Zastanawiasz się, separacja czy rozwód? | Jak walczyć o związek w separacji?
W polskim prawie od kilkunastu lat możliwe jest orzekanie
separacji. W pierwszych latach po jej wprowadzeniu dosłownie „zachłysnęliśmy”
się taką możliwością – w roku 2005 na taki krok zdecydowało się prawie
dwanaście tysięcy par. Siedem lat później – tylko 2,4 tysiąca. Można by się
spodziewać, że wiele z tych par po „ochłonięciu” podejmie decyzję o powrocie.
Jak jednak podaje Główny Urząd Statystyczny – takie postępowanie należy do
rzadkości. Zastanawiasz się, separacja czy rozwód? Portal dla Singli MyDwoje.pl doradza, która opcja jest lepsza, jeśli w rzeczywistości wciąż kochasz partnera. Co zrobić, aby małżeństwo miało szansę?
Separacja i problemy w związkach
Dla wielu z nas separacja jest jednym z rozwiązań „tymczasowych”,
opcją z powrotem, gdy pojawiają się problemy w związkach, takie jak np.: kryzys małżeński przez oziębłość i sądzimy, że nie jesteśmy w stanie porozumieć się z partnerem.
To zostawienie sobie małej furtki, gdyby jednak okazało się, że potrafimy się
zwyczajnie dogadać. Dlaczego więc na tysiące par, które sięgają po to
rozwiązanie, do małżeństwa wraca jedynie kilka?
Takie dane mogą być bardzo przygnębiające – zwłaszcza, gdy
sami stoimy przed rozdrożem dwóch ważnych decyzji: Kryzys czy rozwód? Warto przypomnieć, że
nie wszystkie pary, które decydują się na rozstanie i separację, patrząc na nią jako na
„ostatnią szansę” przed rozstaniem.
Dlaczego separacja? - opinie kobiet
- Anna – separacja jako rozwiązanie dla katolików: „W przypadku mojego związku decyzja o separacji nie była motywowana
chęcią dania sobie „ostatniej szansy”. Wiedzieliśmy, że jej nie będzie, bo mąż
mnie regularnie zdradzał. Jednak dla mnie, jako dla katoliczki, rozwód był i
jest największym złem. Nie czułabym się dobrze ze swoją wiarą, ze swoimi
przyrzeczeniami. Po rozmowie z księdzem zaproponowałam mężowi separację, a on
się zgodził.”
Rzeczywiście, jak wynika ze słów ks. prof. Andrzeja Szostka,
rektora KUL, separacja jest według kościoła bardziej akceptowanym „wyjściem” ze
związku, niż rozwód. Powodem jest fakt, że największym grzechem byłoby zawarcie
nowego związku małżeńskiego. A separacja taki krok uniemożliwia.
- Beata – separacja z braku funduszy na rozwód. Pozew o rozwód oraz jego orzeczenie jest znacznie droższe,
niż sam pozew o separację. Koszt pierwszego to około 600 złotych, separacja
„kosztuje” już tylko 100 złotych. Dla wielu par taka różnica stanowi bardzo
ważny argument podczas dokonywania wyboru – było tak w przypadku Beaty z
Zielonej Góry: „Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że będę wnosiła o
separację i w dodatku tylko z powodów finansowych nie będzie to rozwód,
wybuchnęłabym głośnym śmiechem. A jednak, gdy mój mąż zaczął regularnie grać w
karty o spore sumy, a potem wpadać w długi, uznałam, że rozstanie będzie najlepszym
pomysłem. Separacja kosztowała znacznie mniej, a odcinała mnie od nowych długów
małżonka. Wybrałabym rozwód, ale mam dwójkę dzieci – nie stać mnie na taki
wydatek.”
- Patrycja – "chcieliśmy spróbować, ale nie wyszło". Ostatni przypadek, dotyczący Patrycji z Kołobrzegu, należał
do tych nielicznych – w których separacja miała być metodą na „otrzeźwienie” i
ofiarowanie sobie nawzajem trochę czasu do przemyśleń na temat ewentualnego
powrotu. Niestety, skończyło się rozwodem: „Od dłuższego czasu było między nami źle. Żadnego bicia,
zdrad czy innych takich. Raczej, jak to się określa – niedopasowanie
charakterów. Po kolejnej awanturze postanowiłam zrobić poważniejszy krok i
złożyć wniosek o separację. Chciałam pokazać mężowi, że już dłużej nie
wytrzymam, że jestem zmęczona i myślę poważnie o rozstaniu. Jak się okazało, on
wkrótce potem kogoś poznał. Separacja była dla niego niejako usprawiedliwieniem
do zdrady. Ostatecznie uzgodniliśmy jak się rozstać skutecznie i się rozwiedliśmy, chociaż zupełnie nie tak miało to
wyglądać.”
Jak walczyć o związek... w separacji?
Separacja może być krokiem, który ratuje związek – te kilka
wyjątków spośród tysięcy par, które ostatecznie decydują się na rozwód, jest
tego dowodem. Jeśli więc czujecie, że „dusicie się” w związku, że nie możecie
już dalej ciągnąć wiecznych kłótni i zgubiliście sens waszego małżeństwa, ale
jednocześnie nie chcecie definitywnie go skończyć – może warto o nie powalczyć o związek
właśnie w ten sposób. Trzeba jednak kierować się przy tym bardzo określonymi
założeniami.
- Omówcie wasz cel. Uzgodnijcie wspólnie, że będzie to dla was ostatnia szansa
dla związku. Nie krok ku rozwodowi, ale właśnie szansa na odzyskanie tego, co w
zwykłej codzienności gdzieś umknęło. Jeśli będziecie w stanie odbudować waszą
relację, walczyć o związek, wrócicie do siebie. Jeśli nie – rozwiązanie będzie proste. Taki krok
jest przydatny zwłaszcza w sytuacji, gdy partnerzy żyją na przykład od dwóch
lat w ciągłym dylemacie: odejść czy walczyć? Odpowiedź może znajdować się
właśnie w separacji.
- Zamieszkajcie oddzielnie. Potraktujcie separację poważnie - separacja we
wspólnym mieszkaniu nie będzie tym, o co wam chodziło. Nie powstanie możliwość
oceny związku na chłodno, chwilowego odpoczynku od drugiej osoby. Jeśli
rzeczywiście chcecie powalczyć o małżeństwo, jedno z was musi się wyprowadzić.
- Ustalcie zasady. Optymalnym okresem „ratującej separacji” jest okres około
sześciu miesięcy. Wyznaczcie sobie właśnie taki przedział czasu – po to, by od
początku zasady waszego postępowania były jasne. Przez ten czas macie walczyć o
siebie – zatem oczywiste jest, że nie spotykacie się z innymi osobami.
- Komunikacja a udane małżeństwo - próbujcie nowych możliwości. Oddzielnie życie przez sześć miesięcy otworzy przed wami
wiele możliwości. Spokojne, wielokrotne przemyślenie postępowania swojego i
partnera otwiera nowe spojrzenie na wiele aspektów kłótni. Mówcie sobie o tych
spostrzeżeniach – w listach, w e-mailach, w sms'ach. Chodźcie ze sobą na randki we dwoje,
odkrywajcie siebie na nowo w okolicznościach, jakich wam brakuje. Dopiero wtedy
będziecie mogli zastanowić się, czy rzeczywiście coś jeszcze was łączy, czy
raczej po prostu – już nie da się nic odbudować.
Nawet, jeśli okaże się, że postanowiliście rozstać się skutecznie, bo nie potraficie „wskrzesić”
małżeństwa separacją, nie powinniście żałować tego kroku. Ta ostatnia próba
będzie dla was usprawiedliwieniem – zrobiliście wszystko, co w waszej mocy, aby
ratować związek i z drugiej strony – znacznie zmniejszy natężenie złych emocji
przy ewentualnym rozwodzie.