoznanie w świecie rzeczywistym.
Nie chcieli tkwić w iluzji. Dziś, po niespełna roku ich znajomości, o ezoterycznych aureolach, różach na każdy dzień znajomości i przygotowaniach do ślubu z Elżbietą i Jarosławem*, szczęśliwą parą skojarzoną w MyDwoje.pl, rozmawia Joanna Kubera.
Joanna Kubera: Jak często korzystają Państwo z Internetu?
JK: Czy nawiązywali Państwo wcześniej kontakty przez Internet, czy nastąpiło jakieś ciekawe zapoznanie?
E: Nigdy, poza Jarosławem nie mam innych znajomych z Internetu.
J: Ja korzystałem z tej formy kontaktu, ale znajomości, które udało mi się nawiązać, nie przerodziły się w nic poważnego.
JK: Dlaczego wybrali Państwo właśnie Serwis MyDwoje.pl?
E: Kiedy podjęłam już decyzję o poszukiwaniu mojej drugiej połowy przez Internet, nie znałam dobrze żadnego portalu. Przeglądając je, zdecydowałam się na internetowe biuro matrymonialne MyDwoje.pl z dwóch względów. Po pierwsze dlatego, że nie było tam presji na podawanie zbyt prywatnych informacji o sobie, w tym na publikowanie zdjęć, a po drugie – ponieważ zastosowanie Testu osobowości wydało mi się profesjonalne.
J: Portal MyDwoje.pl został mi polecony. Najpierw przeglądałem go z zewnątrz, na tyle, ile mogłem, w końcu postanowiłem się zarejestrować. Bardzo spodobało mi się profesjonalne podejście – badanie osobowości, szczegółowe pytania w Wizytówce. Chociaż do końca nie wierzyłem, że na podstawie takich pytań można dobrać partnera.
JK: Co sądzą Państwo na temat swoich Profilów Osobowości, jak postrzegają Państwo Test Doboru Partnerskiego?
E: Z racji wykonywanej profesji podeszłam do Testu po trosze „zawodowo” i nieco sceptycznie. Wynik mojego Testu mam jednak wydrukowany i do dziś zachowany, jest naprawdę trafny! Muszę przyznać, że bardzo skupiłam się na jego wypełnieniu. W niektórych pytaniach brakowało mi wyboru wśród dostępnych odpowiedzi takiej, która najbardziej by do mnie pasowała – wtedy wybierałam jednak tę najbliższą w moim przekonaniu.
J: W kwestii wyniku Testu mam dokładnie takie samo zdanie jak moja narzeczona.
E: No proszę – a podobno zgodność naszych profilów to tylko 76 procent! (śmiech)
JK: Kiedy zarejestrowali się Państwo w MyDwoje.pl?
E: Pamiętam to jak dziś – w czwartek, 15 listopada zeszłego roku.
J: Ja zarejestrowałem się chyba w piątek. Pamiętam, że najpierw trzeba było wypełnić Test, potem Wizytówkę, i czekać na ich weryfikację. Dopiero w niedzielę znalazłem czas, żeby przejrzeć udostępnione oferty i – właśnie – nie powiem, że to był „traf”, bo nie wierzę w przypadki, ale to oferta Elżbiety zwróciła moją uwagę, mimo tych 76 procent zgodności.
JK: Skąd zatem Pana zainteresowanie właśnie ofertą pani Elżbiety?
J: Na to pytanie do dzisiaj nie umiem sobie odpowiedzieć (śmiech). Były tam przecież także inne Wizytówki, o wyższej zgodności wyników z Testu – Elżbieta nie była zatem osobą, którą portal wskazał mi jako idealną partnerkę. Znalazła się ona jednak w grupie ofert wyodrębnionych według moich kryteriów – pamiętam, że określałem swoje preferencje w tej materii, takie jak miejsce zamieszkania czy wykształcenie, i informacje w Wizytówce Elżbiety odpowiadały mi w tym zakresie całkowicie. Chociaż tak naprawdę z tej krótkiej Wizytówki niewiele można się dowiedzieć o drugiej osobie, to jednak wydała mi się taka... Sam nie wiem – po prostu ósmy cud! Czułem, że jesteśmy dla siebie stworzeni.
E: Męska intuicja - wzajemna zgodność kryteriów partnerów (śmiech).
JK: Zatem to Pan zainicjował kontakt?
J: Tak.
E: Ale ja również zauważyłam już wcześniej jego Wizytówkę i poczułam to samo, że jesteśmy stworzeni dla siebie! (śmiech)
JK: Dlaczego zdecydowała się Pani odpowiedzieć na tę propozycję kontaktu?
E: Wahałam się. Nie byłam pewna, czy odległość między nami pozwoli na zbudowanie bliskiej relacji, bo mieszkaliśmy wówczas w miastach, odległych od siebie o 300 km– ja w Sochaczewie, on w Tarnowie. Bynajmniej tym, co zwróciło moją uwagę, był zawód Jarka. Pomyślałam, że skoro jest fotografem, to musi też być wrażliwym człowiekiem – i to prawda. Poza tym odpowiadała mi cała reszta – wiek, sposoby spędzania wolnego czasu, a także wpis, że jego marzeniem jest posiadanie domu – to było bliskie moim własnym pragnieniom.
J: Jest jeszcze jedna rzecz, o której Ela zapomniała. Tym, co zwróciło jej uwagę, było także to, że od razu podpisałem się imieniem i nazwiskiem w wiadomości e–mail, nie chowałem się za żadnym nickiem.
E: Tak, to było po wymianie automatycznych e–maili zapoznawczych . Po tej wiadomości podałam już Jarosławowi swój prywatny adres e–mail, a następnie numer telefonu i zadzwonił jeszcze tego samego dnia. Na tym skończyła się nasza przygoda w Waszym portalu. Wiedzieliśmy, że jesteśmy stworzeni dla siebie.
JK: Jak szybko zdecydowali Państwo o usunięciu swoich ofert z portalu MyDwoje.pl?
E: Na pewno nie od razu, jednak na wszystkie pozostałe propozycje kontaktu odsyłałam już odpowiedzi odmowne.
J: To było chyba po naszym pierwszym spotkaniu na żywo, czyli dokładnie siódmego dnia od pierwszego kontaktu e–mailowego.
JK: ...i zarazem telefonicznego...
E: Tak, 18 listopada to wszystko się działo – oboje kliknęliśmy na Waszym portalu, wymieniliśmy kilka e–maili i rozmawialiśmy przez telefon. Widzieliśmy też swoje zdjęcia – Jarosław odsłonił je dla mnie w profilu, ja nie miałam tam zdjęć, więc wysłałam mu je później e–mailem.
JK: Czy uważają Państwo, że należy dość szybko nawiązać kontakt w świecie rzeczywistym z osobą poznaną przez Internet?
E: Osobiście – nie. Gdyby ktoś mi wcześniej powiedział, że poznam kogoś przez Internet i już po siedmiu dniach się z nim spotkam, nie uwierzyłabym. Jednak u każdego to sprawa bardzo indywidualna, każdy potrzebuje innego czasu.
J: Uważam, że należy jasno określić zasady, kiedy i czy się spotkać – ich brak wiąże ręce zarówno jednej, jak i drugiej stronie. Nie można tkwić w iluzji.
JK: Jak wyglądało Państwa pierwsze spotkanie?
E: Jarosław był wtedy w Kazimierzu Dolnym na plenerze. Przedłużył swój pobyt, żebym mogła tam przyjechać i go poznać. Stres na pierwszej randce był bardzo duży. Nigdy wcześniej nie robiłam czegoś takiego, nie spotykałam się z nikim poznanym przez Internet. Okropnie denerwowałam się, jak to będzie. Umówiliśmy się, że spotkamy się na dworcu w Lublinie, skąd autobusem dojedziemy do Kazimierza. Kiedy wysiadłam z pociągu w Lublinie, poznałam go od razu – stał na peronie z bukietem siedmiu róż, oznaczających dni od naszego pierwszego kontaktu przez portal. Po zobaczeniu go moja trema ustąpiła, i tak to już jest do dzisiaj (śmiech).
J: Spotkanie w Lublinie traktuję w kategoriach ezoterycznych. Miałem takie odczucie, że jakieś aureole ezoteryczno–energetyczne wokół nas się ściągnęły... Elżbieta była tą jedyną, która przyciągnęła mój wzrok wśród wysiadających z pociągu. Tak to pamiętam i będę pamiętał już do końca życia.
JK: Kiedy postanowili Państwo być ze sobą, zamieszkać razem?
E: Trudno jakoś „matematycznie” określić ten moment. Spotkaliśmy się po raz pierwszy w Lublinie, spędziliśmy wtedy dwa dni w Kazimierzu. Dwa tygodnie później pojechaliśmy na andrzejki do Zakopanego, na trzy dni. Jakiś czas później Jarek odwiedził mnie w Sochaczewie, przy okazji pobytu w Warszawie u swojej córki. Na Sylwestra ponownie wyjechaliśmy do Zakopanego, gdzie się zaręczyliśmy. Trudno zatem określić jakąś datę – stało się to po prostu między 18 listopada a połową grudnia. Teraz mieszkamy razem pod Warszawą.
J: Tak, nie ma takiego jednego określonego momentu – no, może poza jednym... Jeszcze w Lublinie Ela wykorzystała taki moment mojego zdenerwowania, kiedy czekaliśmy na autobus do Kazimierza. Autobus spóźniał się strasznie, ja rozglądałem się nerwowo, a Ela zapytała mnie półżartem, czy chcę być jej mężem. Powiedziałem, że tak.
E: Tak, śmiejemy się teraz z tego, że wykorzystałam tamten moment.
JK: Czy Państwa rodziny i znajomi wiedzą, w jaki sposób się Państwo poznali?
E: Tak, ja nawet poleciłam moim znajomym biuro matrymonialne MyDwoje.
J: Pokazywaliśmy im też wzmiankę o naszym ślubie, która została umieszczona na Waszych stronach.
JK: Obydwoje Państwo mają dzieci z poprzednich związków – jaki jest ich stosunek do Państwa związku?
E: Moje dzieci się cieszą razem ze mną.
J: Moja córka również zaakceptowała ten związek, cieszy się, że będzie miała przybraną siostrę, której jeszcze nie zdążyła poznać. Nieco bardziej sceptyczny jest mój syn. Moje relacje z nim nie uległy jednak pogorszeniu, myślę, że z czasem wszystko się unormuje.
JK: Niedługo planują Państwo zawrzeć związek małżeński – jak przebiegają przygotowania do ślubu?
E: Właściwie wszystko jest już gotowe. Zaproszenia wręczyliśmy, decyzje dotyczące przyjęcia też mamy już za sobą
JK: Nie ma żadnej tremy przedślubnej?
E: No właśnie nie, wszyscy nas o to pytają! (śmiech) Ja już jestem zaniepokojona, że nic takiego nie czuję! (śmiech) Po prostu mam pewność, że postępuję słusznie i że to jest dobre dla nas obojga. Może zacznę się denerwować dopiero w dniu ślubu?
J: Oboje podeszliśmy do tego w ten sposób, że najważniejszą treścią tego dnia jest fakt, że bierzemy ślub, a nie to wszystko, co się dzieje dookoła, aczkolwiek jest to oprawą tej uroczystości i oczywiście zależy nam, aby było ładnie, rodzinnie i ciepło.
JK: Co poradziliby Państwo obecnym Użytkownikom portalu MyDwoje.pl, poszukującym swojej drugiej połówki?
E: To zależy, co dla kogoś oznacza ta „druga połówka”. Wydaje mi się, że nie wszystkie osoby umieszczające swoje oferty w Internecie świadomie szukają partnera życiowego. Część szuka po prostu znajomości, może nawet przyjaźni. Najważniejsza jest zatem szczerość wobec siebie i drugiej osoby, i odpowiedzenie sobie na pytanie, czego się szuka, czy naprawdę szukam drugiej połówki?
J: To, że my poznaliśmy się w taki sposób, nie oznacza, że wszystkie znajomości internetowe mogą być tak udane. Wiele osób szuka w Internecie po prostu przygód. Poszukując dla siebie drugiej połówki trzeba wiedzieć, czego się szuka i mocno selekcjonować. Zaletą znajomości internetowych jest to, że pierwszym ocenianym kontaktem jest rozmowa, nie wygląd czy figura – a w świecie rzeczywistym często decydującą rolę odgrywa zewnętrzna atrakcyjność. W naszym przypadku kwestie wyglądu pojawiły się dopiero później, i – zostały po prostu wzajemnie zaakceptowane. Nie widząc siebie jeszcze, wiedzieliśmy już, że oboje lubimy np. pierogi ruskie i wycieczki rowerowe. W portalu poznanie drugiej osoby zaczyna się od wnętrza.
JK: Dziękuję Państwu za rozmowę i życzę pięknej Uroczystości Ślubnej!
*Imiona oraz nazwy miejscowości są znane Redakcji i zostały zmienione na prośbę naszych Bohaterów o zachowanie anonimowości.
Warszawa, 24.06.08