Jak radzić sobie, gdy zostałeś porzucony | Znowu jesteś sam? To pomoże Ci przetrwać

Każdy, kto buduje nowy związek, bierze pod uwagę fakt, że więź z partnerem może się kiedyś skończyć. Oczywiście siła uczucia sprawia, że nie myśli się o tym przez cały czas. Ludzie rozstają się z różnych powodów - to, co ich łączyło, może nie być już tak silne lub życiowe drogi partnerów i ich cele, po prostu się rozchodzą. Ze wszystkich „zakończeń miłości” najtragiczniejsza jest jednak sytuacja, gdy zostałeś porzucony; nastąpiło rozstanie - znowu jesteś sam. Czujesz się opuszczony. Portal dla Singli MyDwoje.pl podaje wskazówki, jak radzić sobie, gdy zostałeś porzucony. Jak znieść tę bolesną samotność.

Rozstanie i jego etapy

Czasami przeczuwamy wcześniej, że w naszym związku nie wszystko jest na dobrej drodze lub partner wydaje się nie być z nami do końca szczęśliwy. Myślimy jednak, że to tylko chwilowe, bo przecież nasze uczucie jest tak wielkie, że nic nie może go zniszczyć, jednocześnie towarzyszy nam samotność w związku. Często jednak porzucenie przychodzi nagle i niespodziewanie, jak burza w słoneczny, letni dzień. Zaskakuje Cię a Ty nie wiesz jak się pozbierać po rozstaniu. Znowu jesteś sam wśród par, co robić? W każdym przypadku, gdy zostałeś porzucony w Twoich odczuciach można wyróżnić pewne etapy:

1) Szok i niedowierzanie. To zazwyczaj pierwsze uczucia pojawiające się wraz z informacją, że ukochana osoba postanowiła od nas odejść. Jak to możliwe, że znowu jesteś sam? Niektórzy ludzie, opisując to przeżycie mówią, że czują się tak, jakby cały ich świat był zbudowany ze szkła, które nagle zostało rozbite w drobne kawałki. Związek uczuciowy jest zazwyczaj opoką, wydaje się, że to jedna z najpewniejszych podstaw w naszym życiu. Trudno uwierzyć, że nagle runęło to, na czym opieraliśmy marzenia.

2) Wyparcie. Osoba porzucona odsuwa od siebie myśli o tym, co się wydarzyło. Stara się nie przeżywać emocji, chowa je głęboko w sobie, aż wydaje się jej, że przestały istnieć. Wyparcie należy do mechanizmów obronnych psychiki, chroniących nas przed ciągłym przeżywaniem silnych, nieprzyjemnych uczuć, związanych z konkretnym wydarzeniem. Należy jednak pamiętać, że proces ten nie trwa wiecznie: nadejdzie chwila, gdy wyparte problemy zaczną domagać się rozwiązania.

3) Zmienne nastroje. Częste zmiany stanów emocjonalnych to kolejny etap, przez który przechodzą porzuceni. Oczywiście ciągle jeszcze dużo jest złości i gniewu. Jeśli jednak minął już jakiś czas od porzucenia, są chwile, gdy odczuwa się radość. Dobre samopoczucie zostaje jednak zazwyczaj przerwane przez myśli o tym, co się wydarzyło. Niektóre osoby starają się ukrywać swój gniew, gdyż wiedzą, że częste zmiany nastrojów mogą być nieprzyjemne dla otoczenia. Jednak ukrywanie gniewu nie powoduje jego zniknięcia.

4) Zrozumienie i akceptacja. To późny etap i wymaga pracy nad swoimi emocjami - często z pomocą bliskiej osoby lub terapeuty. Zrozumienie polega na przyjęciu, że ukochana niegdyś osoba miała prawo nas opuścić, niekoniecznie dlatego, że nie byliśmy dla niej zbyt dobrzy lub jesteśmy niegodni czyjejś miłości. Parter mógł dokonać takiego wyboru z różnych powodów, co nie powinno wiązać się z naszą samooceną. Tuż po porzuceniu może wydawać się, że zrozumienie i akceptacja nigdy nie będą możliwe, ale tak naprawdę tylko dzięki nim można odzyskać wewnętrzną równowagę i radość życia.

5) Wybaczenie. Gdy zostałeś porzucony, spróbuj wybaczyć. To, kiedy się pojawi się wybaczenie i czy w ogóle do niego dojdzie zależy od sytuacji i dynamiki uczuć danej osoby. Czasami pojawia się dopiero po wielu latach. Jest to wewnętrzny proces, nie można go przywołać lub wymusić. Jednocześnie przynosi to wielką ulgę, jest pewnym odzyskaniem samego siebie i szczęścia, nie tylko dla osoby, której się przebacza, ale i dla przebaczającego.

Jak poradzić sobie po rozstaniu?

Niewątpliwie każdy ból jest inny. Dużo zależy od wrażliwości danej osoby i siły relacji, która została zerwana. Są osoby, które będąc porzucone przez bliską osobę, cierpią kilka tygodni, inne natomiast latami rozpamiętują stratę i nie potrafią znaleźć sposobu na to, jak się pozbierać po rozstaniu. Niezależnie od sytuacji, istnieje kilka wskazówek, które mogą w swoim życiu zastosować wszyscy porzuceni. Oto one:

  • Przyznaj, że Cię zraniono. Udawanie, że jesteś „człowiekiem ze stali” i nic nie może Cię dotknąć nie ma najmniejszego sensu. Porzucenie wywołuje zawsze silne emocje i musisz je przeżyć, by móc się z nimi pożegnać. Nie pokazujesz przez to słabości, a w Twoim otoczeniu na pewno znajdą się empatyczne osoby, które, znając Twoją sytuację, udzielą Ci wsparcia. Postaraj się nie wypierać faktów, chociaż zapewne są one dla Ciebie bardzo bolesne. Im dłużej będziesz jednak żył w iluzji, tym trudniej będzie Ci wyjść z trudnej sytuacji i jeszcze bardziej podsycisz swoje cierpienie;
  • Nie trzymaj emocji w sobie. Zadaj sobie pytanie dlaczego jestem samotny? Pamiętaj, że nie ma złych i dobrych uczuć. Ukrywanie tego co czujesz nie sprawi, że przykre emocje znikną, lecz prawdopodobnie jeszcze bardziej się nasilą. Smutek i gniew są typowe dla ludzi, nie musisz się bać, że ich wyrażanie wpłynie na Ciebie negatywnie, a bliskie osoby na pewno okażą Ci zrozumienie;
  • Znajdź wsparcie u przyjaciół i rodziny. Pamiętaj, że przyjaciele są Twoją największą siłą, zwłaszcza w trudnych sytuacjach. Nie unikaj spotkań z ludźmi, których lubisz i z którymi przebywanie sprawia Ci radość: to właśnie oni są w stanie przyczynić się do poprawy Twojego samopoczucia;
  • Nie chowaj urazy i nie mścij się. Chęć zemsty wynika z wewnętrznego poczucia zagubienia i niesprawiedliwości. Zemsta jednak tylko przyczyni się do pogorszenia Twojego stanu emocjonalnego. W tej trudnej sytuacji liczy się przede wszystkim Twoje dobro. Ciągłe noszenie w sobie urazy lub nienawiści sprawi, że nie będziesz dostrzegał pozytywnych wydarzeń w Twoim życiu i trudno będzie Ci odnaleźć radość w codzienności. Zemsta najczęściej kieruje swoje negatywne działanie w kierunku osoby, która ją stosuje;
  • Nie trać zaufania do ludzi.  Jest ono czymś niezwykle kruchym: wystarczy, że raz zrani nas ważna dla nas osoba, a powstały przy tym żal i ból sprawiają, że boisz się zaufać na nowo. Jest to ryzyko i pewnego rodzaju gra: jeśli w nią nie zagrasz, to prawdopodobnie nikt Cię nie skrzywdzi, ale w ten sposób droga do szczęścia będzie dla Ciebie zamknięta. Bliskości i intymności z drugim człowiekiem będących kwintesencją życia, nie można osiągnąć bez zaufania. Możesz być ostrożny i odczuwać strach przed miłością, ale pamiętaj, że nie wszyscy ludzie kierują się złymi intencjami: są tacy, którym można uwierzyć;
  • Planuj swoją przyszłość. Postaraj się odrzucić przekonanie, że wszystko, co dobre, już się skończyło. Ciągle jeszcze kierujesz swoim życiem i masz szansę sprawić, by nie było ono szare i nudne. Bierne oczekiwanie na cud nic nie da, musisz wziąć stery w swoje ręce. Pamiętaj, że istnieją również dobre strony samotności. Żyj aktywnie i rób to, co lubisz. Rozwijaj dotychczasowe zainteresowania i znajduj nowe. Kiedy będziesz zajmował się czymś, co naprawdę Cię absorbuje, wtedy z pewnością docenisz samego siebie.

Ważne, by podjąć pracę nad sobą i znaleźć swoje wewnętrzne poczucie radości. Nie można uniknąć złych sytuacji w życiu, ale to dzięki nim stajemy się silniejsi i odkrywamy prawdę o sobie. Dotychczasowe doświadczenia przygotowują nas do nowej drogi. Być może także do nowej miłości.

 

*W artykule wykorzystano informacje z książki pt. „Jak pogodzić się z rozstaniem” autorstwa Webb Dwight (Wydawnictwo Zielona Sowa 2007 r).


 
 
Komentarze (155)

Jak radzić sobie, gdy zostałeś porzucony | Znowu jesteś sam? To pomoże Ci przetrwać - dodaj komentarz
obcy; 2015-11-16 03:26:06 
pic już nie pije, nic nie łykam itp... zacząłem na basen chodzic, zapisuje sie na silownie, wolny czas spedzam przy samochodzie(główna pasja), gdyby nie to to dawno bym nerwowo odleciał. ale co dalej, jak to ogarnąc to co w sercu jak i w głowie....
ból i rozczarowanie; 2015-11-15 21:46:40 
a wiecie co wam powiem jeszcze... ze ja ją nadal kocham. ta wiem, wyda sie wam to dziwne, moze niedojrzałe, że przywiązanie itp itd. ale: to prawda. Myśle że są osoby ktore mnie rozumieją: że kocha sie jedną osobę tak prawdziwie. nabałaganiła w moim życiu, namieszała, ale ciąglę ją pragnę. ciągle żyję tą nadzieją że stanie ona w mych drzwiach, i powie mi co do mnie czuje. żale się wam tutaj bo serio nie mam komu. ani przyjaciołom, ani rodzinie itp - no nie mam komu. powoli mnie to wyniszcza. psuje mnie. cholera ja wiem że ją potrzebuje, ja wiem ze siedzi w niej nadal ta dobra dziewczyna którą pokochalem. zaś robie cos co pewnie kazdy skrytykuje: pije. zadne branie na litosc itp... nie widzi mnie nikt, nikomu o tym nie mówie: siadam i piję. bo nie radze sobie już z natłokiem uczuc, myśli itp. wiem że to mnie wyniszcza. ale nie umiem przestac. nie umiem się odnalezc. nic nie umiem. totalnie nic....
obcy; 2015-11-14 01:07:24 
Witam,
może udało mi się prawidłowo odczytać kod.
Myślę, że to co teraz dzieje się we Francji wystarcza aby przestać przejmować się własnymi sentymentami porzuconych. Może to uświadomi Ci, że zawsze może być gorzej.
Myślę, że byłeś na etapie uzależnienia od partnerki, znam to z autopsji. A twoje "obsesyjne" myśli o niej są naturalne do pewnego momentu. Możesz się niepokoić, jeżeli nie będziesz w stanie z czasem się ich pozbyć. Takie uzależnienie od bliskiej osoby traktowane jest również w kategoriach medycznych, pomyśl!
Będzie dobrze, musi być dobrze, jesteś młody, masz rodzinę, myślę o twojej. Rodzina byłej partnerki, to jej rodzina. Teściowa i teść to nie mama i tata, to obcy ludzie. Mam nadzieję, że masz dystans pełen szacunku do rodziców byłej i nie wypłakujesz się im.
Cieszy, że zacząłeś działać (siłownia) nie wolno odcinać się od towarzystwa. Nie znaczy to, że masz szukać kontaktów szybkiego seksu na dyskotekach (HIV)
Pozdrawiam
obcy


obcy; 2015-11-13 03:06:01 
Rafał napisałem obszerny post do Ciebie, ale te cholerne kody są dla mnie nieczytelne, mam retinopatię i boreliozę. Każda próba jest loterią. Może ktoś to zlikwiduje, jak nie to "sprawni inaczej" mogą sobie nie poradzić hehe.
Pozdrawiam obcy
obcy; 2015-11-13 03:00:43 
komentarz usunięty przez moderatora
obcy; 2015-11-13 02:55:45 
komentarz usunięty przez moderatora
ból i rozczarowanie; 2015-11-12 10:53:17 
Witam to ponownie ja, 24-letni Rafał. co do ostatniej wypowiedzi - kolego, jestem pełen podziwu. naprawdę. cholerne zniszczenie nadziei, uczuc, zaangazowania, i umiec sie pozbierac. Wiesz co wnioskuje.... ze może nie warto sie angażowac. nie warto ponownie otwierac sie przed kimś itp. wiele razy od kogos slyszalem: idz se do jakiegos klubu, poderwij jakąś, zabaw sie - ja tak nie umiem. nie chodze po żadnych wielkich dyskotekach bo to klimat i towarzystwo nie dla mnie. i nie intersują mnie takie wyluzowane chcące przygód kobiety. 24-letni romantyk - brzmi głupio nie? cóż, jestem sobą i nie udaje nikogo, nie wstydze się tego. nie mniej jednak: mój przypadek rozwalił mnie od środka. nie umiem totalnie ufac już ludziom. żebym miał jakieś wsparcie zrozumienie w rodzinie, ale gdzie tam. każdy zajęty sobą a jak coś zdradze opowiem to zostaje wyśmiany. także jak tu wierzyc w ludzi? jak to wierzyc w jakąś miłośc? w związku, stac mnie na wiele, potrafie trzymac się swoich zasad i wartosci, i chcialbym by to bylo mi odwzajemnione: serio to tak dużo? poza tym, ciągle ona mi siedzi tam głęboko w sercu... nie wiem jak se z tym poradzic. czuje sie jakis wyczerpany okazywaniem dobroci serca itp. na co dzien, idąc np do pracy, zakladam tzw "maskę": niczym czlowiek z metalu, nic mnie nie rusza nic nie wzrusza itp. bo po co mam przed kims sie odkrywac? zawsze mozna bylo na mnie liczyc a mnie jakoś niezbyt traktuje sie powaznie. coz. w tej dziewczynie pokladalem wszystko, calego siebie JA powierzylem jej. no ku*wa, tak sie zaangazowalem, no mysle ze nie jedna kobieta marzylaby o czyms takim. ale ja chyba takiej nie spotkam. czuje się rozdarty emocjonalnie, zrezygnowany, zniechęcony, zły, ból w sercu, smutek - no sami tu wszyscy wiedzą chyba o co chodzi. tak po prostu tak: tego kwiatu pół światu i luz arbuz. no nie umiem tak. nie wiem co mam robic.... pic już nie pije, nic nie łykam itp... zacząłem na basen chodzic, zapisuje sie na silownie, wolny czas spedzam przy samochodzie(główna pasja), gdyby nie to to dawno bym nerwowo odleciał. ale co dalej, jak to ogarnąc to co w sercu jak i w głowie....
obcy; 2015-11-12 03:06:35 
Witaj w klubie.
Młody człowieku, jeśli mogę się tak do ciebie zwracać, usiądź bez alkoholu i przeczytaj to co napisałeś. Nie jesteś "stwórcą" kobiety, którą "kochasz", jesteś "stwórcą" kobiety, która ciebie już nie chce. Czyli twoje działania się nie sprawdziły pozytywnie dla ciebie.
Każda osoba porzucona ma wiele pejoratywnych ocen byłego partnera i buduje legendę o swoich pozytywnych działaniach. Ja też, nie jestem wyjątkiem. Np. boli mnie, że kobieta po 20 (nie 3) latach wyznaje mi ponownie miłość, a ja z rezerwą proszę aby mnie nie krzywdziła, bo to będzie ból terminalny. Odpowiada, że mam bez strachu wierzyć, że wie co wyznaje, że tylko ja do końca życia. Łzy się u niej leją ze szczęścia pada kolejna przysięga. Po urlopie, powrót Pani tak szczęśliwej do pracy (nauczycielka) i po 2 tygodniach osobne sypialnie. Kilka dni wcześniej straciłem pracę, trauma. Pisałem wcześniej. Też jej tłumaczenie: "wydawało mi się, nadaję się tylko na singla" To, że zabiła mnie, nie dociera. Padają propozycje: "znajdź sobie wreszcie inną". W tym 12-to letnia córka mieszka z nami. Następuje 16 lat wspólnego mieszkania w separacji w domu, który jej wybudowałem. Popełniłem podobne błędy jak Ty. Alkohol i oczekiwanie na cud w takiej sytuacji jest najgłupszym rozwiązaniem. Miałem, będąc 16 lat młodszy dać w PYSK jak napisała pewna Pani i wyrzucić z domu. Honor nie pozwalał mi wynająć detektywa śledczego. A gdybym to zrobił nie stałbym dzisiaj przed problemami z podziałem "majątku".
Jesteś bardzo młodą osobą, młodszą od mojej córki i całe życie przed Tobą.
Żal przeminie z czasem, nie wiem jakim. Statystyki podają, w przypadku śmierci żony od 1-2 lata, a po rozwodzie trauma może trwać teoretycznie nawet do końca życie, zależy od przypadku. Ja jestem, chyba tą drugą wersją, terminalną, hehe. Znam wiele kobiet, ale tylko w obecności byłej czuję, że "żyję" hehe.
Dobra, koniec, czekałeś na "dobre słowo"
1. zero alkoholu i innych świństw
2. lustro i co? jestem facetem 24-letnim, wszystko dopiero przede mną
3. tego "miodu" tysiące pasiek na świecie
4. poza kobietami jest jeszcze mnóstwo innych atrakcji np. wulkany aktywne, w sensie podróże
5. nic nie zastąpi kobiety, ale możesz złagodzić chorobę

Pozdrawiam
Obcy


ból i rozczarowanie; 2015-11-11 12:33:26 
Witam wszystkich. Postanowiłem że dodam swoje 3 grosze tutaj. Właściwie sam nie wiem po co: może mi ktoś pomoże, może mam nadmiar wolnego czasu i nie wiem co ze sobą zrobic, może czuje sie cholernie samotny. nie wiem. ale dobra napisze. Mam na imie Rafał i mam 24 lata. - tak , dośc młody jestem. wielu uzna: co ja tam wiem. otóż wiem i rozumiem sporo w tych sprawach. ale ok do sedna sprawy.... rozpadł się mój związek po 3 latach. Jak to sie zaczelo: poznałem ją. kilka spotkan w parku. zacząłem sobie myślec: łooo Boze, mój ideał kobiety: naturalnie piękna, bez zadnych tapet, udziwnien, taka skromna pięknosc. normalna. poukładana. zasady wartosci jak moje. niesamowity uśmiech. delikatna. zadawałem sobie pytanie: co taką boską kobiete urzeka wlasnie we mnie ? ja to taki zwyczajny facet. a'la romantyk. niezbyt zamozny, bez większych talentów. taki Rafał, i już. ale dobra. zaczęliśmy byc razem. pokochałem ją. Bożeee, jak ja ją pokochałem. i jak ona za mną szalała, jezuu. poczulem ze to wlasnie TO - miałem wczesniej nieudany zwiazek. poczulem ze dostalem to czego tak naprawde zawsze chcialem. i ze ja jej odpowiadam , coz mozna chciec wiecej. ona: dobra skromna kobieta, piękna, sexowna, nie chodząca na zadne biby, nie prowokująca kazdego pierwszego faceta, wierna, romantyczna, oddana - mój ideał. lecz, było takie jedno ale: była strasznie zagubiona. krucha. nie miala silnej osobowosci, psychiki, taka troche szara myszka. tu zaczęła sie ze tak powiem moja "misja" - byc dla niej wszystkim. byc jej podporą, ktora nie pozwoli jej upasc. i tak bylo - gdy upadala, chciala sie poddac - nie pozwolilem jej. nigdy. ile ja rzeczy dla niej poswiecalem, sobie stawialem wyrzeczenia by jej dogodzic. miala sie w domu jak miala - rodzina miala ją gdzieś, tylko jej ublizali, podcinali skrzydła. nigdy do niej nawet nie przychodzilem do domu. cóż... stworzyłem jej ten dom u siebie - miala wszystko. dom. zrozumienie. wsparcie. siłe. domowy obiad. rozmowe - moja matka bardzo sie z nią zżyła (ojca nie mam), cieszyła się że układam sobie zycie z dobra dziewczyna to i zawsze była u nas mile widziana, kazdy traktował ją jak swoją. miała w moim domu to, czego nie miala nigdy w swoim. poznawała każdą moją slabosc, moje cale zycie - nie od razu, gdyz jestem na ogół nieufny. ale co no, to byla kobieta mojego zycia - stwierdzilem, otworze sie dla niej. przeciez mam dla kogo. co moge dalej powiedziec, no dbalem o nią w kazdym calu: miala we mnie przyjaciela, kochanka, rodzica, szofera, kucharza, ochroniarza, przyszlego męża, psychologa - no wszystko. nie wiem, mialem zawsze wrazenie ze kazda normalna kobieta pragnie by miec kochanego i oddanego faceta, wrazliwego dobrego itp ale i z jajami, a tu zonk... ale i tym potem. tak tak - pisze jaki to ja dobry nie? nie, mialem tez swoje wady, gafy... kazdy je ma. tez nie raz zachowalem sie jak duren. moim problemem byla zazdrosc, jak i nerwy. tak, nie raz przegialem, nie raz zalamala sie na widok mego zachowania. ale? ale mi zalezalo. a jak komus zalezy, to naprawia te bledy a nie ma w dupie. ale o tym tez potem: nastaly jakies tam kryzysy... ale zalerzalo nam. nam obojgu. wyszlismy z tego. nadal sie cieszyla ze ma mnie, ja ją. kochalismy sie, tak jak nalezy, tak jak trzeba by zwiazek byl silny. jej rodzina bardzo sie cieszyla ze ona ma kogos takiego jak ja. bo jej rodzina tez mogla na mnie polegac, wystarczyl do mnie telefon a zawsze pomoglem. w czymkolwiek. nastał taki czas, ze ona stwierdziła, ze... chcialaby kogos wiecej niz faceta - męża. z początku balem sie tej mysli, tak jak mowie: ja latwo nie ufam. ale po czasie... w trakcie jakiejs rozmowy, dalem jej do zrozumienia ze chce z nia tego. boze, jaka ona byla szczesliwa- odkleic sie ode mnie nie mogla. czulem sie taki spelniony: z szarej myszki zrobilem kogos silnego, nadalem jej sensu, sił, jaj, pokazalem ze sie da, podnioslem z dolka i pchalem do przodu. i ta kobieta zechciala mnie za męża - ale czulem dume, radosc, czulem ze to owoc mojego zaangazowania i milosci, ze bede mial kogos naprawde na stałe, tą drugą połówkę. i tak zylismy dalej... bylo ok. do czasu.... wszystko sie zmienilo. ona sie zmienila. z dobrej kobiety ktora znalem i pokochalem, zrobila sie zołza. podła egoistka. zmienil sie je status w zyciu - wiecej pieniedzy, nowe samochody, nowi ludzie, nowe wszystko. i ja poszedlem na bok... stalem sie bezuzyteczny, niepotrzebny, odrzucony jak jasna cholera. stala sie zupelnie kims innym, kims podlym, nieczulym, nie moglem na nia liczyc wogole, no kurna miala mnie najglebiej w dupie jak sie tylko dalo. nie umiem tego dobrze okreslic. ale kochalem ją nadal. potem przyszlo pewne nieszczescie: zmarl jej dziadek, z ktorym byla bardzo zwiazana. co zrobilem? oczywiste: bylem przy niej. wspieralem. miala we mnie oparcie, mogla na mnie liczyc, jej rodzina mogla na mnie liczyc - przed pogrzebem, w trakcie, jak i po. czasem mialem wrazenie ze jej np ojciec bardziej darzy mnie szacunkiem niz ona sama. ona nigdy nie traktowala mnie jak faceta przy swojej rodzinie ale to szczegol.. po smierci tego dziadka, miewala rozne nastroje, rozumialem to i bylem wyrozumialy, cierpliwy aczkolwiek zawsze obok. minal czas. doszla do siebie. lecz... nadal nie byla tą kobieta co kiedys. ba, bylo gorzej. naprawde, metamofroza o 180 stopni. nie umiem tego dokladnie okreslic, ale: efektem jej zmiany bylo u mnie to, ze popadlem w alkocholizm. rujnowalem szkole, prace, relacje z rodzina, bylem wrakiem. wcale nie trzeba kogos zdradzic, by go potwornie skrzywdzic. i tak wlasnie robila. niszczyla mnie perfekcyjnie. poswiecilem zycie dla niej, wlasne ja, w ogien bym skoczyl, wszystko. ona to wszystko zniszczyla, zgnoila. czuje sie wykorzystany - wybila sie w zyciu dzieki mnie, mej sile, milosci, gdy juz jej JA i status zycia poprawil - kopnela w dupe. jej model postepowania mowi tak: swoje zrobiles, dzieki a teraz spadaj. tak, tak to wlasnie wyglada. obiecywala ze sie zmieni, obiecywala zmiane. ciagle wierzylem. ciagle kop w tylek. zas proba zmian, zas dupa, zas proba zas dupa - i tak w kółko. staralem sie na wszystkie sposoby to naprawic - swoje bledy ogarnałem, te moje zlosci, zazdrosci, staralem sie cos wprowadzac nowego by nie bylo rutyny - gdzies pojechac, wyjsc, zaprosic itp. naprwade sie staralem. naleze do takich osob co woli dzialac a nie duzo gadac. ona stawala sie tylko gorsza. nie ta ktora poznalem kiedys, z ktora zylem, zrobila sie z niej taka "lejdi" , tak podla egoistka zimna jak lód ze bolało to jak nie wiem. ona nadal zarzekala sie ze sie zmieni. potem - ze nie umie. ze nie chce ze jej pasi byc taką za przeproszeniem "pindą". potem zas jej sie odwidzialo. potem zas. i tak w zasrane kółko, obłęd. siadło mi to na psychike jak diabli. niszczylo mnie to. po jakims czasie,dluzszym czasie - pękło cos we mnie... powiedzialem sobie dosc. znam swoja wartosc, i kurna, nie zasluzylem kurna na takie cos, bez zartów... ona? nic se z tego nie zrobila. nawet jej to pasilo, no kurna, poczulem sie jak zuzyta bateria ktora daje cos z siebie a jak padnie to do kosza. wtedy czulem juz zlossc. nie chcialo mi sie pic, plakac, bylem po prostu wkorzony. odizolowalem sie tymczasowo od niej. zaczela mowic ze teskni. ze ponownie wszystko zas zrozumiala. ze chce naprawic. jak juz ochlonąłem, powiedzialem : dobra. udowodnij. jak myslicie, co zrobila? olała zas temat. stwierdzila, a bede se sama, jestem zołza, zmienilam sie i nie wroci juz tamta kobieta. cholera jasna... zbudowalem ją, poswiecilem wszystko by zmienic jej zycie na lepsze. a ona wyszla z mojego zycia jak z kibla. jakby nigdy nic. nadal ją kocham... sporo wycierpialem przez nią, sporo bólu, rozczarowan, zniszczonych nadziei, ale nadal ją kocham. ile trwa zapominanie kogos, kto znaczyl wszystko? ona zniszvzyla we mnie wszystko. wiare w milosc, w dobroc, w ludzi. nie umiem znalesc se miejsca, serce mam rozwalone na milion kawałków, rozdarty jestem emocjonalnie jak dialbi... to miala byc moja zona. moja kobieta marzen. dzis, jestem jak porzucony pies w lesie. sam, skrzywdzony, zniechecony, nie wiedzacy co zrobic, gdzie isc... to co opisalem - uwierzcie, to bylo w skrócie. pewnie mase obelg otrzymam, ze jestem taki siaki sraki itp. nie mnie jjednak mam jakąś cichą nadzieje że ktoś sie wypowie jak czlowiek, podpowie co zrobic jak sie podniesc itp... pozdrawiam
obcy; 2015-11-10 03:15:48 
Oszukana,
z pełnym szacunkiem, może to POMAGA, ale to nie to.
Wyszło mi, że całe życie działałem dla ludzi i nie potrafię dla siebie. Nie potrafię żyć dla siebie, to bez sensu. To taki egoizm realizowany poprzez osobę bliską. Brak tej osoby zabija. Chyba braknie mi czasu aby się nauczyć myśleć o sobie, nie przez pryzmat ukochanej. Bez niej nie mam motywacji do niczego. Mam 59 lat i stoję w kolejce mając wiek "poborowy" he he he
pozdrawiam
Obcy

1-10 | 11-20 | 21-30 | 31-40 | 41-50 | 51-60 | 61-70 | 71-80 | 81-90 | 91-100 | 101-110 | 111-120 | 121-130 | 131-140 | 141-150 | 151-155 |

Dołącz do nas

* Pola obowiązkowe

Nieprawidłowy adres E-mail
Hasło musi zawierać minimum 6 znaków
Hasło różni się od podanego wcześniej
Podaj datę urodzenia

lub zarejestruj się przez facebooka

Klauzula Informacyjna My Dwoje: 1. Administratorem danych osobowych (ADO), czyli podmiotem decydującym w jaki sposób będą przetwarzane... Twoje dane osobowe jest: Fire Media Interactive Ltd, Kemp House, 152-160 City Road, EC1V 2NX Londyn, Wielka Brytania. 2. ADO wyznaczył Inspektora Danych Osobowych, z którym kontakt jest możliwy pod adresem e-mail [email protected], 3. Twoje dane osobowe są gromadzone i przetwarzane w następujących celach: - realizacji zawartej z Tobą umowy, w tym umożliwienia nam świadczenia usług drogą elektroniczną, - realizowania usług oferowanych przez serwis na podstawie wyrażonej przez ciebie zgody, - w celach podatkowych, rachunkowych i ewentualnych roszczeń i. in.– na podstawie obowiązujących i nałożonych na ADO przepisów prawa oraz do ochrony żywotnych interesów osoby, której danej dotyczą lub innej osoby fizycznej, -celach marketingowych w tym prowadzenie marketingu bezpośredniego, prowadzenia badań i analiz serwisu, między innymi pod kątem jego funkcjonalności, poprawy działania czy też oszacowania głównych zainteresowań i potrzeb użytkowników - na podstawie prawnie uzasadnionego interesu ADO, 4. Twoje dane są przekazywane do zaufanych podmiotów współpracujących z serwisem w ściśle określonych celach. 5. Dane osobowe będą przechowywane przez czas obowiązywania zawartej umowy, a po tym czasie przez okres wymagany obowiązkami nałożonymi na ADO przepisami prawa, tj. obsługi po usługowej, dochodzenia ew. roszczeń w związku z wykonywaniem umowy, w celu wykonania obowiązków wynikających z przepisów prawa, w tym w szczególności podatkowych i rachunkowych oraz w celach prawnie uzasadnionego interesu ADO maksymalnie przez okres 30 lat. 5. Osoba, której dane są przetwarzane w granicach określonych w RODO ma prawo do żądania od administratora dostępu do swoich danych osobowych, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania lub wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych, a także przenoszenia danych oraz wniesienia skargi do Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych, ul. Stawki 2, 00-193 Warszawa, a w przypadku wyrażenia dobrowolnej zgody na przetwarzanie danych osobowych – prawo do cofnięcia tej zgody w dowolnym momencie, co nie wpływa na zgodność z prawem przetwarzania, którego dokonano na podstawie zgody przed jej cofnięciem, 6. Dane będą wykorzystywane do automatycznego podejmowania decyzji w celu przygotowania wyboru ofert matrymonialnych dopasowanych do kandydata, 7. Dodatkowe informacje dotyczące przetwarzania danych osobowych znajdziesz w Polityce prywatności Serwisu.

Napisz do nas

Konsultacje telefoniczne są dostępne w abonamentach +

Pomoc

Kobiece twarze MyDwoje

Zarejestruj się za darmo i przeglądaj dalej

Zarejestruj się

Ogłoszenia matrymonialne - Kobiety:

Ogłoszenia matrymonialne - Mężczyźni:

MyDwoje - krok po kroku

1. Zarejestruj się i wypełnij profil
2. Wypełnij test partnerski
3. Obejrzyj propozycje partnerów
4. Napisz wiadomość
5. Zakochaj się!


Szanowna Użytkowniczko, Szanowny Użytkowniku!

Nasza strona używa plików cookie w celu personalizowania treści i reklam, zapewnienia funkcji mediów społecznościowych i analizy ruchu na naszej stronie. Udostępniamy również informacje o korzystaniu z naszej strony internetowej naszym zaufanym partnerom. Dzięki cookies możemy dopasować wyświetlaną treść do Twoich preferencji.

Zaakceptuj wszystkie stosowane przez nas pliki cookie lub dokonaj własnych ustawień i zmieniając zakres swojej zgody w ustawienia zaawansowane. Czytaj więcej o ciasteczkach w Polityce prywatności.  Jeżeli korzystasz ze strony, wyrażasz zgodę na stosowanie przez nas plików cookie.


 
zamknij